Oczywiście, lepiej nie oceniać książki po okładce, ale po zwiastunie nie jestem zachwycony. Elemental może i było dobrym filmem, ale Pixar od dawna nie stworzył dzieła, które choć trochę wyróżniało się na tle innych animatorów.
W 2022 - To nie wypanda;
w 2021 - Luca,
w 2020 - Co w duszy gra oraz Naprzód. Czy to są słabe filmy?
To nie wypanda to słaby nudny i nieśmieszny film na dodatek upolityczniony (robiony przez same kobiety) czekam na bajkę dla mężczyzn robioną przez samych mężczyzn o ich problemach ale to się nigdy nie stanie bo my ich nie mamy chyba że jesteśmy każdego innego koloru skóry niż biały
W jakim sensie "To nie wypanda" jest słabe?
Odważnie porusza problem dojrzewania u dziewcząt, akceptowania zmian oraz dziedziczonej traumy. Poza tym film ten posiada dużo scen utożsamianych z branżą anime.
Ocena na filmwebie koniec końców zawsze będzie subiektywna. Wiele filmów, które poruszają poważne tematy też oceniłeś nisko i to również normalne bo każdy ma inna "czułość", co innego na niego "wpływa" emocjonalnie. Od razu napiszę o jakie przykłady mi chodziło, żeby nie było pytań. Wszystko wszędzie naraz (film o trudnych relacjach rodzinnych, problemach z naszymi decyzjami itp), IO (tutaj akurat rozumiem, że forma nie trafia do każdego , ale wracając jest to film o "naszym społeczeństwie" oraz o różnych rodzajach wrażliwości), Siostrzeństwo świętej sauny (film o traumach oraz o radzeniu sobie z nimi), Pies i robot (film o przyjaźni, ten film pokazuje, że nie zawsze każda relacja może trwać wiecznie, ale to też jest okej). Są to filmy w, których poruszają wiele ciężkich i poważnych tematów no, ale na koniec i tak każdy odbierze film inaczej. Każdy z nas jest w innym miejscu w swoim "życiu" i do końca życia będę powtarzał, to "kiedy" oglądamy film ma bardzo wielkie znaczenie jak odbierzemy film, nasz bagaż doświadczenia oraz emocji będzie wpływał zawsze na odbiór i ocenę. To tyle pozdrawiam.
Filmy, które przytoczyłeś oceniłem nisko, bowiem zawiodła forma a nie przekaz.
Wszystkie cztery filmy były narracyjnym bałaganem pozbawionym spójności fabularnej. Pod względem fabularnym bardziej przypominały one szczyte grubymi nićmi odcinki telenoweli, niż filmy pełnometrażowe. To dekoncentrowało widza tak mocno, że mógł nie dostrzec poruszania poważnych wątków.
Poza tym "Wszystko wszędzie naraz" to przejaw hipokryzji krytyków - kiedy filmy Marvela poruszają wątek multiwersum to ludzie mieszali ich z błotem, ale kiedy w tej produkcji uważano to za głębię, pomimo wszechobecnego kiczu i braku objaśnienia zasad funkcjonowania sposobu przechodzenia między światami.
Mógłbyś mi też wyjaśnić stwierdzenie, że "IO" to film o "naszym społeczeństwie"? Oglądając film uznałem, że występujące tam postacie są okropnie jednowymiarowe i łatwo o nich zapomnieć.
Zacznijmy od tego, że – jak już wspominałem – chciałem Ci jedynie zobrazować pewien przykład. Tamten gość nie przepada za ogólnie lubianym filmem (to trochę jak „nie wypanda”), tak samo jak Ty nie przepadasz za produkcjami, które wymieniłem, choć są one raczej pozytywnie oceniane przez większość widzów.
Nie uważam, żeby forma w Psie i Robocie była szczególnie skomplikowana. Przechodząc jednak do filmów, które sam wymieniłeś – warto wspomnieć, że Wszystko wszędzie naraz miało premierę w marcu 2022 roku (a w Polsce – w kwietniu). To stosunkowo wczesny moment, jeśli chodzi o temat multiwersum w kinie. W zasadzie wcześniej pojawił się tylko Spider-Man: No Way Home, więc rozumiem, że wtedy widzowie i krytycy nie byli jeszcze zmęczeni tą koncepcją.
Oczywiście, była też animacja Spider-Man: Into the Spider-Verse, ale ona miała premierę cztery lata wcześniej, więc trudno uznać ją za część tej „fali”. Po premierze Wszystko wszędzie naraz temat multiwersum rzeczywiście zaczął się mocno eksploatować – chociażby w MCU: Doktor Strange, Ant-Man, Deadpool, a także w serialach jak Loki czy What If...?.
Czy to dużo? Nie mnie oceniać. Ale rozumiem, że ktoś może mieć już dosyć tego wątku – zwłaszcza jeśli nie idzie za tym konkretne pogłębienie czy rozwinięcie koncepcji. A przecież poza MCU powstało też wiele innych produkcji z motywem multiwersum. Można więc powiedzieć, że po Spider-Manie i Wszystko wszędzie naraz nastąpił jego prawdziwy wysyp.
Dlatego sądzę, że ludziom nie przeszkadzał sam temat multiwersum w tych konkretnych filmach. W Wszystko wszędzie naraz zasady funkcjonowania światów były jasno przedstawione: postacie kontaktują się z „centralą” (np. przez słuchawkę), skąd dowiadują się o alternatywnych wersjach siebie, posiadających konkretne umiejętności. Aby je „przejąć”, trzeba wykonać określoną czynność (np. zaciąć się kartką papieru). To kreatywne i oryginalne podejście – znacznie ciekawsze niż np. po prostu „trzech Spider-Manów, bo tak”.
