Szczerze, trochę nie potrafię zrozumieć negatywnych komentarzy mówiących o tym, że ten film to nierealistyczne ścierwo pełne obrzydliwych scen seksu.

Film ten jest dystopią, nie ma więc być realistyczny, a jest tylko jedną z możliwych, przerysowanych wizji przyszłości. Czy 1984 Orwella jest rzeczywisty, idąc tym tokiem rozumowania?
Ludzie oburzają się też, że film napisany przez „feministki”, wiec ukazany jest „patriarchat”. Powiem tak, żeby ukazać patriarchat, nie trzeba nawet robić filmu, a wystarczy przeczytać komentarze, bo jeśli ktoś próbuje użyć pojecia „feministka” w celach obraźliwych, to już ukazuje, jakie ma mniemanie i pojęcie na temat tego ruchu, ponieważ feminizm walczy o równość kobiet i mężczyzn. A patriarchat w filmie może i jest przerysowany, ale jak już napisałam - to dystopia, więc ma do tego prawo.

Co do scen seksu, więszkość z nich ma być nieczuła i mechaniczna, co wynika z fabuły. Film nie opiera się na samej tej czynności, a jest ona tylko tłem, do ukazania emocji, a raczej ich braku w konkretnych scenach. Jeśli kogoś brzydzą-może niech zaznajomi się z tym, czym jest ludzkie ciało.

Chciałam jeszcze tylko dodać, że dziwię się czemu nikt nie zwrócił uwagi na te piękne zdjęcia. Są bardzo symetryczne w niektórych scenach. Oraz scenografia w paru częściach - uczta dla oczu.

Ogólnie polecam, jeśli ktoś jest fanem „Black Mirror” :))