PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=659455}

Exodus: Bogowie i królowie

Exodus: Gods and Kings
6,1 67 403
oceny
6,1 10 1 67403
4,5 20
ocen krytyków
Exodus: Bogowie i królowie
powrót do forum filmu Exodus: Bogowie i królowie

To mnie po prostu śmieszy i dziwi jak ciągnie ateistów do spraw głównie religii katolickiej, przecież oni wierzą w nicość, więc to się wydaje niezrozumiałe.

A co do filmu, pewnie to będzie papka w stylu nowego Noe. Scott już dawno się zatracił, więc wątpię żeby ten film był dobry.

ocenił(a) film na 4
Karatos

Witaj
To nie jest tak, że ateiści wierzą w nicość - Ateista nie wierzy w bóstwa wszelakiego rodzaju i zwykle bardzo racjonalnie podchodzi do życia.
Co do filmu to w tym roku zapanowała chyba jakaś moda na tematykę religijną. Kolejny film tego typu... Co do Noah to kilka scen jest ciekawie zrobionych ale nie ukrywam, że podchodziłem do niego z ogromną dawką ogólnego braku zainteresowania :). Tak samo będzie w przypadku Exodus:Bogowie i królowie.

Karatos

Po pierwsze to nie jest sprawa głównie religii katolickiej, to jest sprawa całego chrześcijaństwa, (w tym m. in. również prawosławia i protestantyzmu) islamu, judaizmu i bahaizmu. Po drugie ateiści nie wierzą w nicość, uważają że Bóg, bądź Bogowie nie istnieją. Po trzecie nie ma chyba żadnego powodu dla którego ateista powinien się nie interesować treścią biblii i nie kręcić filmu o kanwie biblijnej. Co w tym zabawnego, czy dziwnego? Księgi starego i nowego testamentu są ważne nie tylko z punktu widzenia religii abrahamowych, ale są zwyczajnie interesujące i stanowią jedną z podpór kultur judeochrześcijańskiej i mahometańskiej, które liczą się na świecie. Jeśli uważasz że to temat zarezerwowany dla wyznawców Boga Jahwe uzasadnij swoją opinię.

Aandrevv

Zupełnie sie zgadzam,to kolejny filmik z efektami 3D i tyle.Razem z Balem który pieprzy bzdury na temat Mojżesza,kiedy sam nie ma nic sensownego do powiedzenia...tak jak Ben Affleck nie dawno pieprzył jakiś głupoty na temat islamu....nawet w studio się z niego śmiali.

ocenił(a) film na 10
AgnetaA

Ech, jak ja to kocham:) Ocenianie filmu z góry, po niespełna kilku minutach zwiastunu. I wszystko wiadomo.
Typowe.

ocenił(a) film na 4
AgnetaA

Akurat tam Ben miał trochę racji.

AgnetaA

Mowa o tym? https://www.youtube.com/watch?v=EN52CP2_F0U
Akurat Affleck pieprzył tu najmniej :)

Aandrevv

Wracając do sprawy ateizmu, to w istocie jest tak, że ateista wierzy w nicość (albo inaczej, że boga nie ma), gdyż jest to kwestia metafizyki. Jeżeli wydaje osąd na temat istnienia, można robić to tylko w kategorii wierzę/ nie wierzę. Co do filmu, to będzie to hollywoodzka papka, a po Prometeuszu, Ridley nie powinien zabierać się za cokolwiek.

ocenił(a) film na 8
Scubu

Jeśli chodzi o ateizm to się z tobą zgodzę poniekąd ponieważ człowiek musi w coś wierzyć zawsze tak było jest i będzie tacy jesteśmy nie ma innego wyjścia. Ateiści wierzą w to że nie wierzą. Jest to specyficzna grupa większość (nie wszyscy) z nich współcześnie wierzą w Boga lecz nie chodzą do kościoła nie modlą się i z tych właśnie przyczyn nazywają się ateistami no i oczywiście jest to wygodne i modne w ostatnich czasach.

majk94_2

"człowiek musi w coś wierzyć zawsze tak było jest i będzie tacy jesteśmy nie ma innego wyjścia. Ateiści wierzą w to że nie wierzą"

hahaha
co za bełkot

majk94_2

Nie to miałem na myśli. Nie można wierzyć w to, że się nie wierzy(co za logika?). Można wierzyć w to, że Boga nie ma.

ocenił(a) film na 8
Scubu

Nie- ateista ani nie "wierzy, że nie wierzy"...

:D

Ani nie wierzy, że Boga nie ma. Nie bez kozery mówi się, że ateista po prostu NIE WIERZY W BOGA/BOGÓW i wszelkie żonglerki słowne są tutaj bezcelowe.

Jeśli się nie wierzy w coś, to prawdziwą akrobacją językową jest stwierdzenie o "wierze w brak tego czegoś".

Wierzy się w istnienie kogoś/czegoś, wierzy się w skuteczność, wierzy się w możliwości.

Np. pokładanie wiary w wartościach (częste u ateistów) nie polega na wierze w ich istnienie (a już na pewno nie istnienie stricte fizyczne). To właśnie rodzaj wiary w ludzkie możliwości i skuteczność tych wartości, gdy coraz więcej ludzi wprowadza je w życie.

Ktoś, kto nie wierzy w przeznaczenie, nie określiłby siebie jako "wierzący w nieistnienie przeznaczenia". To ma uzasadnienie tak w oszczędności słów, jak i w logice.

P.S. Sam jestem od niedawna agnostykiem w kwestii wszystkich metafizycznych spraw. Z wyjątkiem konkretnych modeli boga osobowego; w stosunku do nich jestem ateistą.

tadzimierz_filmweb

http://lewandowski.apologetyka.info/ateizm/czy-ateizm-jest-jedynie-brakiem-wiary -w-boga,256.htm Myślę, że ten artykuł zobrazuje Panu kwestię o którą mi chodzi. I proszę się nie zniechęcać tym, że jest to serwis katolicki, chodzi o sedno sprawy. Ważne jest pierwsze pięć akapitów i podsumowanie, reszta to niepotrzebne rozpisywanie się. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Scubu

Przeczytałem nawet trochę więcej, niż pierwsze pięć akapitów. I zgadzam się, w każdym światopoglądzie jest miejsce na wiarę. Tyle tylko, że ateizm bezpośrednio nie jest z tą wiarą tożsamy. Stanowi on składnik szerszego światopoglądu, a w jego meandrach- tak, na wiarę z pewnością już się natkniemy. Ostatecznie bowiem ateizm wobec najpopularniej rozumianych i przedstawianych bóstw, poziom wiary ma niezwykle podstawowy. Autor upraszcza temat twierdząc, że przekonanie o zmyśleniu fragmentów Biblii jest tą samą wiarą, co wiara w prawdziwość Biblii, mało tego, może nawet jej natchnienie. Znamy prawa fizyki, znamy powtarzalność, znamy możliwości magików, sztuczki. Jeśli w obliczu tych faktów kolega powie mi, że wczoraj widział Waldka chodzącego po jeziorze (nie, nie zamarzniętym)- to co jest bardziej prawdopodobne- że Waldziu faktycznie chodził po wodzie, czy to, że mój kolega raczej robi sobie jaja? Jeśli jeden mówi- nie wierz mu, widziałem, to były tylko sztuczki- to który jest bardziej wiarygodny? Godny wiary?
Światopogląd racjonalny zatrzymuje się na linii granicznej wiary, ale jej poziom jest tak podstawowy, że trudno byłoby bez takiej wiary funkcjonować. Bo jasne, można nazwać wiarą przekonanie, iż świat wokół jest prawdziwy, że nie jest to symulacja komputerowa, sen, ani nic w tym stylu. Można nazwać wiarą przekonanie, że nauka mówi prawdę, że naukowa metoda jest sprawdzona; co zresztą odnosi się do "wiary", że otaczająca nas rzeczywistość jest prawdziwa. Ale to wszystko brzmi raczej jak stwierdzenie aksjomatu. To raczej na podstawie tych aksjomatów można żywić różne "wiary", w sensie, mieć przypuszczenia, które są prawdo-podobne- pokładać wiarę w rzeczach wiary-godnych. :)

tadzimierz_filmweb

Otóż to. Chodzi właśnie o tę wiarę podstawową, aksjomatyczną jak Pan to określił. To co jest bardziej wiarygodne lub mniej, zależy już od tego czego chcemy i jak układamy sobie swój światopogląd(wszak nikt mi nie udowodni, że otaczający mnie świat to nie matrix ;)) I bynajmniej nie mówimy tu o żadnej nauce, gdyż nauka nie ma w swej kompetencji stanowienia o bycie. To jest kwestia metafizyki, w której możemy posługiwać się aksjomatami, założeniami, które w gruncie rzeczy są wiarą. Mało tego, w każdym światopoglądzie musi być wiara, czyli silne przekonanie o czymś, właśnie ze względu na to, że nie potrafimy (jeszcze?) dowieść istnienia cegokolwiek

ocenił(a) film na 8
Scubu

Pan wybaczy, ale to sprowadzanie tematu do absurdu. To kompletny relatywizm poznawczy, a co logiczne, konsekwentni relatywiści nie istnieją. :D

majk94_2

Musimy wierzyć? a kto ku*wa twierdzi że trzeba? Jakiś rozkaz pod karą śmierci jest? Wierzyć że sie nie wierzy? Właśnie zrobiłeś ku*we z logiki. Wy sie poruszacie na płaszczyźnie wiary a my na płaszczyźnie wiedzy. Ja w nic nie wierze, nawet w kosmitów, duchy , socjalizm czy sprawiedliwość społeczność, może życie bez wiary jest troche ubogie ale przynajmniej nie żyjemy w kłamstwie i obłudzie. Jak ktoś zachwieje naszą wiedzą to nic złego sie nie stanie, jak ktoś zachwieje wiarą to sie człowiekowi świat wali na głowe. Niektórzy mają to szczęście i wyrastają z religi i wiary a głupcy pozostają głupcami. Nawet mi was nie żal

Scubu

Taaa, chrześcijański świat dostał od ateizmu przez ostatnie 100 lat tak po dupie jeśli chodzi o metafizyke i dyskusje że teraz sie mszczą i próbują zrobić z ateizmu religie tym samem zniżyć ateizm do tak niskiego poziomu jaki reprezentuje religia xD Nawet mi was nie żal

Aandrevv

➤➤➤ Po drugie ateiści nie wierzą w nicość, uważają że Bóg, bądź Bogowie nie istnieją.

Niekoniecznie. Ateizm jest tylko niewierzeniem, że bogowie istnieją, a nie wierzeniem przeciwnym - że bogowie nie istnieją. Brak wierzenia w, lub aktywne odrzucenie prawdziwości A nie oznacza wierzenia w, lub przyjęcia nieprawdziwości A.


➤➤➤ uważają że Bóg, bądź Bogowie nie istnieją

Intryguje mnie powód, dla którego uznałeś za stosowne napisanie tych rzeczowników wielką literą. Szczególnie tego w liczbie mnogiej.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
impactor

To niech cię intryguje dalej. Niech cię też intryguje, czemu w listach zwroty takie jak: "Ty", "Ciebie" itd. piszemy z dużej litery, czemu jak kogoś tytułujemy pisemnie to używamy dużych liter, czemu wyrazy zabarwione emocjonalnie tak piszemy etc.

Pewno jak zwykle będziesz się popisywał swoim "akademickim bełkotem" zamiast pisać normalnym językiem, ale to twój problem. Ty i tak nigdy niczego nie zrozumiesz.

impactor

@impactor
Ale sobie wymyśliłeś definicję "niewierzenia" a nie "wierzenia przeciwnego". Co to za chowanie się za jakieś intelektualne dywagacje?

Teizm - wiara w Boga
Ateizm - zaprzeczenie teizmu
Agnostycyzm - nieokreślone stanowisko wobec teizmu i ateizmu (dopuszcza się wszelkie za i przeciw)

Nie wiem co tu można nie rozumieć. Jeżeli jesteś pewny, że Boga nie ma i masz na to dowody to jesteś ateistą. Jeżeli jesteś pewny, że Bóg istnieje i masz na to dowody to jesteś teistą. Jeżeli nie masz dowodów za lub przeciw (albo nie przekonują się dowody teistów lub ateistów) to jesteś po prostu agnostykiem.

Jeżeli zaliczasz siebie do grupy ateistów to przedstaw dowody świadczące o tym, że Bóg nie istnieje. Jeżeli nie masz tych dowodów i równocześnie nie przekonują cię dowody teistów to jesteś zwyczajnie agnostykiem.

modi_fw

➤➤➤ Ale sobie wymyśliłeś definicję "niewierzenia" a nie "wierzenia przeciwnego". Co to za chowanie się za jakieś intelektualne dywagacje?

