MAGAZYN SPORTOWY: Sportowe doświadczenie przydaje się na planie filmowym?
Jerzy Skolimowski: Trochę doświadczenia z bokserskiego ringu na pewno. Umiejętność zachowywania zimnej krwi w trudnych sytuacjach, utrzymania się na nogach, pozwala przetrwać. W ostatnim filmie, „Essential Killing", miałem bardzo trudnego aktora. Vincent Gallo znany jest z niepohamowanego temperamentu i niewyparzonej gęby. To człowiek, który obraża wszystkich dookoła. Przewodniczącego jury w Wenecji Quentina Tarantino wyzwał od dupków. Miałem z nim takie scysje, że gdyby nie moja umiejętność zapanowania nad sobą, mogłoby dojść do zerwania filmu.
» Liczy się też sprawność fizyczna?
W „Essential Killing" jest scena, w której główny bohater rzuca się na ogromnego drwala, stojącego na zboczu. Wydałem Vincentowi instrukcję: rzucasz się na niego i zaczynacie turlać się ze zbocza. Zażądał kaskadera. Tłumaczę, że nie jest bardzo stromo i powinien dać radę, bo chcę widzieć w kamerze jego twarz. Gallo pyta: a ty byś to zrobił? Bez wahania skoczyłem drwalowi na plecy, sturlałem się z nim. Ekipa oniemiała. Wstałem, otrzepałem ze śniegu, ludzie zaczęli bić brawo. Vincent jak niepyszny musiał zrobić to samo. W takich sytuacjach sportowy duch przydaje się bardzo.
Tak w ramach ciekawostki...