może to i jej najlepsza rola i zagrała naprawdę dobrze, ale mając w konkurencji Ellen Burstyn z nominacją za Requiem dla Snu(której kreacja była wprost genialna i niesamowita - a bardzo rzadko widzę takie aktorskie popisy) ten Oscar wydaje się dziwynym i krzywdzącym widzimisiem akademii filmowej;/
Popieram w całej rozciągłości. Bardzo skrzywdzono Ellen Burstyn tą decyzją. Oskar dla Julii Roberts to olbrzymia pomyłka.
Dużo było wielkich pomyłek w histori Oscarów. Według MNIE największą było przyznanie statuetki Helen Hunt za "Lepiejbyć nie może".
A gdzie. Ok., może Ellen bardziej zasługiwała na Oscara od Julii, no ale Julia też była rewelacyjna i gdyby nie Burstyn do tego Oscara nie miałbym wontów. A Helen? Nie no ona byłą rewelacyjna w Lepiej być nie może. Wg. mnie jeszcze Kinnear zasłużył na Oscara za role w tym filmie. Kolejny raz - kwestia gustu. Kiedy ktoś uważa Dodę za świetną piosenkarkę i artystkę to jest już brak gustu, ale w wypadkach kiedy ktoś jest lepszy i lepsiejszy to już różnie. Nie mówmy czegoś z góry. Ja do dziś się obrażam, że akademia nie dostrzegła Fight Clubu i Eda Nortona w tym filmie.
oczywiście wszystko to sprawa gustu, ja się na przykład nie zgadzam z oscarem dla reese witherspoon za "Spacer po linie"
Ja uważam, że Oscar za "Marzyciela" należał do Johnny'ego Deppa. Największy błąd w historii przyznawania statuetek. Aż mi się łza w oku zakręciła, kiedy nie wyczytali Johnny'ego. Ten Oscar POWINIEN do niego powędrować!!!
może ten Oscar wynikał bardziej z popularności Julii? przyznasz sam, że Burstyn to nie jest tak "gorące" nazwisko jak Roberts. takie sytuacje zdarzały się już wcześniej, mam na myśli choćby Oscara dla Gwyneth Paltrow, gdzie w tym samym roku nominowana była Cate Blanchett.
Uważam, że Roberts zasłużyła na tego Oscara, nie powiecie mi chyba, że ta rola była przecietna? Wydaje mi się że Akademia nie miała na względzie nagrodzić ją za ten konkretny występ, ale moze raczej za całokształt twórczości, Julia ma na swoim koncie tyle nominacji i świetnych ról.
Paltrow dobrze zagrała w "Zakochanym Szekspirze". To bodaj jej najlepsza rola.
Paltrow była przeciętna w "Zakochanym Szekspirze", Julia jest oki w "Erin...", ale to jej kolejna rola na wysokich obcasach i z taką fryzurą. Mogła dostać Oscara za którąkolwiek inną mutację. Pamiętam, że w tamtym okresie miała wyjątkowo dobrą prasę i było duże parcie na to, żeby Oscara dostała. No, ale to Hollywood...inaczej Albert Finney dostałby Oscara z zamkniętymi oczami.
Prawda.Ogromna pomyłka i śmiesznośc jury oscarowego. Pani Burstyn bez ocara, przecież za role w Requiem... wszyscy ją pokochali, pokonała samą siebie i zapisała się w Naszej pamięci. :).
Pomyłka olbrzymia, ale chyba większą był Oscar dla Helen Hunt :/ Niemniej jest to na pewno najbardziej krzywdząca pomyłka, bo Burstyn zasługiwała na tego Oscara, jak mało kto...
O, jak miło :/ Napisałem chyba dwa wyrazy podchodzące pod przekleństwa, ale nie kur, ani nie chu, tylko coś w stylu wkurw :P
Nie widziałam roli Burstyn, trudno mi na ten temat cokolwiek powiedzieć.
Julia jednak odegrała najlepszą rolę w swojej karierze i nikt temu nie zaprzeczy. Wprawdzie waham się pomiedzy innymi ("Raport pelikana", "Pretty Woman", "Ocean's Twelve [znakomita parodia]), ale przyjmijmy, że tak jest. Przy tak wielkim talencie Oscar był tylko kwestią czasu. Więc w końcu go jej dali :) Poza tym jest ulubienicą Amerykanów.
Oscary nigdy nie były w 100 % "sprawiedliwe". Kontrowersji nie brakowało. Gusta filmowe są różne, więcej tolerancji.