Nie. To stan faktyczny. Jeżeli nie rozumiesz, to jest to dość jasno wyjaśnione tutaj:
http://www.filmweb.pl/user/impactor
➊ * Czym jest ateizm, oraz czym ateizm nie jest – wyjaśnienie, wraz z przykładami  


➤➤➤ Teizm - wiara w Boga
➤➤➤ Ateizm - zaprzeczenie teizmu
➤➤➤ Agnostycyzm - nieokreślone stanowisko wobec teizmu i ateizmu (dopuszcza się wszelkie za i przeciw)

Teizm się zgadza. Reszta jest niepoprawna.
Ateizm jest brakiem teizmu.
Agnostycyzm jest brakiem twierdzenia o wiedzy n/t obiektu wierzeń – dlatego też agnostykiem (lub gnostykiem) można być tylko względem wierzenia logicznie pozytywnego, czyli np. teizmu (wierzenie w istnienie boga) lub antyteizmu (wierzenie w nieistnienie boga).

★Teista gnostyk - wierzę w istnienie boga i twierdzę, że wiem że on istnieje (potrafię to udowodnić).
★Teista agnostyk - wierzę w istnienie boga, jednak nie roszczę sobie wiedzy n/t jego istnienia (nie twierdzę, że potrafię to udowodnić).
★Ateista – brak wierzenia w istnienie boga.
★Antyteista agnostyk - wierzę w nieistnienie boga, jednak nie roszczę sobie wiedzy n/t jego istnienia (nie twierdzę, że potrafię to udowodnić).
★Antyteista gnostyk - wierzę w nieistnienie boga i twierdzę, że wiem że on istnieje (potrafię to udowodnić).

Więcej:
http://www.filmweb.pl/user/impactor

➋ * Szerzej o ateiźmie i agnostycyzmie - czyli dlaczego agnostycyzm nie jest stanem pośrednim pomiędzy teizmem i ateizmem
Szersze wytłumaczenie różnych pozycji, od teisty agnostyka i gnostyka, przez ateistę, po antyteistę agnostyka i gnostyka.

➌ * Trzy możliwe pozycje względem twierdzenia o istnieniu boga


➤➤➤ Nie wiem co tu można nie rozumieć. Jeżeli jesteś pewny, że Boga nie ma i masz na to dowody to jesteś ateistą.

Nie. Jesteś wtedy antyteistą.

➤➤➤ Jeżeli jesteś pewny, że Bóg istnieje i masz na to dowody to jesteś teistą.

Nie. Teizm nie wymaga posiadania dowodów, tylko obecności wierzenia w istnienie boga.
Poza tym - masz dowody na istnienie boga? :) Proszę, zaprezentuj.

➤➤➤ Jeżeli nie masz dowodów za lub przeciw (albo nie przekonują się dowody teistów lub ateistów) to jesteś po prostu agnostykiem.

Nie. Jesteś wtedy ateistą.


➤➤➤ Jeżeli zaliczasz siebie do grupy ateistów to przedstaw dowody świadczące o tym, że Bóg nie istnieje.

Nie twierdzę, że bóg nie istnieje. Nie mam więc czego udowadniać.
Twierdzę jedynie, że błędne są wszelkie znane mi argumenty mające wskazywać na to, że bóg istnieje. To jest twierdzenia i dlatego też je udowadniam.
Twierdzę też, że błędem jest wierzenie w istnienie boga wobec braków jakichkolwiek walentnych podstaw pozwalających uznać to twierdzenie za prawdę. I to twierdzenie też udowadniam.

➤➤➤ Jeżeli nie masz tych dowodów i równocześnie nie przekonują cię dowody teistów to jesteś zwyczajnie agnostykiem.

(A)gnostykiem mógłbym być tylko, gdybym był teistą, lub antyteistą. Przy braku stwierdzenia „bóg istnieje” i braku stwierdzenia „bóg nie istnieje” nie da się być agnostykiem, ponieważ (a)gnostycyzm opisuje siłę stwierdzenia.

impactor

O rany ale cudujesz. Możesz sobie mnożyć procentowo wierzących, procentowo niewierzących, wierzących w Boga dobrego, złego, neutralnego, takiego co nas stworzył i zostawił, takiego co nas stworzył i testuje itp itd. To są wszystko dywagacje nie mające znaczenia czy Bóg jest czy nie. To tak samo odwracające uwagę jak mnożenie: ewolucjonista, ewolucjonista teistyczny, teista ewolucjonistyczny, teista, agnostyk, teista siedmiodniowy, teista miliardowy itp itd. Mnożenie definicji do niczego nie przydatne. W skrócie: "Tak", "Nie", "Nie wiem". Tzn. takie definicje mogą się do czegoś tam przydać ale nie w rozmowie na temat czy coś jest, czy nie ma. Bardziej na zasadzie: wiem, że to było ale teraz ustalmy w jaki sposób to leciało.

Wracając do tematu:

teista - wierzy w Boga
agnostyk nie wie co myśleć na ten temat
a przedrostek "a" oznacza (zgodnie z zasadami języka) negację rdzenia przed którym stoi

Nie potrzeba tu dodawać częściowo wierzących czy niewierzących itd. A już najgłupsze co można wymyślić to to, że żeby być agnostykiem to trzeba być teistą lub antyteistą.

Zasady języka określają też przedrostek "anty". Antyteista to ten co jest nastawiony anty do teistów. Można być ateistą ale nie prowadzić krucjat przeciwko nim. Bo osoba jawnie zwalczająca teistów to właśnie antyteista.

Przykłady z kulkami z wiadra nie są niepoprawne z samego założenia. Nikt nie widzi co ty za chwilę wyciągniesz i jeden mówi, że to białe, inny czarne a inny niebieskie i nazywasz ich teistami? Akurat! To są głupie domysły niczym nie poparte do momentu sprawdzenia co jest w ręce. To nawet nie wiem czy bym nazwał agnostycyzmem. Jakieś dowody byłyby potrzebne z jednej albo drugiej strony. A tu ŻADNYCH dowodów nie ma tylko same domysły i ty chcesz przyrównywać to do kwestii wiary w Boga? Przecież jest sporo osób przedstawia jakieś "dowody", a w kwestii kulek? Nic... tylko domysły. Przykład zupełnie do kosza.

Przykłady z kulkami z wiadra nie są adekwatne również z innego powodu: bo dotyczą materii, a Bóg nie należy do świata materii więc nie masz szansy go zbadać. Kulki sprawdzisz po wyjęciu ręki z wiadra ale Boga tak nie sprawdzisz. Wiara w Boga nie polega na fizycznym udowodnieniu w stylu "o to jest Bóg choć go zobacz i przestań marudzić". Jeżeli tak by można było zrobić to nie nazywało by się to wiarą. Z drugiej strony mylisz wiarę z łatwowiernością. Łatwowierność to niczym nie poparte twierdzenia, które wysuwać można ile się tylko zapragnie. Wiara w niektóre z nich nie jest łatwowiernością jeżeli są na to dowody pomimo, że dalej nie można tego zobaczyć na własne oczy. Np. nie zobaczysz wiatru ale widzisz na własne oczy efekt jego działania. Nie widzisz energii ale możesz zobaczyć efekt jej działania, np. skutek niekontrolowanego rozszczepienia atomu, itd itd. Tego nie widać więc wierzymy, że istnieje wiatr, że istnieje energia itd.

Ja np. wierzę, że istnieje wieża Eiffla chociaż na własne oczy jej nie widziałem. Widziałem na zdjęciach, widziałem w TV itp. ale na własne oczy nie widziałem. Dlatego ja nie mogę powiedzieć, że wiem na 100%, że ona istnieje bo fizycznie mnie tam nie było. Ale wierzę, że jest bo jest masa dowodów i relacji wielu osób. Jak zobaczę to nie muszę mówić, że wierzę, że wieża Eiffla istnieje. Tak samo jest z wiatrem, z energią i wieloma rzeczami, których nie widać. Ale jest masa dowodów, które wskazują, że to istnieje.

Z Bogiem jest podobnie. Nikt z ludzi go nie widział i nigdy nie zobaczy bo spotkanie ciała materialnego nawet z głupim słońcem wiadomo jak by się zakończyło dla tak kruchego obiektu. A przecież ta gwiazda jest stworzona i kontrolowana przez Boga więc nie może być tak, że jakikolwiek obiekt we wszechświecie może Bogu zagrozić. A ty chcesz Go zobaczyć? Wolne żarty. Dla osób wierzących w natchnienie Biblii, to Boga można zobaczyć tylko wtedy gdy należy się do świata niematerialnego. Dlatego człowiek NIGDY go nie zobaczy, jedynie istoty podobne do Boga. Zresztą ich też nie można zobaczyć z racji rozbieżności świat materialny-niematerialny.

Inną kwestią jest czy ktoś uznaje dowody na istnienie świata niematerialnego i Boga. Jednych dowody przekonują a inni zajmują inne stanowisko. W końcu każdy ma wolną wolę.

Widzę, że forsujesz bardzo wygodny pogląd, że ciężar dowodu spada na osobę wysuwającą jakąś tezę. Jest sporo dowodów na istnienie Boga. Jedni to przyjmują, inni nie i próbują z tym polemizować - OK. Ale pokaż mi jakikolwiek dowód na to, że Boga nie ma. Bo ateista to właśnie powinien zrobić. Pokazać dlaczego nie wierzy.

Słynny przykład z latającym czajnikiem na końcu Układu Słonecznego? Proszę bardzo. Nie mam dowodów na to, że ten czajnik tam jest, albo, że go tam nie ma. W związku z czym wszyscy ludzie to agnostycy względem tego czajnika bo nie ma żadnych dowodów na to, że on jest , albo że go nie. Trudno stwierdzić bo może i tam sobie lata. Nic mi jednak z tego czy on tam jest, ani nic mi po tym czy go nie ma. Jestem w tej sprawie agnostykiem bo dopuszczam możliwość, że taki czajnik sobie lata. Jeżeli bym tam był albo miałbym urządzenia będące w stanie to zbadać, to bym mógł być "aczajnikoistą" (nie mogę napisać "ateistą" bo ten czajnik to nie Bóg).

modi_fw

➤➤➤ To są wszystko dywagacje nie mające znaczenia czy Bóg jest czy nie. To tak samo odwracające uwagę jak mnożenie: ewolucjonista, ewolucjonista teistyczny, teista ewolucjonistyczny, teista, agnostyk, teista siedmiodniowy, teista miliardowy itp itd.

Nie mógłbyś powiedzieć czegoś bardziej niezgodnego z prawdą. Jeśli chcesz używać pół-bezużytecznego pojęcia "agnostyk", to niestety musisz robić to zgodnie z tym podziałem.


➤➤➤ a przedrostek "a" oznacza (zgodnie z zasadami języka) negację rdzenia przed którym stoi

Przedrostek A oznacza (zgodnie z zasadami języka GRECKIEGO z którego pochodzi) brak, a nie przeciwność. Tak samo jak czyn amoralny nie jest czynem niemoralnym, tylko moralnie neutralnym.



➤➤➤ Nie potrzeba tu dodawać częściowo wierzących czy niewierzących itd.

Więc nie bądz pierwszą osobą, która coś takiego tutaj robi.


➤➤➤ A już najgłupsze co można wymyślić to to, że żeby być agnostykiem to trzeba być teistą lub antyteistą.

Weź się człowieku ogarnij. Ja rozumiem, że nie każdy musi rozumieć te pojęcia. Ale kiedy bierzesz udział w dyskusji, gdzie ktoś Ci to już wytłumaczył i podał linki do jeszcze szerszych wytłumaczeń, to powtarzanie swojej pierwotnej nonsensownej pozycji musi być jakimś rodzajem antyintelektualnego fetyszu.


➤➤➤ Zasady języka określają też przedrostek "anty". Antyteista to ten co jest nastawiony anty do teistów.

Ja mówię o logicznym znaczeniu przedrostka „anty-”. Słowo „anty-” określa stanowisko odwrotne, a nie stanowisko zwalczające. Stanowiskiem odwrotnym to teizmu (czyli wierzenia w istnienie boga) jest antyteizm (czyli wierzenie w nieistnienie boga), a nie ateizm (brak wierzenia w istnienie boga), które nie jest nawet stanowiskiem, tylko brakiem stanowiska!


➤➤➤Przykłady z kulkami z wiadra nie są niepoprawne z samego założenia. Nikt nie widzi co ty za chwilę wyciągniesz i jeden mówi, że to białe, inny czarne a inny niebieskie i nazywasz ich teistami? Akurat! To są głupie domysły niczym nie poparte do momentu sprawdzenia co jest w ręce.

?!!!!!!!!!!!!????????????!!!?!?!?!?!?!?!?!?!?!!!!!!!!!!????? ?

No a czym to się różni od teistów twierdzących, że bóg jest (mam coś w ręce i jest to kulka) i że jest nim Jahwe (kulka zielona), Odyn (kula czerwona) albo Mbombo (kulka przeźroczysta)???????????

