Ten film podobał mi się znacznie bardziej niż "Wilczyca z SS". Były tu lepszy klimat, większa ilość golizny, szybsza akcja, mądrzejszy scenariusz i nieco lepsze efekty gore. Wywalono wszystkie ciężkie do zniesienia głupoty i zastąpiono je stylistyką filmów przygodowych klasy B. Na dobre filmowi wyszły też pozbycie się wątku romansu, zmiana ilości lokacji i oprawienie całości w kicz. W końcu pozbyto się tendencji do tego aby brać całość na poważnie i twórcy przyznali, że widzowie mają tutaj do czynienie jedynie ze zwykłym epatującym przemocą i seksem gniotem niezwykle miłym w odbiorze.