Racja. W tym filmie najzwyczajniej brakuje jakiegoś wątku emocjonalnego, pozwalającego bliżej zrozumieć, polubić bohatera. Mnie osobiście bohater odrażał obojętnością, w efekcie nie wzruszył mnie jego dalszy los.
Jedyne, co w filmie tym mogę uznać za dobrą robotę, to właśnie strona wizualna, scenografia, klimat dość niezwykły.
Jednak irytujący był dla mnie po prostu brak gry aktorskiej, brak emocji, brak możliwości nawiązania jakiejkolwiek więzi z bohaterem.
Inaczej to wyszło w filmach o podobnej tematyce - osaczenia i samotności - jak np. w Apocalypto Gibsona, Pianiście Polańskiego, czy postapokaliptycznej Drodze. Tam bohaterowie poruszali. Tam było to coś.
Niestety tego czegoś w Essential Killing brakuje. Po prostu.