Nie będę się kłócił o to, czy postacie w IO były jednowymiarowe lub przerysowane, bo szczerze mówiąc – nie pamiętam ich aż tak dobrze. Pamiętam jednak, że każda z nich zachowywała się inaczej w stosunku do osiołka. Uważam, że to dobrze obrazuje nasze społeczeństwo – szczególnie to polskie – gdzie wiele osób potrafi być bezlitosnych wobec słabszych.
Dla wielu IO to film o traktowaniu zwierząt, ekologii itp., ale dla mnie to raczej metaforyczna opowieść o drodze ofiary – zobrazowanej przez osiołka. Ale równie dobrze mógłby to być ktoś inny: małpa, dziecko, czy tancerka.
I jeszcze słowo o tym, co powiedziałeś na początku:
„Filmy, które przytoczyłeś, oceniłem nisko, bowiem zawiodła forma, a nie przekaz.”
Masz pełne prawo oceniać filmy według własnych odczuć – jak już mówiłem. Ale mimo wszystko uważam, że dawanie „1” filmowi, który ma świetną scenografię, zdjęcia, aktorstwo czy muzykę, to pewne nieporozumienie. Jasne, ocenisz jak uważasz – i to jest okej – ale czasem warto się zastanowić, czy chociaż jeden z tych aspektów nie zasługuje na docenienie. Może zamiast „1” – dać „3” czy „5”? Rozumiem, że nie podobają Ci się te same rzeczy co mnie, ale czasem warto docenić inne elementy filmu.
Ja sam bardzo rzadko daję ocenę „1” – może pięć razy w życiu. I to tylko największym gniotom. Przykłady?
Putin (Vega) – jedyny jego film, jaki widziałem, i chyba na tym poprzestanę
Madame Web – fenomen, że Sony potrafiło zrobić genialne Spider-Many, a potem wypuszcza coś takiego
The Room – kocham ten film, ale nie mogę dać mu wyższej oceny niż „1”
Dziewczyna Influencera – nawet nie nazwałbym tego filmem
Nieprzyjaciel (2025) – dostał ode mnie „1” za całkowity brak logiki. Dosłownie. Zwiastun sugeruje coś zupełnie innego niż dostajemy na ekranie.
Może dałem ocenę 1/10, bowiem na tych filmach się okropnie zawiodłem i czułem, że tylko straciłem na nich czas i nerwy.
Czasami odnoszę wrażenie, że krytycy wysoko oceniają filmy, których zwyczajnie nie rozumieją. Niczym w "Nowych Szatach Cesarza" wolą głosić, że film nosi szaty, które dostrzec mogą tylko wybrani zamiast przyznać się, że król jest nagi.
Dla mnie najważniejszym komponentem filmu jest opowieść, a nie scenografia czy zdjęcia, bo to tylko dekoracje.
Z aktorstwem bym się spierał, bowiem uważam, że to filmy kształtują aktorów, a nie aktorzy filmy. Dla mniej najważniejsze są projekty postaci - jeśli postać jest źle napisana to nie sądzę, by którykolwiek aktor zdołał ją uczynić wartą zapamiętania. Co najwyżej bym stwierdził, że aktor starał się coś wykrzesać z granej przez siebie postaci.
Choć film "Twórca" (2023) posiada przepiękne efekty specjalne i aktorzy starali się coś z nich wykrzesać to i tak uważam, że film ten powinien zostać zapomniany ze względu na toporną fabułę, nieinteresujące projekty postaci i brak logiki w budowie świata (np. mieszkańcy Azji Południowo-Wschodniej pozostali najlojalniejsi wobec AI, ale i tak żyją w drewnianych domach z blaszanymi dachami, które nagrzewają wnętrza tych domów. Dlaczego nie żyją w lepszych warunkach?)
Tak samo na zapomnienie zasługuje "Tenet" z tych samych powodów, co "Twórca", ale z dodatkiem okropnego montażu, pseudo-filozoficznych dialogów oraz ciągłego braku objaśnień (słynne "Dowiesz się CO a nie JAK").
Gdy opowieść zawodzi ludzie bardziej dostrzegą dalsze defekty, a nie coś co jeszcze jakoś działa.
Uważam, że sztukę każdy interpretuje na swój sposób, podobnie jak filmy – każdy z nas ma inną wrażliwość i odbiera je na swój sposób. Mógłbym teraz podjąć z tobą polemikę, ale obaj wiemy, że to nie ma sensu. Sądzę, że wiele filmów, które ty cenisz, ja oceniam niżej, i zapewne ty również masz podobne zdanie o moich ocenach. Na końcu i tak dojdziemy do wniosku, że krytyk „x” przecenia jeszcze inny film. Każdy z nas ogląda filmy z własnym „plecakiem” pełnym emocji i doświadczeń. No i tym ma być kino. Cieszy mnie, że nasza rozmowa ma kulturalny charakter, w przeciwieństwie do wielu dyskusji na Filmwebie, które często obfitują w wyzwiska i inwektywy. Możemy się nie zgadzać co do różnych ocen, ale warto o tym rozmawiać. Dla mnie przyznanie 4/10 produkcji, która technicznie jest dobra, ale fabularnie kuleje, to również forma docenienia pracy osób, które coś zrobiły dobrze. Niemniej jednak opowieść jest najważniejsza, a skupiając się tylko na tym, pewnie przyznałbym wiele jedynek.
PS. Ja bardzo lubię Tenet. No, ale może teraz inaczej bym go odebrał. Muszę go odświeżyć, bo może dołączę do twojego grona, kto wie.