Coś w tym jest.......
Pierw myślałem sobie, co to za chora akcja, dlaczego ci debile "strażnicy" się tak
zachowują.. A szczególnie ten Afroamerykanin starszy, później do mnie doszło że po
prostu całe życie był ciotą a tu poczuł władzę i był "kimś".. ok. tolerowałem te jego chore
akcje, ale do momentu gdy zabił tego cukrzyka...To była przesada. I później gdy był bunt więźniów, i gdy główny bohater go okładał, jak głupi krzyczałem do monitora "zabij go, no
zabij"...Czyli ten film tez mocno działa na psychikę..Później się dziwiłem, że gdy się pobili,
i skończyli, to jakby nigdy nic, ale później sobie uświadomiłem że główny bohater tez
sobie uświadomił to co za pierwszym razem.
Ale motyw, tego "cw*la", niby największego kozaka i ruchacza, rozłożył mnie na łopatki...2
tygodnie nie wytrzymałby bez seksu?
SPOILER
nie zakapowałeś? on podobnie jak ten "kapitan" w realnym życiu był nikim. Nie ruchał żadnych lasek, tylko o tym opowiadał. Nie słyszałeś ze krowa która dużo ryczy mało mleka daje? opowiadał o tych swoich podbojach, że nawet nie pamięta ile lasek zaliczył, w rzeczywistości nie zaliczył ani jednej, walił gruche oglądając pornole - taki z niego maczo. Wiedząc że w więzieniu ma władze, chciał spróbować seksu pierwszy raz...
poza tym potwierdzam film wywołał we mnie skrajne emocje. Najpierw wkurzałam sie na strażników, potem na twórców filmu a na końcu ten film mnie rozbawił w momencie jak oni się okładali po mordach, po czym otwarła się brama i oni wyleźli niczym zombie z trumien i jak gdyby nigdy nic wsiedli razem do autobusu i wszystko było cacy - to takie amerykańskie. Poza tym "kapitan" miał wyraźne problemy psychiczne które jak ręką odjął wyleczyło otwarcie bramy - żenada.