Widziałem ten film kilka razy (także w wersji oryginalnej). I za każdym razem dostrzegałem w nim inny problem (co pośrednio świadczy o klasie filmu, nieprawdaż?). Problemy te wymieniam w pewnej - nieprzypadkowej - kolejności. Problem cywilizacji (nie tylko pojedynczej "egzystencji"), która ginie (lub może zginąć) i która nie ma wystarczająco dużo pokory i godności, by się do tego przyznać. Problem manipulacji, której jesteśmy (jako członkowie każdego społeczeństwa) poddawani- nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego do końca sprawy. Problem człowieczeństwa ponad wszystko, bo chęć bycia człowiekiem szlachetnym i dobrym od wieków nęka nasz gatunek. A przede wszystkim - problem miłości. Muszę przyznać, że mój optymizm i wiara w ludzi wynika z przeświadczenia, że jednak dane jest nam wszystkim (od czasu do czasu) odczuwać miłość. To jest siła sprawcza wszystkiego. I dobrze.