Rozumiem, że to były tylko małe, sterroryzowane przez opiekunkę dzieci, co nie zmienia faktu, że dwie sceny w tym filmie były okropnie głupie i nieprzemyślane. Pierwsza to ta, w której Anna wychodzi z domu, aby dopaść Maggie. Dlaczego dzieciaki wtedy nie uciekły np. do sąsiadów? A przynajmniej Jacob, który wydawał się być na tyle rozgarnięty i cwany, że skacerował pannie buźkę fajerwerkami pod koniec filmu? Gdyby choć pokazali jak psychopatka zamyka trójcę w pokoju to byłoby to logiczne i spójne, a tak scena poraża naiwnością. Druga sytuacja to ta z telefonem. Jacob nie chciał wcinać się w rozmowę matki z Anną, bo obawiał się o siebie i rodzeństwo, no w porządku. Tylko dlaczego nie próbował zadzwonić na policję po przerwaniu połączenia, tylko zaczął heroiczną zabawę w Kevina? Próbował skontaktować się z sąsiadką przez walkie-takie, a na policję numeru już nie pamiętał? Bez sensu. Zwłaszcza, że miał niezliczoną ilość okazji, by wykonać ten telefon.
Znam argument "bo nie byłoby wtedy filmu" i nie staram się czepiać na siłę, ale jak widzę takie uproszczenia i durnoty w scenariuszu to odechciewa mi się oglądać dany film. Ten ledwie obejrzałam do końca.
2/10