Film naprawdę bardzo dobry. Chropowaty, brzydki, uwierający, niewygodny czyli taki, jak to Skolimowski robić potrafi. Tyle, że tym razem udało mu się ukazać coś jeszcze. Albowiem to, co udaje się tylko wielkim reżyserom, pochylenie się nad człowiekiem ze współczuciem i pokazanie, że tak naprawdę jesteśmy równi wobec siebie. Czy to Talib czy to Polak czy Amerykanin, wszyscy jesteśmy ludźmi i chcemy żyć, żyć ponad wszystko. Ma ten film sceny wielkie, które będę pamiętał długo. Czy ma jeszcze szanse na jakieś nagrody? Vincent Gallo na pewno!