Kosmitka w tym filmie jest niby na wyższym poziomie uświadomienia oraz inteligencji, lecz
ciągle obraża, napotkanego, w sumie Bogu ducha winnego, mężczyznę. Wyzywa go od głupków
i prymitywów, raniąc jego uczucia. Moim zdaniem taka świadoma istota nie postępowała by w
ten sposób, przez tą wysoką świadomość właśnie. Wiedziałaby, że obwinianie jednej osoby za
całe zło świata nie ma sensu i jest niesprawiedliwe. Bohaterka zachowywała się nie jak
przedstawicielka innej wysoko rozwiniętej cywilizacji, a jak mieszkanka Ziemi właśnie. Taka
sfrustrowana ekoterrorystka, która łatwo daje się ponieść emocjom i popada w skrajności.
I może coś tym jest. Końcówka filmu, która łączy jakby całą opowieść klamrą z początkiem, może
sugerować, że była ona zwykłym człowiekiem i jest częścią jakiejś uświadamiającej sztafety, a
napotkany mężczyzna ma przejąć od niej tą rolę i w taki sam sposób uświadomić kolejne
napotkane osoby by potem zniknąć jak jakieś senne widmo. Takie odniosłem przynajmniej przez
moment wrażenie.