Film zwykły i nudny. Nie trzyma w napięciu, przewidywalny z beznadziejnym zakończeniem. Nie rozumiem zachwytów. Biorąc pod uwagę, że o Złotego Lwa konkurował z "Różą" i wygrał, to dla mnie jest to po prostu skandal.
też się dziwię... spodziewałam się dużo więcej po takich recenzjach. Poza tym inaczej sobie wyobrażałam ten film, może z tego względu się zawiodłam. Tak naprawdę nie wiadomo dlaczego go ścigają i czy rzeczywiście aż tak dotkliwie go torturowali. W sumie to w ogóle nie wiadomo kim on jest.
Ja również nie rozumiem tych zachwytów. Ok on walczy o przetrwanie ale chociaż żeby ktoś coś w tym filmie powiedział żeby przeprowadzono jakiś sensowny dialog a tu nic. Musiałam oglądać ten film 3 razy bo dwa razy usnęłam:)
Raczej nie było by to możliwe. Nie wiem arab sam by mógł to siebie mówić albo ta kobieta co go opatrzyła mogłaby coś powiedzieć no ale przecież ona była głuchoniema...
Skandalem jest to, że ktoś kto uznaje "Efekt motyla" za arcydzieło wydaje bezkarnie takie sądy. Widzę, że uważasz się za eksperta, który raczej napisze o filmie, że jest do dupy, niż przyzna się do tego, że go nie ogarnął. Na szczęście nagrody i oceny przyznają filmom prawdziwi krytycy, którzy chociaż nie nieomylni i wszystkowiedzący, to jednak widzieli więcej niż przeciętny widz i przeważnie są w stanie realnie ocenić artystyczną wartość obrazu. Co więcej, Rotten Tomatos przyznał filmowi Skolimowskiego ocenę 85 na 100, co zdawałoby się świadczyć na korzyść twierdzenia, że jako całkiem dobry zdobył uznanie nie tylko w Polsce.
logika "lubisz filmy rozrywkowe i nie oceniasz filmów tak jakby od tego zależały losy świata więc nie masz gustu". gratuluję. mnie też się film nie podobał. poza krajobrazami w mojej ocenie nie miał nic do zaoferowania. zachowanie "trzecioplanowych" postaci absolutnie odrealnione, "płaska" fabuła. tyle w temacie
Nie jestem rycerzem ortografii, ale nic by ci się nie stało gdybyś czasem wcisnął "shift", łatwiej się potem czyta.
Moim zdaniem celem filmu jest ukazanie determinacji osaczonej, przerażonej jednostki. Odebrałem go jako studium strachu i próbę ukazania, jakich czynów może dopuścić się walczący o przeżycie człowiek. Z mojego punktu widzenia dopuszczalna jest w tym wypadku pewna umowność fabuły a popisy aktorskie drugo- czy trzecioplanowych postaci wydają się zupełnie zbędne. Sądzę, że nie powinien być oznaczony jako thriller wojenny, ale raczej dramat psychologiczny. Wielu osobom oszczędziłoby to późniejszego rozczarowania z powodu braku karkołomnych zabiegów scenarzystów, nieobecności błyskotliwych dialogów czy efektownych eksplozji.
Ktoś kiedyś powiedział, że "film nie ma ukazywać tego co i tak wszyscy wiedzą, tylko skłonić do rozważania w taki sposób, w jaki nigdy wcześniej w życiu człowiek nie myślał. Oddziaływać na emocje lub porażać pięknem". "Essential Killing" oddziałując na moje emocje skłonił mnie do rozważenia jak sam mógłbym postąpić w podobnej sytuacji.
Nie zamierzam nikogo przekonywać do tego, że ten film powinien mu się podobać, nie o to tu chodzi. Rzecz w tym, że wielka rzesza wtórnych analfabetów, którzy wypowiadają się na poziomie zidiociałego gimnazjalisty wychowanego na MTV, przekonanych o swoich filmoznawczych kompetencjach na podstawie internetowych wpisów sobie podobnych sobie debili, siada jak basza przed monitorem i po obejrzeniu filmu, który wymaga choćby odrobinę zastanowienia, wpisuje: "głupi, 1/10".
Ktoś kiedyś powiedział - ja powiedziałem, cytujesz mnie:P Popisów aktorskich nie wymagam, bardziej popisu scenarzysty który mógł w te postacie tchnąć więcej sensu. W głównego bohatera z resztą też. Sorry ale jeśli psychologia jednostki jest tutaj głównym tematem to nie można sobie pozwolić na takie uproszczenia. Później wychodzi z tego takie snobistyczne rambo z głównym bohaterem który pomimo wielu dni bardzo ścisłego postu i sporej ilości obrażeń jakie przyjął jest w pełnej dyspozycji fizycznej. To jest fizjologicznie niemożliwe. taki adrenaline rush może dawać kopa na maks kilka godzin, potem człowiek pada z wycieńczenia...