Nie sadze zeby umarla. Raczej chodzilo o to, ze wszystko sie odwrocilo i teraz ona bedzie ta osoba, ktora sie martwi o to, ze straci go a w zasadzie byla tego pewna (utrata piersi) i slowa, ktore powiedziala. Tak jak wczesniej on sie martwil (roznica wieku).
Wiesz, ogladalem ten film juz ladnych kilka miesiecy temu, ale z tego co pamietam to caly film byl wspominaniem. Zapadlo mi w pamiec zdanie ktore brzmialo mniej wiecej tak: "nie zrozumcie mnie zle, lubilem z nia rozmawiac, ale robilem to, poniewaz chcialem ja przeleciec". Jakos tak. Ponadto z tego co pamietam, na samym koncu ona powiedziala cos, co wg mnie bylo pozegnaniem.
Owszem, też mi się tak wydaje, już sam tytuł filmu świadczy o tym, że będzie to raczej śmierć...
ale wspomnienie zaczyna się i kończy tą samą sceną (tzn. David stoi przy oknie w swoim mieszkaniu), później jest już "teraźniejszość". później jeszcze pojawia się wspomnienie rozmowy z Georgem.
nie umarła. film jest wspomnieniem do pewnego momentu- kiedy nie doczekał się na jej telefon po imprezie na której z nim zerwała, potem te sytuacje dzieją się, powiedzmy "autentycznie". Kiedy ona mówi "będę tęskniła" myśli o tym, że skoro jest oszpecona to on jej nie będzie chciał(po to sobie zdjęcia robiła) on odpowiada, że jest przy niej, więc mamy happy end:)
tez zrozumialam to podobnie jak Elficzek. Żegna się z nim bo jest pewna, że skoro "nie jest już piękna" to koniec znajomości, jednak on ją pokochał i chce z nią zostać bez względu na to jak wygląda. Wg. mnie tak właśnie jest.
Możliwe, tym bardziej, że nikt tu nie zwraca uwagi na chyba dość istotne słowa dla tych rozważań, czyli "wycięli mi całość". Nie znam się na medycynie, ale to chyba nie oznacza wyroku śmierci.
Moim zdaniem słowa pożegnania dotyczą zamknięcia pewnego rozdziału -
fascynacji ciałem. Bohaterka nie jest już dla profesora jedynie obiektem
erotycznej fascynacji. Powierzchowne uczucia przeradzają się w miłość,
która nie potrzebuje cielesnej oprawy do całkowitego spełnienia.
Hmmm... Może warto zastanowić się najpierw dlaczego dano taki, a nie inny tytuł ( Elegia to utwór liryczny o treści poważnej, refleksyjny, utrzymany w tonie smutnego rozpamiętywania, rozważania lub skargi, dotyczący spraw osobistych lub problemów egzystencjalnych jak przemijanie, śmierć, miłość). Skoro jest to elegia to pewnie umarła, ale z drugiej strony zakończenie wcale na to nie wskazuje. Taki dość dziwny film, pewnie interpretować można go do woli, a i tak nie dowiemy się jaka jest prawda :)
Przemijanie, śmierć, miłość.
Tu mowa o przemijaniu, bo główny bohater się starzeje, ale zbytnio tego nie odczuwa, sam przyznaje na początku, że mimo upływu lat, wewnątrz jest ten sam.
Śmierć - jest wątek śmierci Georga, z którą to, główny bohater nie umie się pogodzić.
I w końcu miłość - wreszcie po tylu latach pokochał kogoś pierwszy raz. Pokazane zostało w tym filmie, jak się zmienił przez tę kobietę. Dojrzał wreszcie po tylu latach, właśnie dzięki niej. Zauważcie, że po raz pierwszy, zaczął rozmawiać ze swoją kochanką (po 20 latach!), co więcej, przyznał się czyj był tampon znaleziony w łazience!
I zauważcie polepszenie stosunków z synem. Pierwszy raz zapytał co u niego.
Myślę, że dziewczyna przeżyje. Po prostu jest pewna że prędzej czy później go straci.
Sama przyznała, że nie spodziewała się że przyjdzie. A w Sylwestra powiedziała, że czuje się teraz starsza od niego (czyt. poniekąd zamienili się rolami)
Ja tez rozumiem to jako, zapowiedż czegos poważniejszego niz dotychczas. Tak jakby "szanse sie wyrównały". Ona utraciła to, co przez pewien czas utrzymywało ich razem i co dawało jej przewagę. I teraz ona - pozbawiona swojej kobiecości, dla niektórych nieatrakcyjna i on - sędziwy kawaler, z marnymi szansami na kolejny romans mają tylko siebie będą razem "dogorywać".
No cóż Consuela myślała, że po usunięciu piersi David nie będzie już jej chciał i tak się zakończy ich znajomość i miłość... No ale sami widzimy, że po operacji on ją odwiedza w szpitalu, a ona z kolei dziwi się, że przyszedł... Wydaje mi się, że zakończenie jest po części szczęśliwie i nieszczęśliwe. Consuela traci pierś, czuje się oszpecona, ale David przy niej zostaje. Tragedia głównej bohaterki pozwoliła Davidowi i Consueli na dorośnięcie do ich miłości. I Consuela się zmieniła i David...
