Film Klimovsky'ego to taki niskobudżetowy „Makbet” w wersji hiszpańsko-argentyńskiej. Muszę powiedzieć, że Naschy w wersji z brodą zawsze wydawał mi się bardziej sugestywny (no jako Hyde też był sugestywny, choć bez brody). Film ma swój urok przez scenografię i lekką makabrę, która łączy się z kinem przygodowym.