"Essential Killing" to podobno jeden z najciekawszych filmów polskich ostatnich lat. Nagradzany na światowych festiwalach i przyjęty z zachwytem w kraju narodził w mojej głowie nadzieję na dostosowanie się do światowych formatów naszego kina. Co się okazało? Oczywiście doceniam odwagę za podjęcie takiego tematu oraz za oryginalne ujęcie. Chociaż w moim odczuciu to nie wystarcza. Oryginalność to w tym przypadku tylko bezlitośnie długie panoramy. Jednocześnie sama gra aktorska Gallo oparta na intuicji nie przekonuje. Dla mnie można to zaliczyć jako coś z pogranicza dokumentu wymieszanego z baśniowością. Już takie zestawienie nie może być niczym dobrym. Reżyser Skolimowski balansuje cały czas. Zarówno w treści formy jak i treści. Stawia bohatera w ekstremalnych warunkach, eksperymentuje na nim nieustannie i w gruncie rzeczy nic wielkiego z tego nie wynika. Same zdjęcia może urzekają pięknem natury, ale odczuwa się ciągły brak (może kwestia stylu - stawiam uzasadniony ?). Na koniec krótko i na temat: lubisz eksperymentować, proszę bardzo próbuj. Chcesz obejrzeć kino wyższych lotów, nie zaczynaj.