Ciężki jak dla mnie... momentami nudnawy... pomysł ciekawy, nie będę narzekać, ale zabrakło mi czegoś....
Jechał, jechał. Poplamił białego konia czerwoną krwią. I chyba spadł z niego i umarł, bo końcówka filmu ukazuje samego konia, bez jeźdźca. The End.
Gdzie jest ten ciekawy pomysł? Początek filmu jak najbardziej warty uwagi, ale od kiedy główny bohater uciekł strażnikom, to katastrofa. No co tam się działo? Nic! Szedł, szedł, possał cyca jakiejś babie, trafił do domostwa w którym go opatrzono i umarł, no ludzie...