Przecież te domysły n/t kulek są IDENTYCZNIE uzasadnione co twierdzenia n/t istnienia i natury boga!!! Czyli nieuzasadnione!

➤➤➤ A tu ŻADNYCH dowodów nie ma tylko same domysły i ty chcesz przyrównywać to do kwestii wiary w Boga? Przecież jest sporo osób przedstawia jakieś "dowody", a w kwestii kulek? Nic... tylko domysły. Przykład zupełnie do kosza.

:D:D:D:D:DD::DD::D:DD !!!!!!!!!!!!!
Kurna, rozwalasz mnie jak nikt już bardzo dawno!!!
Owe „dowody” przedstawione w kwestii boga są IDENTYCZNE, co „dowody” przedstawiane w kwestii kulek:
- mam wiarę, czyli wierzenie bez dowodów lub wbrew dowodom!
- czuję miłość czerwonej kulki!
- od kiedy przyjąłem zieloną kulkę do serca, moje życie stało się szczęśliwsze!
- wielu mistyków odczuwało obecność kulki przeźroczystej!

Ogarnij się człowieku!!!



➤➤➤ Bóg nie należy do świata materii więc nie masz szansy go zbadać.

Łooooo, zaczyna się festiwal bezpodstawnych stwierdzeń. Dowiodłeś, że cokolwiek poza światem materialnym istnieje? Nie? To jakim prawem twierdzisz coś n/t świata niematerialnego?
Dowiodłeś, że bóg istnieje? Nie? To jakim prawem twierdzisz cokolwiek na jego temat?


➤➤➤ Kulki sprawdzisz po wyjęciu ręki z wiadra ale Boga tak nie sprawdzisz. Wiara w Boga nie polega na fizycznym udowodnieniu w stylu "o to jest Bóg choć go zobacz i przestań marudzić". Jeżeli tak by można było zrobić to nie nazywało by się to wiarą.

Dokładnie tak!!!!!!!!!!!
Nie nazywało by się to wiarą – czyli wierzeniem nieodróżnialnym od fałszu – tylko wierzeniem uzasadnionym i/lub udowodnionym – czyli wierzeniem odróżnialnym od fałszu.


Ja rozumiem, że dekady bestialskiego gwałtu dokonywanego na Twoim umyśle przez antyintelektualną indoktrynację religijną sprawiły, że uważasz wierzenie nieodróżnialne od fałszu za równowartościowe lub – o zgrozo – bardziej wartościowe od wierzenia którego prawdziwość można udowodnić. W końcu religia pozbawiona jest innych rodzajów wierzeń, więc musiała stworzyć pozytywną percepcję fałszu, aby utrzymać się w umysłach wyznawców.

Ale dopóki Twoje wierzenie jest wierzeniem z kategorii wiary – czyli nie da się udodowdnić jego prawdziwości – to musisz jakoś pogodzić się z faktem, że Twoje wierzenie w chrześcijańskiego boga Jahwe jest _IDENTYCZNIE_ uzasadnione i IDENTYCZNIE odróżnialne od fałszu, co wierzenie w Tatusia Muminka, krasnoludki, płaską Ziemię, Spidermana i tysiące innych bogów.


➤➤➤ Z drugiej strony mylisz wiarę z łatwowiernością. Łatwowierność to niczym nie poparte twierdzenia, które wysuwać można ile się tylko zapragnie.

Brak słów...


➤➤➤ Wiara w niektóre z nich nie jest łatwowiernością jeżeli są na to dowody pomimo, że dalej nie można tego zobaczyć na własne oczy. Np. nie zobaczysz wiatru ale widzisz na własne oczy efekt jego działania. Nie widzisz energii ale możesz zobaczyć efekt jej działania, np. skutek niekontrolowanego rozszczepienia atomu, itd itd. Tego nie widać więc wierzymy, że istnieje wiatr, że istnieje energia itd.

TAK! A wiesz dlaczego? Bo posiadamy dowody na ich istnienie! Co to za masturbacyjne upodobanie pośród teistów do karykaturalnego utożsamiania dowiedzenia z „zobaczeniem”? Od kiedy to wzrok jest jedynym sposobem naukowego dowodzenia? Zastanawiałeś się kiedyś nad tymi banialukami, które tu wypisujesz, czy uszkodzenie Twoich fakultetów intelektualnych odpowiedzialnych za krytyczne myślenie n/t czegokolwiek związanego z religią posunęło się do tego stopnia, że powtarzasz idiotyzmy zasłyszane od podrzędnych apologetów?


➤➤➤ Ja np. wierzę, że istnieje wieża Eiffla chociaż na własne oczy jej nie widziałem. Widziałem na zdjęciach, widziałem w TV itp. ale na własne oczy nie widziałem. Dlatego ja nie mogę powiedzieć, że wiem na 100%, że ona istnieje bo fizycznie mnie tam nie było. Ale wierzę, że jest bo jest masa dowodów i relacji wielu osób. Jak zobaczę to nie muszę mówić, że wierzę, że wieża Eiffla istnieje.

No widzisz - jakbyś poczytał linki, które Ci podałem, to byś wiedział, że wiedza (tak jak i wiara) to też rodzaj wierzenia. Jedyne co je odróżnia, to podstawy pozwalające uznać obiekt tego wierzenia za prawdę.

W wypadku wierzenia-wiedzy mamy bardzo silne podstawy by uznać jego obiekt za prawdę – np. dowiedzione metodą naukową.

W wypadku wierzenia uzasadnionego (np. Wierza Eiffla istnieje) mamy silne podstawy by uważać to za prawdę: znamy przykłady wierzy, które istnieją. Wiemy, że ich twórcy – czyli ludzie – istnieją. Rozumiemy sposób, w jaki są one konstruowane. Widzieliśmy jej zdjęcia. I – co równie ważne - nie ma w ich istnieniu niczego nadnaturalnego!

W wypadku wierzenia-wiary (np. wiara w boga, Muminki albo płaską Ziemię) – albo nie mamy ŻADNYCH WARTOŚCIOWYCH dowodów na prawdziwość ich twierdzenia, albo mamy dowody na ich nieprawdziwość. Twierdzenia te wymagają w dodatku czynników nadnaturalnych, a do tego prawie zawsze są zbudowane na wielopoziomowych błędach logicznych.


➤➤➤ A przecież ta gwiazda jest stworzona i kontrolowana przez Boga więc nie może być tak, że jakikolwiek obiekt we wszechświecie może Bogu zagrozić

Bezpodstawne, nieodróżnialne od fałszu twierdzenie autorstwa modi_fw nr 23.


➤➤➤ A ty chcesz Go zobaczyć? Wolne żarty.

Masz jakiś fetysz redukowania dowodzenia rzeczywistości do zmysłu wzroku? Masz obsesję popełniania błędu logicznego zwanego Błędem Chochoła? http://en.wikipedia.org/wiki/Straw_man Przedstaw mi JEDEN weryfikowalny dowód na prawdziwość istnienia o istnieniu boga. Chociaż JEDEN, który nie byłby zbudowany na ignorancji i wielopoziomowym błędzie logicznym. Czy proszę o zbyt wiele?


➤➤➤ Inną kwestią jest czy ktoś uznaje dowody na istnienie świata niematerialnego i Boga. Jednych dowody przekonują a inni zajmują inne stanowisko. W końcu każdy ma wolną wolę.

No widzisz, drogi teisto – tragizm Twojej pozycji wynika z groteskowego wręcz niezrozumienia podstaw epistemologii, sposobu na poznawanie otaczającej nas rzeczywistości, oraz metody naukowej. Coś albo jest dowodem – i wskazuje jednoznacznie na jakąś przyczynę – albo dowodem nie jest. Jeżeli jakiś dowód jest dowodem (czyli jest walentny), to po jego zademonstrowaniu staje się częścią nauki i na jego podstawie tworzy się naukową teorię.



➤➤➤ Widzę, że forsujesz bardzo wygodny pogląd, że ciężar dowodu spada na osobę wysuwającą jakąś tezę.

Cóż, jeśli utrzymujesz pozycję której podwaliną jest wierzeń niezgodnych z rzeczywistością, to rzeczywiście ta podstawowa i niezbywalna zasada jest dla Ciebie niewygodna.


➤➤➤ Jest sporo dowodów na istnienie Boga. Jedni to przyjmują, inni nie i próbują z tym polemizować - OK.


➤➤➤ Ale pokaż mi jakikolwiek dowód na to, że Boga nie ma. Bo ateista to właśnie powinien zrobić. Pokazać dlaczego nie wierzy.

Ateista-sceptyk nie wierzy, ponieważ teista nie zademonstrował prawdziwości swojego twierdzenia. To wszystko. Wróć do pierwszych trzech punktów tego spisu treści http://www.filmweb.pl/user/impactor
bo Twój umysł toczony teizmem aktywnie broni się przed zaakceptowaniem nowych informacji niezgodnych z wpojonym mu absurdem. Zupełnie tak, jak reaguje organizm narkomana przy odwyku.


➤➤➤ Słynny przykład z latającym czajnikiem na końcu Układu Słonecznego? Proszę bardzo. Nie mam dowodów na to, że ten czajnik tam jest, albo, że go tam nie ma. W związku z czym wszyscy ludzie to agnostycy względem tego czajnika bo nie ma żadnych dowodów na to, że on jest , albo że go nie.

W związku z czym ludzie niewierzący w jego istnienie są aczajnikowcami, a ludzie wierzący w jego istnienie są czajnikowcami-agnostykami (twierdzą, że ich wierzenie nie ma rangi wierzenia-wiedzy), lub czajnikowcami-gnostykami (twierdzą, że ich wierzenie ma rangę wierzenia-wiedzy).


★★★★★★★★★


Na koniec obdarzę Cię łaską chwilowego otwarcia oczu, dając Ci wgląd w wartość Twoich argumentów, która normalnie jest Ci przysłonięta poprzez wirusa wiary, który odebrał Ci zdolność dostrzegania absurdu wobec swojej religii. A osiągniemy to za pomocą podmiany jednego słowa w całej Twojej wypowiedzi:


„Z Tatusiem Muminka jest podobnie. Nikt z ludzi go nie widział i nigdy nie zobaczy bo spotkanie ciała materialnego nawet z głupim słońcem wiadomo jak by się zakończyło dla tak kruchego obiektu. A przecież ta gwiazda jest stworzona i kontrolowana przez Tatusia Muminka więc nie może być tak, że jakikolwiek obiekt we wszechświecie może Tatusiowi Muminka zagrozić. A ty chcesz Go zobaczyć? Wolne żarty. Dla osób wierzących w natchnienie Doliny Muminków, to Tatusia Muminka można zobaczyć tylko wtedy gdy należy się do świata niematerialnego. Dlatego człowiek NIGDY go nie zobaczy, jedynie istoty podobne do Tatusia Muminka. Zresztą ich też nie można zobaczyć z racji rozbieżności świat materialny-niematerialny.”


Brzmi przekonująco? Brzmi wartościowo? Brzmi jak coś, czego byś się nie wstydził, o wyznawco wierzenia o zasadności nieodróżnialnej od Tatusia Muminka?


Jeśli nie wstyd Ci napisać czegoś jeszcze – ponieważ łuski teizmu zaczęły zsuwać Ci się z oczu i chciałbyś ten proces przyśpieszyć, albo ponieważ teizm uszkodził Twoje fakultety intelektualne poza nadzieję ich odbudowy - odpisz ponownie. Nawet, jeśli nasza rozmowa nie pomoże Tobie, pomoże komuś kto będzie ją czytał.


Dziękuję i doceniam to, jak swoimi argumentami mimowolnie pomagasz mi demonstrować gargantuiczny nonsens teizmu i jego destruktywny wpływ na zdolności wnioskujące jego ofiar.


------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ---
Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź: http://www.filmweb.pl/user/impactor

impactor

Jeżeli zamierzasz urządzać wycieczki personalne zamiast przedstawiać sensowne argumenty to nie będę tracił czasu. Już zdążyłem się nie raz przekonać jak opryskliwi i butni potrafią być ateiści / ewolucjoniści.

Nazywaj sobie Pierwszą Istotę jak chcesz bo nie zrobi to na mnie większego wrażenia. Uważasz, że zamieniając tytuł Bóg na jakiegoś Tatusia Muminka zaczerwienię się ze wstydu i ucieknę z dyskusji? Obrażasz nie mnie tylko tego komu zmieniasz tytuł (niezależnie od tego czy uważasz, że On istnieje, czy uważasz, że to mit).

"W związku z czym ludzie niewierzący w jego istnienie są aczajnikowcami,"
Pod warunkiem, że mają dowody, że ten czajnik nie istnieje

"a ludzie wierzący w jego istnienie są czajnikowcami-agnostykami
(twierdzą, że ich wierzenie nie ma rangi wierzenia-wiedzy), "
Bzdura.. agnostyk nie ma wiedzy dlatego jest właśnie agnostykiem

lub czajnikowcami-gnostykami (twierdzą, że ich wierzenie ma rangę wierzenia-wiedzy)."
Kolejna bzdura - to w końcu kim on jest wierzącym czy pewnym faktu?