Wydaje mi się, że raczej było to szczęśliwe zakończenie, zapowiadające ich dalsze, wspólne życie :)
ja uważam, że Consuela umarła. Jak wiele osób już wspomniało sam tytuł filmu mówi za siebie. Ja jej słowa 'będę tęsknić' interpretuje, iż ona zdaje sobie sprawę, że umrze, czuje to i nie chcę go opuszczać, a on odpowiada, że będzie z nią cały czas. nie wiem ja tak to interpretuje być może błędnie, ale moim zdaniem Consuela umarła.
Ale elegia jako słowo niekoniecznie musi nieść ze sobą śmierć. Ja myślę, że tu się wszystko skupia na tym, że po operacji straciła to, co on tak podziwiał i pożądał. A mimo to on przy niej zostaje, bo ją pokochał. Jak widać wiek stał się tutaj tak naprawdę niczym, bo mimo że jest dużo młodsza, to jednak zachorowała i mogła umrzeć. Szybciej niż on. Jak widać życie lubi płatać różne figle.
Nie umrze. Przeciez po smierci sie juz nie teskni.
MOwi "I will miss you", bo boi sie ,ze ja zostawi. Tesknia tylko zywi.
Początkowo myślałam, że Consuela umrze, bo mimo operacji, rokowania są złe. Ale oglądałam ten od tamtej pory już wiele razy i teraz widzę to zupełnie inaczej. Pożegnanie Consueli to nie jest lęk o to, że David ją zostawi - żyła przecież bez niego tyle czasu. Ale wie już, że związek z nim, nawet jeżeli będzie chciał przy niej pozostać pomimo oszpecenia jej ciała, nie ma racji bytu - zakończył się raz, zakończy się po raz kolejny. Chociaż przyczyna rozpadu (zazdrość, lęk Davida przed utratą Consueli na rzecz młodzieńca) przestała mieć w tym momencie jakiekolwiek znaczenie, bo Consuela uważała się teraz za istotę szpetną, nieatrakcyjną, nie mogli być razem, bo mimo wszystko ciągle istniała różnica pokoleń.
A kochała go mimo wszystko bardzo. Dlatego tęskniła, kiedy nie miała z nim kontaktu i wiedziała, że będzie tęsknić tak samo po operacji.
A "będę tęsknić" w oryginale brzmi "I will miss you". W ten sposób chyba wszystkie wątpliwości dotyczące tej kwestii zostały rozwiane.
Ja myślę, że przez słowa "będzie mi Ciebie brakowało" Consuela powiedziała, że teraz ona nie chce już tego związku. A tytuł dotyczył zabitej miłości. Zabitej dwukrotnie.
Piękny film.
Słowa Consueli nie brzmiały "będzie mi Ciebie brakowało", tylko "będę tęskniła", czyli nie brzmiało to jednoznacznie. Oto moja interpretacja: bohaterka chciała przekazać, że będzie tęskniła za dawną sobą: młodą, zdrową i piękną. Będzie tęskniła za swoja piersią, za nieodłączną częścią swojej kobiecości. Gest Davida po tych słowach nie świadczy, jakby "brał" to do siebie. Przytulił dziewczynę i powiedział, że jest przy niej - udzielił jej wsparcia i zapewnił w ten sposób, że będzie przy niej w tych trudnych chwilach. Consuela coś traci bezpowrotnie: młodzieńczą beztroskę, urodę (w jej mniemaniu), ale zyskuje coś innego: dojrzałego partnera (w końcu!). to, czy umarła, ma drugorzędne znaczenie, bo najważniejsze jest życie/dojrzewanie/przemiana Davida. O nim jest ten film. Ale jeśli to takie ważne to tak, myślę że wkrótce umarła. W końcu to elegia.
Dodatkowe przemyślenia po obejrzeniu, pomijając samo zakończenie: ten film mówi nam, widzom, jak kruche jest życie i że warto "zaryzykować" zaangażowanie się nawet w taki związek jak ten pokazany w filmie, gdzie partnerów dzieli duża różnica wieku. Obawy Davida, że jego związek z Consuelą może w najlepszym razie trwać parę lat, a potem rozpadnie się, bo dziewczyna odejdzie do młodszego, doprowadziły ostatecznie do przedwczesnego zerwania. Teraz wiemy, że mieli TYLKO te parę lat, które mogli spędzić razem, a bezpowrotnie to utracili. Smutne.
Lepiej bym tego nie ujął. Pierwsza interpretacja zakończenia, z którą w pełni się zgadzam.
"Wkrótce umarła" to już tworzenie własnej wersji, zresztą wszystcy tutaj prezentują tylko domysły nt tego, jak potoczyłaby się akcja, gdyby film potrwał jeszcze te pół godziny, czy godzinę dłużej. A prawda jest taka, że na koniec wycieli jej całego raka i film się ucina. Jak mogłoby się to potoczyć dalej? On mógłby umrzeć wcześniej, mogliby być ze sobą do jego śmierci, mogliby być ze sobą jednak do jej śmierci przez chorobę, albo np wpadnięcie pod samochód, mogliby się rozstawać i schodzić ze trzy razy, a mogliby też umierać osobno ze starości we śnie w szczęśliwych związkach. I 100 innych możliwości, tego po prostu nie wiemy.
W tym wątku jest tyle mądrych, pięknych wypowiedzi. Dziękuję Wam wszystkim za nie.
Piękny film.. prawdziwy....dotykający..
Miło, miło :)
Trafiają się fajne dyskusje tutaj!! :)
Czasem nawet zdarza się konstruktywne spieranie, bez obrażania, cuda, cuda hehe ;)