+przede wszystkim za grę aktorską Kingsleya, Penelope(jej akcent!) i pana Hoopera, który made me smile:)
+za kamere, naprawde ładne ujęcia, plaża jak spacerują, jak się poznawali, ciemnia
+za ost, który mi przypadł pomimo tego, że raczej nie siedzę w muzyce poważnej, ale bardzo ładnie podkreślał wymowę scen
+oczywiście za odważne sceny z Penelope! chociaż włosów mogła nie ścinać
napisałbym, że film zmusza troche do refleksji, ale zwrot zbyt kojarzony z pracami na polskim w liceum, więc tak nie napiszę:)
ditto; i w krótkich włosach Penelope też ślicznie wyglądała; świetna rola; Kingsleya też oczywiście
Zgadzam się z przed-piszącymi. Bardziej mi się podobał od poprzedniego filmu Coixet, od "Życia ukrytego w słowach". Świetne szczególnie sceny Kingsleya z Hopperem. Świetne dialogi, klimat, muzyka, zdjęcia, praca kamery. Świetny film o samotności i to w sumie dla ludzi w każdym wieku.