Denerwujące są te twoje "nowe" definicje. Mnożysz je robiąc zamieszanie i się jeszcze upierasz, że tak ma być. Co jest? To może ja też sobie zacznę sam opisywać jak należy rozumieć ustalone wcześniej definicje i będziemy sobie mnożyć nowe dyskusje?

To jest twój problem, że nie podzielając poglądów teistów co do istnienia Boga, uważasz, że masz to wszystko w 4 literach. Jeżeli masz to w tamtym szlachetnym miejscu to zwyczajnie nie odzywaj się publicznie bo w końcu albo to jest mit i po co tracisz na niego czas, albo bądź facet i dawaj te dowody na brak istnienia Boga (chyba, że rozmawiam z kobietą to sorry za zwrot "facet"). Jeżeli nie obchodzi cię to czy Bóg jest, czy go nie ma to ty nie jesteś ani teistą, ani ateistą, ani agnostykiem. Zwyczajnie masz to gdzieś. Ty nie masz żadnej wiedzy do tego, żeby zając któregokolwiek z tych 3 stanowisk. Wisi ci to, i przyznaj się do tego publicznie i odejdź z honorem. A jeżeli masz zamiar brać dalszy udział w dyskusji to po pierwsze nie obrażaj innych, a po drugie podaj argumenty świadczące o tym, że Boga nie ma. I nie wyskakuj mi tu z krasnoludkami, potworami spagetti, czajnikach Russela itp, bo niezależnie od tego jakiego śmiesznego tytułu czy imienia nie użyjesz to jedno jest pewne: albo KTOŚ ten świat materialny stworzył, albo nikt go nie stworzył. Innej opcji nie ma. A jeżeli wisi ci to skąd się to wzięło to łaskawie zamilknij to tracić czasu nie mam na chamów ani leni. Wybór twój....

impactor

Jak się edytuje swoje wypowiedzi bo widzę kilka literówek i nie umiem tego poprawić?

modi_fw

➤➤➤ Jeżeli zamierzasz urządzać wycieczki personalne zamiast przedstawiać sensowne argumenty to nie będę tracił czasu.

Jeśli naprawdę uważasz, że owych „wycieczek personalnych” używam ZAMIAST sensownych argumentów, a nie w dodatku do nich, jako wyrazu ludzkiego utraty cierpliwości wobec uporu nonsensu – to rzeczywiście nie powinniśmy tracić na siebie więcej czasu.


➤➤➤ Już zdążyłem się nie raz przekonać jak opryskliwi i butni potrafią być ateiści / ewolucjoniści.

Acha... czyli wnioskuję z tego, że wierzysz w boga, ale nie wierzysz w ewolucję... Właściwie nie chce mi się tego komentować. Dziwi mnie tylko, że takie osoby jeszcze się spotyka. Szczególnie w kraju katolickim, gdzie Watykan oficjalnie zaakceptował fakt ewolucji człowieka z gatunków niższych już dekady temu.
No ale cóż – zaletą utrzymywania absurdalnej pozycji jest to, że nie musi się ona z niczym zgadzać – nawet z samą sobą.


➤➤➤ Uważasz, że zamieniając tytuł Bóg na jakiegoś Tatusia Muminka zaczerwienię się ze wstydu i ucieknę z dyskusji?

Nie. Uważam, że gdybyś posiadał resztki krytycznego myślenia, to demonstracje nonsensu logicznego i/lub bepozdstawności Twoich argumentów dałoby Ci do myślenia i spędziłbyś jakiś czas na głębokiej refleksji i rewizji swoich dotychczasowych przekonań, zanim od razu odpisywać.


Myślę, że sprawę ateizmu i agnostycyzmu już sobie wyjaśniliśmy. Twoje kurczowe trzymanie się huxleyowskiego rozumienia słowa agnostyk jest Twoim prawem, którego nie zamierzam Ci odbierać. Moim prawem było zademonstrowanie błędności tego stanowiska i w pełni to prawo wykorzystałem.



➤➤➤ To jest twój problem, że nie podzielając poglądów teistów co do istnienia Boga, uważasz, że masz to wszystko w 4 literach.

Aha. I o moim posiadaniu problematyki teizmu w 4 literach świadczy to, że nic na jego temat nie piszę, prawda...? Ups...


➤➤➤ Jeżeli masz to w tamtym szlachetnym miejscu to zwyczajnie nie odzywaj się publicznie bo w końcu albo to jest mit i po co tracisz na niego czas,

http://www.filmweb.pl/user/impactor

⑩ * Destruktywny wpływ chrześcijaństwa na moralność
czyli jak chrześcijaństwo odbiera wyznawcom zdolność odróżniania dobra od zła

⑪ * Konkretne przykłady niebezpieczeństwa chrześcijaństwa i odbierania przez nie zdolności odrózniania dobra od zła:
- zwykły wierny uznający mordowanie innych za dobro
- KSIĄDZ uznający rozerwanie przez boga 42. małych dzieci na strzępy za oznakę troski i miłości

➊ * Chrześcijańskie średniowiecze i jego wpływ na postęp/zacofanie gatunku ludzkiego
Czy gdyby nie chrześcijaństwo, bylibyśmy dzisiaj na Marsie? Oraz czy znajomość ponadpodstawowej fizyki, geografii i biologii jest konieczna do stawiania budowli?

➋ * Szkodliwość wiary niefundamentalnej oraz szerzej o szkodliwości wiary - czy nieszkodliwą jest wiara chrześcijanina–hipokryty, który używa Biblii jako wielkiej księgi wielokrotnego wyboru, odrzucając wszystkie te boskie nakaz i zakazy, które wydają mu się zbyt absurdalne, antyludzkie lub po prostu kretyńskie, i pozostawiając tylko te, które mu się podobają?

➌ * Szkodliwość katolicyzmu i Kościóła Katolickiego
Prawie nigdy nie wdaję się w rozmowy n/t samego katolicyzmu, ale słysząc po raz setny "Ale przecież kościół nikomu nie szkodzi...", zrobiłem wyjątek.



➤➤➤ albo bądź facet i dawaj te dowody na brak istnienia Boga

Jest jeszcze trzecia możliwość – przestaniesz uparcie zgrywać idiotę, który nie potrafi zrozumieć, że nie twierdzę, że bóg nie istnieje.


➤➤➤ Jeżeli nie obchodzi cię to czy Bóg jest, czy go nie ma to ty nie jesteś ani teistą, ani ateistą, ani agnostykiem. Zwyczajnie masz to gdzieś.

Po pierwsze – obchodzi. Potrafisz sobie wyobrazić ważniejszą kwestię, jeżeli istnieje?
Po drugie – jeżeli kogoś nie obchodzi, czy bóg istnieje, to oczywiście taka osoba nadal jest albo teistą, albo ateistą – bo są to jedyne dwie opcje w pełni wyczerpujące pulę możliwości.


➤➤➤ Ty nie masz żadnej wiedzy do tego, żeby zając któregokolwiek z tych 3 stanowisk. Wisi ci to, i przyznaj się do tego publicznie i odejdź z honorem.

Lol... Czy Ty naprawdę nie potrafisz rozumieć tekstu pisanego, czy tylko po prostu nie czytasz?

Trzy możliwe pozycje względem twierdzenia o istnieniu boga:
1. Tak (teizm)
2. Nie przyjmuję, że tak / Nie wiem / Nie zajałęm stanowiska (ateizm)
3. Nie (antyteizm)

Dopóki nie masz dowodów na TAK, ani na NIE, to jedyną uzasadnioną pozycją pozostaje ateizm – i ateistą właśnie jestem.



➤➤➤ a po drugie podaj argumenty świadczące o tym, że Boga nie ma.

Nie zapominaj, że w każdej chwili możesz przestać zgrywać idiotę.


➤➤➤ Jedno jest pewne: albo KTOŚ ten świat materialny stworzył, albo nikt go nie stworzył. Innej opcji nie ma.

Brawo. W końcu udało Ci się stworzyć jedno logiczne, prawdziwe zdanie.


➤➤➤ A jeżeli wisi ci to skąd się to wzięło to łaskawie zamilknij to tracić czasu nie mam na chamów ani leni. Wybór twój....

No więc, drogi chamie obrażający rozsądek i leniu unikający używania intelektu, którego nie interesuje to, skąd to wszystko się wzięło, i który - zamiast próbować poszukiwać na to odpowiedzi - woli wyssać sobie z palca swój ulubiony absurd i się przy nim upierać, mimo że jest on nieodróżnialny od fałszu, albo jest demonstrowalnie fałszem – albo zmienisz postawę, albo mój czas dla Ciebie się skończy.


➤➤➤ Jak się edytuje swoje wypowiedzi bo widzę kilka literówek i nie umiem tego poprawić?

Klikasz: F5, wykrzyknik na końcu posta, Edytuj. Masz na to ~5 minut.

impactor

A więc chamie z naprzeciwka: skoro dalej jedziesz personalnie to nie pozostaje mi nic innego jak zakończyć dyskusję.

Co do przepychanek jak nazwać kogoś, kto nie wierzy w Boga, to znudziło mi się to tłumaczyć w kółko. Teraz twierdzisz, że jesteś ateistą, a za kilka lat znowu sobie coś zmienisz w definicji i nazwiesz siebie inaczej i znowu będziemy się przepychać o to jak cię nazwać. Chore.... jakby nazwa coś zmieniała.

Jak teista traci wiarę i jakieś okoliczności albo dowody przemawiają mu bardziej to nie wstydzi się przyznać, że teraz jest agnostykiem lub ateistą.

Ale dla ateisty to chyba wstyd powiedzieć, że jest się agnostykiem bo w końcu jak to wygląda? co ludzie powiedzą? jest agnostykiem więc dopuszcza istnienie Boga! a to takie nienaukowe! prostackie! uwstecznione! zacofane!

Dlatego zaczęliście sobie tworzyć nowe podgrupy ateizmu. Żeby utrzymywać pozory postępowości i naukowości. W końcu lepiej brzmi "ateista" lub "antyteista" niż "agnostyk".

Identycznie zresztą było jak rozmawiałem kiedyś z ewolucjonistą na temat ewolucji. Też zaczął wymyślać jakieś nowe podgrupy: neoewolucja i jakieś chyba jeszcze (już teraz nie bardzo pamiętam). Wszystko aby tylko wykręcić się z danej sytuacji.

Proszę tylko o jedno: jak wg twojej AKTUALNEJ na rok 2015 definicji nazywa się ten, kto ma dowody na to, że Bóg nie istnieje i dodatkowo:
a) wisi mu to i siedzi cicho
b) wisi mu to ale jak ktoś poruszy ten temat w jego obecności to poda argumenty
c) wisi mu to ale walczy ostro i zwalcza inne punkty widzenia
d) jest to dla niego ważne ale siedzi cicho
e) jest to dla niego ważne ale tak jak w punkcie b: jak ktoś poruszy ten temat w jego obecności to poda argumenty
f) jest to dla niego ważne i walczy ostro zwalczając wszystko inne

Oświeć mnie z łaski swojej żeby był na czasie z definicjami z roku 2015

modi_fw

Dzięki za rozmowę, kreacjonistyczny teisto-agnostyku. Niestety, wyczerpaliśmy możliwość dalszej wymiany, ponieważ dalsza lektura Twoich postów jest zbyt dużym afrontem dla mojej "wiary" w ludzki intelekt.

Jeżeli kiedyś postanowisz zminimalizować ilość utrzymywanych przez siebie absurdalnych stanowisk, to być może łatwiej będzie Ci to zrobić względem ewolucji, niż teizmu i agnostycyzmu. Polecam tedy następujące lektury:

http://merlin.pl/Ewolucja-jest-faktem_Jerry-Coyne/browse/product/1,700972.html#f ullinfo
http://www.amazon.com/Your-Inner-Fish-Journey-3-5-Billion-Year/dp/0307277453



-------------------------------------------------------------------------
Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź:
http://www.filmweb.pl/user/impactor

impactor

Dziękuję za dobre chęci ale mam za sobą kilka pozycji o ewolucji np. Dawkinsa i argumentacja do mnie nie przemawia. Mało tego, gdyby nie moje wcześniejsze doświadczenia i materiały, to dałbym się pewnie urobić.

Poza tym otaczający świat daje myślącemu samodzielnie człowiekowi non stop tak dużo dowodów na istnienie Projektanta,
że teraz po takim kawałku życia jaki jest za mną nie ma szans, żeby to powstało samo z siebie.
Trzeba być nieźle uparty albo bać się zdania innych, żeby odrzucić to co poświadcza o istnieniu Kreatora.

