Elektryczne dzieci

Electrick Children
2012
6,5 2,2 tys. ocen
6,5 10 1 2211
6,8 6 krytyków
Elektryczne dzieci
powrót do forum filmu Elektryczne dzieci

Po początku w miarę interesującym,całe to zajście w ciąże mnie zaciekawiło i z uwagą oglądałem co się
wydarzy dalej,lecz bardzo szybko film stracił zainteresowanie.A dokładnie w jakiejś 30 minucie,po tym jak
uciekli z domu i zaczęło się to całe poszukiwanie ojca film stał się strasznie durny,Rebecca Thomas miała
pomyśl na chwile filmu,później już nie film został źle zrobiony bez pomyślunku,mogło z tego wyjść coś na
prawdę ciekawego ale stało się przeciwnie,spartaczona robota.

ocenił(a) film na 5
D3Mania

Całkowicie sie zgadzam- początek filmu REWELACYJNY,punkt wyjścia z którego można by było iść w bardzo wiele stron, ale dla mnie autorka wybrała najmniej ciekawą. Byc moze miała to byc jakas przypowieść- o dziecku (trzymanym w takiej nieswiadomosci,ze nie wiedziała skąd biora się dzieci i czerpała w tym wzgledzie wiedzę z Biblii), które miało dorosnąć poprzez zdobywanie nowych (zakazanych do tej pory ) doświadczeń, ale udało jej sie to dopiero po odnalezieniu PRAWDY o swojej przeszłości (zamiast bajeczki matki o duchu świętym stwarzającym dzieci, poznała swojego jak najbardziej fizycznego ojca) ale jesli o to chodziło- jakoś to skopano w wykonaniu, bo ta historię opowiedziano juz tyle razy ze ten konkretny wydał mi sie nudny- jakoś straciłam całe zainteresowanie ta dziewczyna, jej losem... i tylko na koniec troche sie wkurzyłam- bo jesli to miała być jakas historia o dojrzewaniu, albo o dojrzałym rodzicielstwie (polegającym na nie opowiadaniu SAMYCH bajek) to WAZNE jest kto był naprawde ojcem dziecka głównej bohaterki- bardzo mi tego zabrakło. jesli jej dziecko ma zyc w mniejszej ułudzie i kłamstwach, to chyba bardoz wazne jest zeby jego matka potrafiła uczciwie mu powiedzieć kto był jego ojcem. W imieniu tego dziecka wkurzyłam sie, ze nikogo to nie zainteresowało w innym,niz ewentualna kara dla sprawcy kontekście. Chyba ze czegos nie złapałam i rzeczywiście tym ojcem był ten chłopak (brat przyrodni? wychowanek rodziny?) który z nią mieszkał.

ocenił(a) film na 8
tootie_2

Przecież to jest film o odnajdywaniu siebie, swojej tożsamości i swojej własnej drogi w życiu, nie o tym, kto jest ojcem dziecka, bądź o losach samej Rachel. To jest film o odnajdywaniu dobra w świecie, gdy patrzy się na niego otwartymi, w pewnym sensie "dziecięco naiwnymi" oczami (zwróc uwagę, ile dobrego spotyka bohaterkę w "zewnętrznym" swiecie, który religijna społecznośc, w jakiej żyła, uważa za zły i zepsuty. Wiekszośc osób spotkanych "na zewnatrz" okazuje się pomocna i wrażliwa, nawet jeżeli zewnętrznie robia wrażenie "bezbożnej" młodzieży, podczas gdy w jej społeczności kierującej sie "boskim" prawem spotyka ją tylko krzywda. Z drugiej strony bohaterka nie ma też żadnych religijnych uprzedzeń w stosunku do tego zewnętrznego świata, jest na niego otwarta i sama podchodzi do wszystkich z dobrem i ufnością, stąd tez i spotyka się z podobnymi reakcjami). I ostatecznie bohaterka wybiera życie w tym świecie pozornie "bezbożnym", ale mogącym zaoferować szczery kontakt z drugim człowiekiem, wsparcie i pomoc, a nie w pełnym hipokryzji i zakłamania świecie ludzi z Bogiem na ustach.
Warto pamietać o tym że reżyserka filmu sama jest mormonką, zresztą uroczą osobą obdarzoną podobną ufną i dobrą postawą wobec świata jak jej bohaterka, i jej opowieść jest troche opowieścią o niej samej, troche o tym, co w innej, nie tak drastycznej formie przezyło wielu mormonów, kiedy np. poszli na studia i w szerszym stopniu zetknęli się ze światem poza ich społecznością. O pewnym zachwycie i fascynacji swiatem, jaki sie wtedy rodzi, ale który to zachwyt i fascynacja - być może jednak paradoksalnie, dzięki religijnemu wychowaniu - nie idzie w złą stronę, lecz pozwala cieszyć się w pełni zyciem zarazem kultywując dobro i nie popadając w egocentryzm i wynaturzenia.

D3Mania

następnym razem pisz, że spojler.