Film o niczym. Ani o seksie , ani ożyciu. Emanuelle snuje się po hotelu wzdychając i popijając drinki. Ani to pikantny erotyk - bo scen seksu prawie nie ma, ani ciekawe studium samotnej znudzonej kobiety w egzotycznej scenerii. Z pierwowzorem ma tyle wspólnego że dzieje się w Azji południowowschodniej. Lokacje są brzydkie. Film wygląda tanio. Tylko Naomi Watss stara się bardziej niż ten paździeż na to zasługuje. Merlant nie ma seksapilu Sylvi Kristel i non stop wygląda na zmęczoną rolą jaką przyszło jej zagrać . Film zrobiony bez celu, sensu i nie wiadomo po co. Omijać z daleka i najlepiej zapomnieć że powstał. Ten film przypomina mi pamiętną stację tv4 która ćwierć wieku temu puszczała w nocy tego typu erotyki. Tylko tam było więcej scen seksu i atrakcyjniejszy aktorzy. Natomiast poziom scenopisarstwa i saame filmy zadziwiająco podobne :))
Zgadzam się z Tobą. Obok erotyka to nawet nie stało. Powinni gatunek "erotyk" usunąć z klasyfikacji. W starszych polskich filmach jest więcej nagości, a które nie są erotykami. I nie chodzi o to, że chcę sobie popatrzeć na kobiety. Włączając dany gatunek ma się prawo czegoś oczekiwać a tutaj wszystko poniżej poziomu. Pozdrawiam.