A swoją drogą sugeruję nie wrzucać z rozpędu każdego do worka z napisem "Katolicyzm", bo mnie to nigdy w nim nie znajdziesz.

modi_fw

O! Może jednak uda nam się jeszcze o czymś porozmawiać.

➤➤➤ Poza tym otaczający świat daje myślącemu samodzielnie człowiekowi non stop tak dużo dowodów na istnienie Projektanta, że teraz po takim kawałku życia jaki jest za mną nie ma szans, żeby to powstało samo z siebie.

Skoro tak, to musisz być w posiadaniu argumentu, który wskazywałby na istnienie takiego projektanta. Czy będziesz łaskaw go pokrótce zaprezentować?

Zanim odpowiesz, proszę byś mimo wszystko zapoznał się z poniższymi punktami:

http://www.filmweb.pl/user/impactor

①a * Argument Zegarmistrza (świat jest inteligentnie zaprojektowany)

①b * Argument inteligentnego projektu, Argument Zegarmistrza - po raz drugi (pełniejszy)

② * Argument z nieprawdopodobieństwa i doskonale dostrojonych parametrów wszechświata (od połowy postu - punkt 8.)

Oraz - jako bonus, którzy być może wyjaśni coś, co do tej pory pozostawało dla Ciebie niewyjaśnione:

➑ * Wyjaśnienie podstaw mechanizmu działania ewolucji
Inteligentnie zaprojektowany proces prowadzący do z góry założonych efektów, czy losowe działanie zjawisk naturalnych?

Pozdrawiam

impactor

Zanim odpowiem? OK.

"Wariant Argumentu Zegarmistrza, który jest błędny na co najmniej trzech niezależnych poziomach:"

To właśnie te 3 niezależne poziomy są błędna gdyż:

"1 - rzeczy „inteligentne zaprojektowane” nie rozpoznajemy po tym, czy są skomplikowane, tylko po tym czy mamy przykłady ich występowania w naturze."

Nie. Nie wiem skąd takie twierdzenie ale nie wystarczy, że je napiszesz i każdy ma się z tym zgodzić. Rzeczy zaprojektowane można rozpoznać wtedy, gdy nie ma szans (albo szansa nieskończenie bliska zeru) żeby coś samo powstało. Przykład: bierzesz proste niby nożyczki - 2 części tnące i 2 części mocujące: śrubka z nakrętką. Jaka jest szansa, że w naturze może to powstać przez przypadek? Ile lat potrzeba żeby potrząsając te 4 proste elementy powstały nożyczki? Już pomijam to, że najpierw powinniśmy rozmawiać nie o tym jak to się samo złożyło i ile lat na to było potrzeba, ale raczej o tym, że najpierw powinny powstać przez przypadek 2 pasujące do siebie części tnące (ten sam materiał, ten sam kształt, ta sama wielkość, ten sam kolor, w tym samym miejscu otwór na na mocowanie, oraz dodatkowo powinny powstać pasujące do siebie śrubka i nakrętka (też kształt, wielkość, materiał, kolor te same) oraz powinny pasować do otworu w częściach tnących. Mało tego: części tnące powinny pasować do wielkości palców osób posługujących się nimi, a także gwint śrubki nie powinien być też za długi bo chociaż nożyce będą działać, to będą niewygodne. Jak widzisz przedmiot nie musi być super skomplikowany ale raczej umysł istoty myślącej może ocenić to zupełnie innymi kategoriami.

2. "wg teisty wszystko zostało inteligentnie zaprojektowane, idzie więc on po pustyni zrobionej z zaprojektowanych zegarków,"

Nie rozumiem co ten tekst ma na celu? Jeżeli idę po planecie to jasne, że idę po czymś co zostało zaprojektowane. Ale jeżeli na tej zaprojektowanej planecie natykam się na kupę rozrzuconych roślin (dajmy na to po przejściu słonia) to nie mówię "Ktoś te rośliny poukładał bo nie ma szans, żeby one tak same z siebie leżały". Nie, tak nie powiem bo układ tych roślin nie jest żadnym projektem... zwyczajny chaos i bezład liści i gałęzi. Co innego jednak jeżeli z jakiś kwiatów zostanie ułożony napis, np: "Witamy naszych rodziców. Tomek i Ania". To już chyba nie ma wątpliwości, że zostało to zaprojektowane, prawda? A specjalnie skomplikowane to to nie jest. Po prostu zebrane kwiatki i ułożone w coś, co samo z siebie nie powstanie.

3. "„To coś wygląda na zaprojektowane”, a nie „zaprojektował je bóg Jahwe albo Odyn”.
które jest niczym innym, jak błędem logicznym Argumentum ad Ignorantiam."

Punkt 1 i 2 wykazuje, że to coś wygląda na zaprojektowane. Ty natomiast nie wiem czemu wprowadzasz nowy wątek mający wykazać, że nie zaprojektował tego Odyn ani Jahwe. Nie wiem na prawdę co to ma na celu, ale niech ci będzie. Nie zaprojektował tego Odyn ani Jahwe... tylko co to zmienia? To, że imię jest w rzeczywistości inne? A może to, że zaprojektowała to jakaś inna (wyższa niż człowiek) forma życia? Na prawdę z braku argumentów wymyślasz dziwne wątki.

Przy okazji nie wierzę w żaden Big Bang, ani powstanie czegoś z niczego. Dla mnie to jest bzdura totalna i nie pomogą tu żadne super autorytety naukowe. Zresztą dla mnie coś takiego jak super autorytety to jeden wielki pic. Co chwila zmieniają się zdania na temat tego jak to na prawdę było. Jeszcze pewnie nie raz się to zmieni. Poza tym ludzkość od ok. 150-200 dopiero zaczyna poznawać na poważniej ten świat, a komputery (te poważne a nie pierwsze jakie były) to ostatnie 10-20 lat. O czym my tu mówimy? Ile jeszcze na tej planecie jest rzeczy, których nie odkryto, a co mówić o kosmosie i całej reszcie? Sorry ale dla mnie to mój mózg sam wyciąga wnioski na podstawie obserwacji i nie działają na mnie teksty w stylu: "Nie jesteś w tym specjalistą to się nie wypowiadaj", Pewnie, że nie jestem specjalistą. Tak samo zresztą jak ten "specjalista" też nie jest żadnym specem. Za parę lat ten spec będzie g...o warty bo się zdania zmienią w świecie nauki. Śmiejemy się z naukowców sprzed 100 lat, a z nas również będą się śmiać za 100 czy 200 lat. I nic tu nie pomoże to, że technologiczne zabawki niby pokazują jaki świat nauki jest mądry... owszem robią fajne rzeczy bo podglądają i obserwują rzeczy już zaprojektowane i gotowe i na tej podstawie konstruują wiele fajnych gadżetów czy wynalazków ale to nie daje uprawnień do uzurpowania sobie prawdy w wyjaśnianiu tego co nas otacza. Daje im to prawo do wyjaśniania co ODKRYLI i jak to WYKORZYSTALI. W pozostałych kwestiach są dalej "głupi".

---
A ja się tak zastanawiam czytając część twoich innych dyskusji czego tak na prawdę poszukujesz? I czy jesteś na prawdę otwarty? Czy nie pasuje ci sam fakt istnienia Boga bo nie możesz go wykazać ani zbadać, czy nie pasuje ci Bóg bo jest tu idiotyzm, nienawiść, ból, śmierć itp

modi_fw

➤➤➤ "1 - rzeczy „inteligentne zaprojektowane” nie rozpoznajemy po tym, czy są skomplikowane, tylko po tym czy mamy przykłady ich występowania w naturze."
➤➤➤ Nie. Nie wiem skąd takie twierdzenie ale nie wystarczy, że je napiszesz i każdy ma się z tym zgodzić.

Masz rację. Dlatego udowodnimy to teraz wspólnie:


➤➤➤ Rzeczy zaprojektowane można rozpoznać wtedy, gdy nie ma szans (albo szansa nieskończenie bliska zeru) żeby coś samo powstało.

A w jaki sposób oceniamy, czy coś miało szanse powstać „samo” (przez co rozumiesz „bez udziału celowo działającej inteligencji”)? Ano sprawdzając, czy znamy przykłady podobnych rzeczy, o których WIEMY że są dziełem inteligencji.


➤➤➤ Przykład: bierzesz proste niby nożyczki - 2 części tnące i 2 części mocujące: śrubka z nakrętką. Jaka jest szansa, że w naturze może to powstać przez przypadek?

Jeśli powstały w naturze, to szansa tego wynosiła 100%.
http://www.filmweb.pl/user/impactor
⑪ * Prawdopodobieństwo - czym jest, i czy w ogóle istnieje
Poza tym co to znaczy „przez przypadek”?

Aha, i przy okazji udowodniłeś, że jeśli znajdziemy na polu styl od łopaty z Castoramy, albo pług z okresu rewolucji rolniczej 12 tyś lat temu, to wiemy że nie były one dziełem inteligencji, bo składają się z jednej prostej części. „Jedna prosta część - dzieło przypadku?! No raczej nie inaczej!”


➤➤➤ jeżeli na tej zaprojektowanej planecie natykam się na kupę rozrzuconych roślin (dajmy na to po przejściu słonia) to nie mówię "Ktoś te rośliny poukładał bo nie ma szans, żeby one tak same z siebie leżały". Nie, tak nie powiem bo układ tych roślin nie jest żadnym projektem... zwyczajny chaos i bezład liści i gałęzi.

Otóż owe „rozrzucone” gałęzie nie różnią się niczym od „poukładanych” gałęzi, poza tym że dla Ciebie jeden wzorzec ułożenia gałęzi ma większe znaczenie, ponieważ... WIDZIAŁEŚ PRZYKŁADY TEGO TYPU UŁOŻENIA GAŁĘZI DOKONANYCH PRZEZ INTELIGENCJĘ (np. człowieka, szympansy)!

➤➤➤ Co innego jednak jeżeli z jakiś kwiatów zostanie ułożony napis, np: "Witamy naszych rodziców. Tomek i Ania". To już chyba nie ma wątpliwości, że zostało to zaprojektowane, prawda?

DOKŁADNIE!!!

Ponieważ WSZYSTKIE znane Ci przykłady kilkuwyrazowych napisów z gałęzi/kwiatków zostały wykonane przez człowieka, i nigdy nie natknąłeś się na taki napis, o którym wiedziałeś że powstał BEZ udziału człowieka.

I tym oto sposobem wspólnie dowiedliśmy, że rzeczy „inteligentne zaprojektowane” nie rozpoznajemy po tym, czy są skomplikowane, tylko po tym czy mamy przykłady ich występowania w naturze.


➤➤➤ nie wiem czemu wprowadzasz nowy wątek mający wykazać, że nie zaprojektował tego Odyn ani Jahwe. Nie wiem na prawdę co to ma na celu, ale niech ci będzie. Nie zaprojektował tego Odyn ani Jahwe... tylko co to zmienia?

Ano to, że cały argument inteligentnego projektu jest używany, aby dowieść że bóg Jahwe istnieje. Tymczasem nawet gdyby udało Ci się zademonstrować, że wszechświat został zaprojektowany, to z tego wniosku NIJAK nie mógłbyś przeskoczyć do „projektantem był mój ulubiony bóg Jahwe” albo „transcendentne draże M&Ms”.
To wymagałoby zupełnie osobnego przewodu dowodowego, w którym najpierw musiałbyś udowodnić, że transcendentne M&Msy istnieją, a potem że to rzeczywiście one tego dokonały.


➤➤➤ Przy okazji nie wierzę w żaden Big Bang, ani powstanie czegoś z niczego. Dla mnie to jest bzdura totalna i nie pomogą tu żadne super autorytety naukowe.

Jak to nie wierzysz?! Przecież stworzenie świata przez Twojego boga za pomocą magii jest właśnie powstaniem czegoś z niczego!

Tymczasem Big Bang jest przeciwieństwem powstania czegoś z niczego. Jeżeli uważasz, że Big Bang coś stworzył z niczego, albo że był eksplozją z której przypadkowo poukładały się różne rzeczy, to nie masz zielonego pojęcia, czym jest Teoria Wielkiego Wybuchu. (która, tak przy okazji, od jakiegoś roku jest już udowodnionym naukowo faktem).


➤➤➤ Co chwila zmieniają się zdania na temat tego jak to na prawdę było. Jeszcze pewnie nie raz się to zmieni.

No oczywiście – na tym właśnie polega nauka – na ciągłym doskonaleniu naszej wiedzy n/t świata poprzez odkrywanie coraz większej części prawdy, i ciągłym zbliżaniem jej do stanu wiedzy absolutnej na temat tego, jak jest, było i będzie naprawdę.

