Film niewyobrażalnie się ciągnie. Właściwie od kiedy konwój się rozbił, z filmu zrobił się
serial, bo postać włóczy się po lesie, włóczy, nadal włóczy, to kogoś potnie piłą, to possie cyca
obcej baby... Żałosne, naprawdę żałosne.
Z począteku film zapowiadał się dobrze, łababum z rakietnicy i po amerykańskich żołnierzach.
Sądziłem, że ktoś go odbije z więzienia, gdy torturowali go amerykańce, a tymczasem jeden
talib potrafi zmylić orszak żołnierzy polskich z psami gończymi, przywiązując swoją skarpetę,
świeżo co napotkanemu psu w lesie.
O czym jest ten film? Nie wiem. Nie wiem też, skąd tak wysoka średnia ocen tego filmu?!
Przecież za to nie można dać nic więcej, jak 4/10 ale to i tak trzeba być chyba po dwóch
piwach. Kompletnie nieudana ekranizacja jakiegoś bezmyślnego scenariusza.
Kilka razy miałem ochotę wyłączyć telewizor, ale pomyślałem "ciekawe jak się zakończy"?
Zakończył się tak, że po tym jak jakaś kobita wciągnęła go półżywego do mieszkania i
"ogarnęła go", dając ubranie, karmiąc itp., talib odjechał na białym koniu i nie wiem,
wykrwawił się na nim?
Szczerze NIE POLECAM. Nie sądziłem, że kiedykolwiek wystawię aż tak niską ocenę.