Szwedzki, b-klasowy horror klimatem faktycznie nawiązujący do kultowego filmu Sama Raimiego. Atmosfera jest mroczna i gęstnieje z minuty na minutę. Niestety, jakoś w drugiej połowie trochę się to rozmywa, a napięcie jest skutecznie rozluźniane przez tego glinę w końcówce.
Pierwsza połowa była bardzo dobra. Poza świetnym klimatem podobać się może hołd dla znanych filmów kina grozy, a coraz bardziej zbzikowana postać Eda (swoją drogą to imię jej idealnie pasuje!) nadaje filmowi bardzo specyficzny charakter. To właśnie Ed nadaje tempa temu filmowi. Póki akcja toczy się w tym zwariowanym domku, to bez większego problemu połykałem kolejne minuty.
Niestety akcja w szpitalu jakoś dziwnie wymyka się spod kontroli. Jakby zabrakło pomysłu na tę część. Czarny humor, który przewija się przez cały film, w drugiej połowie jest wyjątkowo drętwy. Tak jak wspomniałem, akcja nie tworzy jakiegokolwiek napięcia przez niepotrzebne rozluźnienia. Z drugiej strony można wychwycić odrobinę parodii starych horrorów - chociażby ten ostrzał, po którym żadna z kul nie trafiła naszego szalonego bohatera. Niestety nie ma tu zbyt wielu takich bardziej przemyślanych momentów.
Nie jest to film zły, owszem jest kiczowaty i tani, ale na pewno z potencjałem. Szkoda tylko, że nie w pełni wykorzystanym.
Moja ocena: 5/10.