Ja wiem, że Ty wolisz opowiastki, które w epoce brązu prymitywni pustynni pasterze po części wyssali sobie z palca, a po części ukradli wyssane z palca opowiastki innym prymitywnym pasterzom, i chcesz wierzyć w to przez tysiąclecia wbrew dowodom, i rozwojowi naszej wiedzy o świecie.
Ale niestety Twoja metoda to nie jest droga do poznawania prawdy, tylko do tkwienia w błędzie. I to nie tkwienia w jakimś wyszukanym i skomplikowanym błędzie, tylko takim strasznie prymitywnym i absurdalnym micie stworzonym przez ludzi, którzy o świecie wiedzieli mniej, niż dzisiejsze czterolatki.


➤➤➤ Poza tym ludzkość od ok. 150-200 dopiero zaczyna poznawać na poważniej ten świat, a komputery (te poważne a nie pierwsze jakie były) to ostatnie 10-20 lat. O czym my tu mówimy?

O poznawaniu prawdy n/t rzeczywistości, które nazywa się NAUKĄ, co sam nieprzypadkowo przyznałeś słowami „ludzkość od ok. 150-200 dopiero zaczyna poznawać na poważniej ten świat”. Tyle właśnie lat ma metoda naukowa. To właśnie dzięki niej ten świat poznajemy i to ona dała nam wszystko, co o świecie wiemy, i co wykorzystujemy każdego dnia na miliardy sposobów, nawet jeśli hipokrytycznie w nią nie wierzymy.


➤➤➤ Ile jeszcze na tej planecie jest rzeczy, których nie odkryto, a co mówić o kosmosie i całej reszcie? Sorry ale dla mnie to mój mózg sam wyciąga wnioski na podstawie obserwacji

W cholerę jeszcze nie wiemy. Ale nasza wiedza ciągle się powiększa – DZIĘKI NAUCE! Poza tym co Ty w ogóle chciałeś osiągnąć tym argumentem? „Wiele jeszcze nie wiemy o świecie, dlatego moje wyssane z palca nonsensy są równie (lub bardziej!) wartościowe, jak to co wiemy?”

Popraw mnie, jeśli się mylę, ale przecież Ty nawet nie akceptujesz potężnej części tego, co o świecie wiemy na pewno – czyli chociażby ewolucji, Wielkiego Wybuchu, czy procesu powstawania planet z obłoków proto-planetarnych. A dlaczego? Ano dlatego, że nie zgadza się to z wyssanymi z palca mitami z epoki brązu, które dla Ciebie są bardziej wiarygodne, niż to co jednoznacznie można udowodnić jako prawdziwe.

Czy potrzeba lepszego dowodu na to, że fundamentem, niezbywalną opoką i warunkiem istnienia religii takiej jak chrześcijaństwo jest przekonanie swoich wyznawców do nienawiści względem rzetelnych metod dochodzenia do prawdy? I nie ma w tym niczego dziwnego, skoro:
a – religia nie posiada żadnych istotnych twierdzeń do których można dojść rzetelną metodą dochodzenia do prawdy, i...
b – rzetelne metody dochodzenia do prawdy prowadza w kierunku przeciwnym od jej kluczowych twierdzeń.



➤➤➤ Za parę lat ten spec będzie g...o warty bo się zdania zmienią w świecie nauki. Śmiejemy się z naukowców sprzed 100 lat, a z nas również będą się śmiać za 100 czy 200 lat. I nic tu nie pomoże to, że technologiczne zabawki niby pokazują jaki świat nauki jest mądry...

Popatrz, jak gruntownie nonsensowny jest ten kolejny Twój argument. Śmiejesz się z nauki 100 lat temu, a za 200 lat Twój odpowiednik może się śmiać z nauki dzisiaj. Tylko co Ci umożliwia owo „śmianie się”? Dzięki czemu dzisiaj wiesz, że to co twierdzono kiedyś jest śmieszne? Ano dzięki niczemu innemu jak NAUCE!!!!

Nauka to nie wiedza absolutna, tylko proces ciągłego doskonalenia naszej wiedzy o świecie, który nawt jeśli nigdy nie doprowadzi nas do wiedzy absolutnej, to zbliża nas do niej coraz bardziej, i bardziej i bardziej. I nie dysponujemy niestety niczym innym, choćby w ułamku porównywalnie demonstrowalnie skutecznym i rzetelnym w docieraniu do prawdy, niż nauka. Nauka, z której się śmiejesz, i nad którą stawiasz zbiór absurdalnych mitów z epoki brązu, kiedy najtężsi mędrcy wiedzieli o rzeczywistości mniej, niż dzisiaj przedszkolaki.


Twoja argumentacja sprowadza się do:

„Ha-ha, nauka jest taka głupia, a powiedzieć to mogę bo mam wiedzę którą dała mi nauka!”

oraz

„Nauka jest głupia, bo dzięki niej wczoraj wiedzieliśmy 4 razy mniej, niż wiemy dzisiaj, a dzisiaj wiemy 16 razy mniej, niż będziemy wiedzieć jutro.”



➤➤➤ owszem robią fajne rzeczy bo podglądają i obserwują rzeczy już zaprojektowane i gotowe i na tej podstawie konstruują wiele fajnych gadżetów czy wynalazków ale to nie daje uprawnień do uzurpowania sobie prawdy w wyjaśnianiu tego co nas otacza. Daje im to prawo do wyjaśniania co ODKRYLI i jak to WYKORZYSTALI. W pozostałych kwestiach są dalej "głupi".

Bądź łaskaw wziąć do ręki słownik języka polskiego i przeczytać sobie definicje słów „odkryć” oraz „wynaleźć”.



➤➤➤ A ja się tak zastanawiam czytając część twoich innych dyskusji czego tak na prawdę poszukujesz? I czy jesteś na prawdę otwarty?

Tak. Co demonstruję poprzez kierowanie się jedynym znanym ludzkości narzędziem umożliwiającym rzetelne docieranie do prawdy: sceptycyzmem, krytycznym myśleniem, logiką i metodą naukową.
Ty natomiast wydajesz się osobą zupełnie prawdą niezainteresowaną, i dlatego używasz narzędzi (takich jak wiara, niechęć do zmiany pozycji i wielopoziomowe błędy logiczne), które lepiej prowadzą do fałszu, nonsensu i absurdu, niż do prawdy.


➤➤➤ Czy nie pasuje ci sam fakt istnienia Boga bo nie możesz go wykazać ani zbadać,

Jeżeli nie mogę wykazać istnienia boga, to nie mogę przyjąć jego istnienia za fakt. No, chyba że leję ciepłym moczem na dążenie do prawdy i jestem otwarty na wierzenia fałszywe i nieodróżnialne od fałszu.


➤➤➤ czy nie pasuje ci Bóg bo jest tu idiotyzm, nienawiść, ból, śmierć itp.

Istnienie nienawiści, bólu i cierpienia wyklucza jedynie możliwość istnienia nieskończenie dobrego, kochającego, mądrego i wszechmocnego boga. Ale nie wyklucza to istnienia boga pozbawionego części lub wszystkich tych cech.

Jedynym powodem dla którego jestem ateistą - czyli nie posiadam wierzenia w istnienie jakiegokolwiek boga - jest to, że absolutnie nic nie wskazuje na to, że takowy istnieje. Nie mam więc żadnych powodów by uznać jego istnienia za prawdę.


Pozdrawiam i dziękuję za okazję do rozmowy, która trafi do Spisu Treści.

impactor

Chwila moment... wyjaśnijmy sobie może parę kwestii bo widzę, że po pierwsze wrzucasz mnie do jednego worka z niektórymi osobami, a po drugie wyciągasz jakieś dziwne wnioski z niektórych moich wypowiedzi.

1. To, że nie wierzę w część dogmatów albo aktualnych poglądów naukowców nie oznacza, że całkowicie neguję naukę. Nie jesteś pierwszy, który to stosuje i powiem szczerze, że bardzo mnie to drażni.

2.

OK, do rzeczy:

---
"A w jaki sposób oceniamy, czy coś miało szanse powstać „samo” (przez co rozumiesz „bez udziału celowo działającej inteligencji”)? Ano sprawdzając, czy znamy przykłady podobnych rzeczy, o których WIEMY że są dziełem inteligencji."

O, to ciekawe. Ludzie 1000 lat temu nie widzieli karabinów maszynowych, samolotów, komputerów, prądu itp. Mieli prawo mówić: Nie ma takich rzeczy na świecie, to jest coś dziwnego, żadna z tych rzeczy nawet nie jest podobna do tego co do tej pory stworzył inteligentny człowiek". Czyli co? 1000 lat temu stwierdzamy zgodnie z twoim tokiem rozumowania: "karabin maszynowy, samolot, komputer i prąd są dziełem przypadku".

---
Ja: "Przykład: bierzesz proste niby nożyczki - 2 części tnące i 2 części mocujące: śrubka z nakrętką. Jaka jest szansa, że w naturze może to powstać przez przypadek?"

Ty: "Jeśli powstały w naturze, to szansa tego wynosiła 100%."

No bardzo wymowna wypowiedź. A możesz jaśniej? Bo nie wiem co jest grane? Widziałeś kiedyś śrubki, nakrętki oraz ostrza pasujące do siebie wszystkie razem (wielkość, kształt, kolor, materiał, otwory, wygoda)?

Żartujesz sobie z tej łopaty czy pługa, czy jak? Widzę, że albo specjalnie sobie robisz żarty, albo nauka tak cię zaślepia, że podstawowych faktów nie wiążesz. A może jeszcze wskażesz mi jednoczęściową zbroję, albo hełm. W sumie to nieskomplikowana jest też brzytwa. Można wiele tu rzeczy wymyślić ale nie chodzi o licytowanie się. Łopatę czy pług to nawet można przy odrobinie szczęścia znaleźć jako kawałek jakiegoś zwykłego naturalnie występującego badziewia. Ale bądźmy poważni...

---
"Ponieważ WSZYSTKIE znane Ci przykłady kilkuwyrazowych napisów z gałęzi/kwiatków zostały wykonane przez człowieka, i nigdy nie natknąłeś się na taki napis, o którym wiedziałeś że powstał BEZ udziału człowieka.

I tym oto sposobem wspólnie dowiedliśmy, że rzeczy „inteligentne zaprojektowane” nie rozpoznajemy po tym, czy są skomplikowane, tylko po tym czy mamy przykłady ich występowania w naturze."

Jeszcze pierwszy akapit napisałeś dobrze, ale w tym drugim to już zagalopowałeś i chcesz forsować na siłę wnioski. Widzę, że nie wyciągasz wniosków na podstawie obserwacji tylko dążysz do udowodnienia z góry przyjętego celu. Jeżeli istnieje Bóg (załóżmy, że tak) i jutro stworzył by tu na ziemi coś, czego nie ma i byłoby to zupełnie odmienne od tego co już jest, i na 100% pochodziło by to od Boga, to też powiesz, że to nie jest zaprojektowane, bo nie występuje w naturze?

Poza tym, od kiedy to w dochodzeniu do tego czy coś zostało zaprojektowane czy jest dziełem przypadku można się dowiedzieć obserwując rzeczy, które nie wiemy czy są dziełem przypadku czy są zaprojektowane? No przecież piszesz taki nonsens i totalne bzdury, że zastanawiam się czy cały ten twój tekst to nie jest żart i podpucha. No jak badając naturę i próbując dojść czy jest ona przypadkowa czy zaprojektowana można to zrobić zakładając, że jak coś w niej występuje to jest dziełem przypadku?

---
"Ano to, że cały argument inteligentnego projektu jest używany, aby dowieść że bóg Jahwe istnieje. Tymczasem nawet gdyby udało Ci się zademonstrować, że wszechświat został zaprojektowany, to z tego wniosku NIJAK nie mógłbyś przeskoczyć do „projektantem był mój ulubiony bóg Jahwe” albo „transcendentne draże M&Ms”.
To wymagałoby zupełnie osobnego przewodu dowodowego, w którym najpierw musiałbyś udowodnić, że transcendentne M&Msy istnieją, a potem że to rzeczywiście one tego dokonały."

Aha... a gdzie jak coś wspominałam o Jahwe albo o Odynie? Skąd ty to bierzesz? Ale nawet pomimo tego to zignorowałeś mój tekst mówiący, że pomimo tego, że nic nie wskazuje czy to Jahwe czy Odyn, to i tak wskazuje na kogoś (projektanta) tyle, że nie wiadomo na którego dokładnie.

--
Ja: "Przy okazji nie wierzę w żaden Big Bang, ani powstanie czegoś z niczego. Dla mnie to jest bzdura totalna i nie pomogą tu żadne super autorytety naukowe. "

Ty: "Jak to nie wierzysz?! Przecież stworzenie świata przez Twojego boga za pomocą magii jest właśnie powstaniem czegoś z niczego!"

Niekoniecznie. Nie wiem jak to Bóg robi ale podejrzewam, że skoro materia i energia mają ze sobą wiele wspólnego, to pewnie posiada On olbrzymie ilości energii na swoje potrzeby. Ale tak w ogóle to skąd ja mam ci podać takie szczegóły?

Ty: "Tymczasem Big Bang jest przeciwieństwem powstania czegoś z niczego. Jeżeli uważasz, że Big Bang coś stworzył z niczego, albo że był eksplozją z której przypadkowo poukładały się różne rzeczy, to nie masz zielonego pojęcia, czym jest Teoria Wielkiego Wybuchu. (która, tak przy okazji, od jakiegoś roku jest już udowodnionym naukowo faktem)."

Nie martw się: ty i wszyscy inni też nie mają pojęcia czym to jest bo tego nie można zbadać z racji tego, że jest dawno "po ptakach". Jak można twierdzić, że BB jest faktem skoro to tylko domysły. Nie strugaj speca od BB bo nawet naukowcy opowiadający się za BB nie są zgodni co do tego jak to było. A to ciekawe z tym dowodem... gdzie on jest? I jak można udowodnić coś, czego się nie zaobserwowało i nie zmierzyło, i nie zbadało, i nie dało powtórzyć? Dobre :) Bo z tego co wiem, to nauka dotyczy rzeczy, które można badać, obserwować, powtarzać itd. A tutaj nie masz spełnionego ŻADNEGO z tych warunków.

--
"Ja wiem, że Ty wolisz opowiastki, które w epoce brązu prymitywni pustynni pasterze po części wyssali sobie z palca, a po części ukradli wyssane z palca opowiastki innym prymitywnym pasterzom, i chcesz wierzyć w to przez tysiąclecia wbrew dowodom, i rozwojowi naszej wiedzy o świecie.
Ale niestety Twoja metoda to nie jest droga do poznawania prawdy, tylko do tkwienia w błędzie. I to nie tkwienia w jakimś wyszukanym i skomplikowanym błędzie, tylko takim strasznie prymitywnym i absurdalnym micie stworzonym przez ludzi, którzy o świecie wiedzieli mniej, niż dzisiejsze czterolatki."

Darowałbyś sobie takie tanie chwyty. Nie wiem co chcesz osiągnąć ale widzę, że nie jesteś otwarty tylko masz klapki na oczach. Coś na zasadzie: "ten film jest beznadziejny bo został nakręcony w 1960 a dobre filmy to kręcą dopiero teraz". Skoro tacy to wtedy byli dziecinni w te klocki to powiedz mi skąd ludzie tysiące lat temu mieli taką wiedzę: jak obrabiać z milimetrową dokładnością kamień np. w piramidach, jak transportowali takie ogromne bloki na takie odległości i wysokości, wyjaśnij rysunki na piramidach pokazujące elektryczność, wyjaśnij malowidła (ze starożytności) na ziemi, które dopiero widziane z lotu ptaka można zobaczyć jako wielokilometrowe obrazki i do tego niektóre przedstawiające szczegóły widoczne dopiero pod mikroskopem (pająk), wyjaśnij jak wykonano i przetransportowano ogromne figurki z Wysp Wielkanocnych itp itd.

--
"To właśnie dzięki niej ten świat poznajemy i to ona dała nam wszystko, co o świecie wiemy, i co wykorzystujemy każdego dnia na miliardy sposobów, nawet jeśli hipokrytycznie w nią nie wierzymy."

Mów za siebie. Ja tam wierzę ale nie ślepo i mam własny rozum i mogę dojść gdzie ktoś mnie może robić w konia.

--
"Popraw mnie, jeśli się mylę, ale przecież Ty nawet nie akceptujesz potężnej części tego, co o świecie wiemy na pewno – czyli chociażby ewolucji, Wielkiego Wybuchu, czy procesu powstawania planet z obłoków proto-planetarnych. A dlaczego? Ano dlatego, że nie zgadza się to z wyssanymi z palca mitami z epoki brązu, które dla Ciebie są bardziej wiarygodne, niż to co jednoznacznie można udowodnić jako prawdziwe."

Już wyżej pisałem: gdzie wierzę, to wierzę, a gdzie są domysły, to domysły. Nauka ma być obiektywna a nie oparta na wnioskach jakie nam pasują. Często to się dzieje w przypadku ewolucji.

"Czy potrzeba lepszego dowodu na to, że fundamentem, niezbywalną opoką i warunkiem istnienia religii takiej jak chrześcijaństwo jest przekonanie swoich wyznawców do nienawiści względem rzetelnych metod dochodzenia do prawdy? I nie ma w tym niczego dziwnego, skoro:
a – religia nie posiada żadnych istotnych twierdzeń do których można dojść rzetelną metodą dochodzenia do prawdy, i...
b – rzetelne metody dochodzenia do prawdy prowadza w kierunku przeciwnym od jej kluczowych twierdzeń."

Podaj jakieś przykłady bo nie wiem co masz na myśli...

--
Ja: "Za parę lat ten spec będzie g...o warty bo się zdania zmienią w świecie nauki. Śmiejemy się z naukowców sprzed 100 lat, a z nas również będą się śmiać za 100 czy 200 lat. I nic tu nie pomoże to, że technologiczne zabawki niby pokazują jaki świat nauki jest mądry... "

Ty: "Popatrz, jak gruntownie nonsensowny jest ten kolejny Twój argument. Śmiejesz się z nauki 100 lat temu, a za 200 lat Twój odpowiednik może się śmiać z nauki dzisiaj. Tylko co Ci umożliwia owo „śmianie się”? Dzięki czemu dzisiaj wiesz, że to co twierdzono kiedyś jest śmieszne? Ano dzięki niczemu innemu jak NAUCE!!!!"

No ale przecież ja to samo napisałem pierwszy. Wiele razy wyśmiewano Biblię, że opisuje rzeczy niezgodne z faktami historycznymi lub, że historia o tym nic nie mówi więc to mit, a potem się okazało, że archeolodzy odkryli po wieeeeelu latach dowody na słuszność Biblii. Oczywiście sprostowań oficjalnych nikt nie pisał bo po co przepraszać. Ktoś gdzieś o tym wspomni komu zależy na pokazaniu, że Biblia jest zgodna z historią, ale butne typki dalej będą wołać, że to stara księga napisana przez beduinów na pustyni tysiące lat temu i nic nie jest warta.

Ty: "Nauka to nie wiedza absolutna, tylko proces ciągłego doskonalenia naszej wiedzy o świecie, który nawt jeśli nigdy nie doprowadzi nas do wiedzy absolutnej, to zbliża nas do niej coraz bardziej, i bardziej i bardziej. I nie dysponujemy niestety niczym innym, choćby w ułamku porównywalnie demonstrowalnie skutecznym i rzetelnym w docieraniu do prawdy, niż nauka. Nauka, z której się śmiejesz, i nad którą stawiasz zbiór absurdalnych mitów z epoki brązu, kiedy najtężsi mędrcy wiedzieli o rzeczywistości mniej, niż dzisiaj przedszkolaki."

Gdybyś tak jeszcze nie próbował przedstawiać tego jednostronnie to było by miło. Czemu? Bo to nie jest tylko doskonalenie i przybliżanie do prawdy. Czasami jest to oddalanie się od prawy, żeby właśnie potem dopiero się do niej zbliżyć. Bądź chociaż tutaj szczery, OK?

--
"Bądź łaskaw wziąć do ręki słownik języka polskiego i przeczytać sobie definicje słów „odkryć” oraz „wynaleźć”."

Łapiesz mnie za słówka? Jak naukowcy udoskonalają swoje "superaśne" wynalazki? No jak? Podglądając przyrodę? No patrz.... podglądają coś co podobno powstało przez przypadek a jest lepsze od inteligentnych ogromnych sztabów geniuszy?

--
"Ty natomiast wydajesz się osobą zupełnie prawdą niezainteresowaną, i dlatego używasz narzędzi (takich jak wiara, niechęć do zmiany pozycji i wielopoziomowe błędy logiczne), które lepiej prowadzą do fałszu, nonsensu i absurdu, niż do prawdy."

"wiara, niechęć do zmiany pozycji i wielopoziomowe błędy logiczne" to właśnie widać non stop u ciebie. Prowadzą dokładnie tam gdzie opisałeś.

--
"Istnienie nienawiści, bólu i cierpienia wyklucza jedynie możliwość istnienia nieskończenie dobrego, kochającego, mądrego i wszechmocnego boga. Ale nie wyklucza to istnienia boga pozbawionego części lub wszystkich tych cech."

Obie możliwości są dopuszczalne.

"Jedynym powodem dla którego jestem ateistą - czyli nie posiadam wierzenia w istnienie jakiegokolwiek boga - jest to, że absolutnie nic nie wskazuje na to, że takowy istnieje. Nie mam więc żadnych powodów by uznać jego istnienia za prawdę."

"absolutnie nic nie wskazuje na to, że takowy istnieje" - lekko mówiąc przesadzać. Masz dużo dowodów tylko, że ty bierzesz wzór z niektórych naukowców i najpierw stawiasz sobie coś do udowodnienia i potem szukasz na to dowodów. Prawdziwy naukowiec (a są tacy) wyciąga wnioski niezależnie od tego co chciałby uzyskać (w co wierzy).

Pozdrawiam

modi_fw

➤➤➤ To, że nie wierzę w część dogmatów albo aktualnych poglądów naukowców nie oznacza, że całkowicie neguję naukę. Nie jesteś pierwszy, który to stosuje i powiem szczerze, że bardzo mnie to drażni.

No ale przecież odrzucasz największe osiągnięcia nauki, takie jak teoria ewolucji, teoria wielkiego wybuchu, mimo że korzystasz z nich w dniu codziennym.

A co do naśmiewania się, to zacytuję Twoje własne słowa:

„technologiczne zabawki niby pokazują jaki świat nauki jest mądry... owszem robią fajne rzeczy bo podglądają i obserwują rzeczy już zaprojektowane i gotowe i na tej podstawie konstruują wiele fajnych gadżetów czy wynalazków ale to nie daje uprawnień do uzurpowania sobie prawdy w wyjaśnianiu tego co nas otacza. Daje im to prawo do wyjaśniania co ODKRYLI i jak to WYKORZYSTALI. W pozostałych kwestiach są dalej "głupi".”



➤➤➤ O, to ciekawe. Ludzie 1000 lat temu nie widzieli karabinów maszynowych, samolotów, komputerów, prądu itp. Mieli prawo mówić: Nie ma takich rzeczy na świecie, to jest coś dziwnego, żadna z tych rzeczy nawet nie jest podobna do tego co do tej pory stworzył inteligentny człowiek". Czyli co? 1000 lat temu stwierdzamy zgodnie z twoim tokiem rozumowania: "karabin maszynowy, samolot, komputer i prąd są dziełem przypadku".

Prawie dobrze. Niestety znowu padłeś ofiarą błędu logicznego fałszywej dychotomii (nie zaprojektowane przez inteligencję = dzieło przypadku) oraz niezrozumienia terminu „przypadek”.
Prawidłowe stanowisko ludzi 1000 lat temu brzmiałoby:

"Nie mamy podstaw by uznać karabin maszynowy, samolot, komputer i prąd za dzieło inteligencji*".

(* - oczywiście Twoje przykłady są wadliwe, ponieważ zawierają również elementy wykonywane przez człowieka 1000 lat temu, takie jak drzwi i okna w samolocie, uchwyty w karabinie i litery na klawiaturze komputera.)


➤➤➤ Ty: "Jeśli powstały w naturze, to szansa tego wynosiła 100%."
➤➤➤ No bardzo wymowna wypowiedź. A możesz jaśniej? Bo nie wiem co jest grane? Widziałeś kiedyś śrubki, nakrętki oraz ostrza pasujące do siebie wszystkie razem (wielkość, kształt, kolor, materiał, otwory, wygoda)?

:DDDDD

Czy Ty naprawdę nie widzisz, jak po raz kolejny przyznałeś mi rację, że „inteligentne zaprojektowanie” oceniamy poprzez porównanie do znanych nam produktów inteligencji?


➤➤➤ Łopatę czy pług to nawet można przy odrobinie szczęścia znaleźć jako kawałek jakiegoś zwykłego naturalnie występującego badziewia. Ale bądźmy poważni...

No właśnie – bądźmy. Jak znajdziesz styl od łopaty, to ponieważ jest prosty w konstrukcji – stwierdzisz że pojawia się naturalnie.


➤➤➤ Widzę, że nie wyciągasz wniosków na podstawie obserwacji tylko dążysz do udowodnienia z góry przyjętego celu.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Projekcja_%28psychologia%29


➤➤➤ Jeżeli istnieje Bóg (załóżmy, że tak) i jutro stworzył by tu na ziemi coś, czego nie ma i byłoby to zupełnie odmienne od tego co już jest, i na 100% pochodziło by to od Boga, to też powiesz, że to nie jest zaprojektowane, bo nie występuje w naturze?

Mimo wymienienia już kilku długich postów, nadal nie zrozumiałeś, co piszę:

1. Nie stwierdzamy co NIE JEST zaprojektowane, tylko CO JEST zaprojektowane.
2. To, że nie oceniamy że COŚ JEST zaprojektowane nie znaczy, że oceniamy że COŚ NIE JEST zaprojektowane.
3. Oceny CO JEST zaprojektowane dokonujemy na podstawie porównywania tego czegoś z innymi przykładami rzeczy, które wiemy że są zaprojektowane.

Poza tym cały Twój przykład uczyniłeś nonsensownym poprzez „i na 100% pochodziło by to od Boga”, co sprowadziło go do „Jeśli wiemy, że coś jest zaprojektowane, to powiesz że to nie jest zaprojektowane?”


➤➤➤ Poza tym, od kiedy to w dochodzeniu do tego czy coś zostało zaprojektowane czy jest dziełem przypadku można się dowiedzieć obserwując rzeczy, które nie wiemy czy są dziełem przypadku czy są zaprojektowane? (...) No jak badając naturę i próbując dojść czy jest ona przypadkowa czy zaprojektowana można to zrobić zakładając, że jak coś w niej występuje to jest dziełem przypadku?

1. Przestań używać nonsensownego słowa „przypadek”.
2. Przestań oddawać się bez pamięci natręctwu orgii z błędem logicznym Chochoła (opisywania stanowiska rozmówcy takim, jakie nie jest, aby móc taką jego karykaturę łatwo zaatakować).

Dochodzimy do wniosków wniosków, czy coś zostało zaprojektowane (a nie do wniosków, że nie jest zaprojektowane, albo że jest dziełem przypadku!) poprzez porównywanie tego czegoś z obiektami, o których WIEMY że są zaprojektowane (a nie z obiektami, o których tego nie wiemy).

Dotarło?


➤➤➤ Ale nawet pomimo tego to zignorowałeś mój tekst mówiący, że pomimo tego, że nic nie wskazuje czy to Jahwe czy Odyn, to i tak wskazuje na kogoś (projektanta) tyle, że nie wiadomo na którego dokładnie.

wskazywałoBY!
Tymczasem nawet nie masz niczego co wskazuje na inteligentny projekt.


➤➤➤ Niekoniecznie. Nie wiem jak to Bóg robi ale podejrzewam, że skoro materia i energia mają ze sobą wiele wspólnego, to pewnie posiada On olbrzymie ilości energii na swoje potrzeby. Ale tak w ogóle to skąd ja mam ci podać takie szczegóły?

Czyli Twój bóg nie stworzył świata, tylko go sobie zbudował z istniejących już elementów, tak?


➤➤➤ Nie martw się: ty i wszyscy inni też nie mają pojęcia czym to jest bo tego nie można zbadać z racji tego, że jest dawno "po ptakach".

Mówię że nie masz pojęcia o teorii Wielkiego Wybuchu (a nie o samym zjawisku), skoro twierdzisz że wg niej coś powstało z niczego.


➤➤➤ Jak można twierdzić, że BB jest faktem skoro to tylko domysły. Nie strugaj speca od BB bo nawet naukowcy opowiadający się za BB nie są zgodni co do tego jak to było. A to ciekawe z tym dowodem... gdzie on jest?

http://en.wikipedia.org/wiki/Big_Bang#Observational_evidence


➤➤➤ Skoro tacy to wtedy byli dziecinni w te klocki to powiedz mi skąd ludzie tysiące lat temu mieli taką wiedzę: jak...

Abstrahując od tego, że część z tych przykładów jest banalnie prosta do wyjaśnienia, a część nieprawdziwa – dlaczego zdradzasz błąd logiczny Chochoła wskakując do łóżka z błędem logicznym argumentum ad ignorantiam? Myślałem, że jesteście z Chochołem w poważnym związku monogamicznym, a tu taki skok w bok.

http://en.wikipedia.org/wiki/Argument_from_ignorance


➤➤➤ Mów za siebie. Ja tam wierzę ale nie ślepo i mam własny rozum i mogę dojść gdzie ktoś mnie może robić w konia.

Może i możesz, ale starasz się jak możesz aby z tej możliwości nie skorzystać.


➤➤➤ Już wyżej pisałem: gdzie wierzę, to wierzę, a gdzie są domysły, to domysły. Nauka ma być obiektywna a nie oparta na wnioskach jakie nam pasują. Często to się dzieje w przypadku ewolucji.

No i taka właśnie nauka jest – oparta na wnioskach. A jeżeli masz same domysły, to nie jest to teoria, tylko hipoteza. Dopiero kiedy nauka dysponuje dużą ilością dowodów na prawdziwość hipotezy, i nie posiadasz żadnych dowodów na prawdziwość innego wyjaśnienia – wtedy dopiero otrzymuje teorię. Czyli tak jak z teorią ewolucji.



➤➤➤ Podaj jakieś przykłady bo nie wiem co masz na myśli...

http://www.filmweb.pl/user/impactor
➍ * Rodzaje i gradacja wierzeń
oraz czym „wiara” różni się od „wiedzy” i „wierzenia uzasadnionego”


➤➤➤ No ale przecież ja to samo napisałem pierwszy. Wiele razy wyśmiewano Biblię, że opisuje rzeczy niezgodne z faktami historycznymi lub, że historia o tym nic nie mówi więc to mit, a potem się okazało, że archeolodzy odkryli po wieeeeelu latach dowody na słuszność Biblii.

Jakiś przykładzik? Czy zmusisz nas do pozostania z przykładami odwrotnymi, jak np. płaska Ziemia, cały Exodus Żydów z Egiptu, o Księdze Stworzenia nie wspominając.

http://www.filmweb.pl/user/impactor

⑥ * Biblia posiada precyzyjne informacje zgodne z współczesną nauką!
czyli czy Biblia zawstydza teleskop Hubbla, oraz czy wg Biblii ziemia była kulą?

⑦ * Czy Biblia jest prawdą, skoro zawiera fakty i prawdziwe miejsca?
czyli jak uzasadnić wiarę w Spidermana



➤➤➤ Gdybyś tak jeszcze nie próbował przedstawiać tego jednostronnie to było by miło. Czemu? Bo to nie jest tylko doskonalenie i przybliżanie do prawdy. Czasami jest to oddalanie się od prawy, żeby właśnie potem dopiero się do niej zbliżyć. Bądź chociaż tutaj szczery, OK?

Oczywiście, że nauka nie jest doskonała. Przecież nic takiego nie napisałem. Ale mimo to jest to BEZKONKURENCYJNIE NIEZRÓWNANIE najlepsze, najrzetelniejsze i najskuteczniejsze narzędzie doskonalenia i dążenia do prawdy, na jakie ludzkość kiedykolwiek się natknęła.
W porównaniu do nauki, pod względem skuteczności dążenia do prawdy wiara, wróżenie z fusów, sny i objawienia nie są nawet w niższej lidze, ani nawet sporcie, ani nie są nawet sportem.


➤➤➤ Łapiesz mnie za słówka?

Nie. Łapię Cię za błędy. Stwierdziłeś, że nauka to jedynie odkrycia, a nie wynalazki. Skrajny nonsens.


➤➤➤ Jak naukowcy udoskonalają swoje "superaśne" wynalazki? No jak? Podglądając przyrodę? No patrz.... podglądają coś co podobno powstało przez przypadek a jest lepsze od inteligentnych ogromnych sztabów geniuszy?

Pomijając idiotyzm zwany jak używanie słowa „przypadek”, to może zorientuj się najpierw w temacie ile % nauki wynika z odgapiania od przyrody, zanim będziesz powtarzał takie idiotyzmy.



➤➤➤ "Istnienie nienawiści, bólu i cierpienia wyklucza jedynie możliwość istnienia nieskończenie dobrego, kochającego, mądrego i wszechmocnego boga. Ale nie wyklucza to istnienia boga pozbawionego części lub wszystkich tych cech."
➤➤➤ Obie możliwości są dopuszczalne.

Otóż nie. Niestety nie rozumiesz logiki, czego efektem jest m.in. powyższe stwierdzenie.


➤➤➤ lekko mówiąc przesadzać. Masz dużo dowodów (na istnienie boga) tylko, że ty bierzesz wzór z niektórych naukowców i najpierw stawiasz sobie coś do udowodnienia i potem szukasz na to dowodów. Prawdziwy naukowiec (a są tacy) wyciąga wnioski niezależnie od tego co chciałby uzyskać (w co wierzy).

:D
http://pl.wikipedia.org/wiki/Projekcja_%28psychologia%29


➤➤➤ "wiara, niechęć do zmiany pozycji i wielopoziomowe błędy logiczne" to właśnie widać non stop u ciebie. Prowadzą dokładnie tam gdzie opisałeś.

O!
W takim razie żadnych problemów nie sprawi Ci wykazanie mi chociaż jednego błędu logicznego w całej naszej dotychczasowej rozmowie. Czekam z niecierpliwością.

Pozdrawiam

impactor

Ty: "No ale przecież odrzucasz największe osiągnięcia nauki, takie jak teoria ewolucji, teoria wielkiego wybuchu, mimo że korzystasz z nich w dniu codziennym."

Nic nie odrzucam. W życiu, w nauce i wynalazkach do niczego nie przydały się jeszcze ani BB, ani teoria ewolucji.

---
Ty: "Prawidłowe stanowisko ludzi 1000 lat temu brzmiałoby:
"Nie mamy podstaw by uznać karabin maszynowy, samolot, komputer i prąd za dzieło inteligencji*"."

hahaha. a do czego mamy w takim razie podstawy? Czy ty widzisz jak się teraz ośmieszasz?
Zastanawiam się na ile masz teraz ubaw? Bo ja zaczynam mieć coraz większy.

---
Ty: "(* - oczywiście Twoje przykłady są wadliwe, ponieważ zawierają również elementy wykonywane przez człowieka 1000 lat temu,
takie jak drzwi i okna w samolocie, uchwyty w karabinie i litery na klawiaturze komputera.)"

A co? Chcesz każdą rzecz na tej planecie zredukować do atomów i "wykazać", że wszystko składa się z tych samych rzeczy więc nie powstało w wyniku projektu?

---
Ty: "Czy Ty naprawdę nie widzisz, jak po raz kolejny przyznałeś mi rację, że „inteligentne zaprojektowanie” oceniamy poprzez porównanie do znanych nam produktów inteligencji?"

A czy ty w końcu przestaniesz jak mantrę powtarzać ten bezsens wyciągnięty nie wiem skąd?
Uważasz, że jak coś będziesz w kółko powtarzał to zostanie to uznane za prawdę?
Szukaj jeleni, może na takich trafisz. Świat nauki powtarza jak mantrę TE i BB więc jesteś tym jeleniem.

Pierwszy człowiek na ziemi gdy zobaczył wokoło same rzeczy zaprojektowane przez Boga, to co miał powiedzieć?
"Aaaaa. ja sam nic jeszcze nie zaprojektowałem i nic sobie nie stworzyłem, więc jeżeli słyszysz mnie Boże,
to stwierdzam, że wszystko co mnie otacza nie jest zaprojektowane bo sam jeszcze niczego nie zaprojektowałem.
Poza tym nie są mi znane żadne rzeczy o których mogę z całą stanowczością powiedzieć: "TAK, to zostało zaprojektowane".
Od dzisiaj wobec tego, za zaprojektowane będę uznawał tylko to, to sam zaprojektuję bo przecież nic jeszcze nie zaprojektowałem"

To jest twoja logika odnośnie rozpoznawania co jest zaprojektowane, a co nie.

---
Ty: "No właśnie – bądźmy. Jak znajdziesz styl od łopaty, to ponieważ jest prosty w konstrukcji – stwierdzisz że pojawia się naturalnie."

Możesz łaskawie odpowiedzieć na pozostałą cześć wypowiedzi? Interesuje mnie gdzie znajdziesz w przyrodzie pozostałe rzeczy, które wymieniłem.

---
Ja: "Jeżeli istnieje Bóg (załóżmy, że tak) i jutro stworzył by tu na ziemi coś, czego nie ma i byłoby to zupełnie odmienne od tego co już jest,
i na 100% pochodziło by to od Boga, to też powiesz, że to nie jest zaprojektowane, bo nie występuje w naturze?"

Ty: "Mimo wymienienia już kilku długich postów, nadal nie zrozumiałeś, co piszę:
1. Nie stwierdzamy co NIE JEST zaprojektowane, tylko CO JEST zaprojektowane.
2. To, że nie oceniamy że COŚ JEST zaprojektowane nie znaczy, że oceniamy że COŚ NIE JEST zaprojektowane.
3. Oceny CO JEST zaprojektowane dokonujemy na podstawie porównywania tego czegoś z innymi przykładami rzeczy, które wiemy że są zaprojektowane."

I znowu ta sama mantra. Zapętliłeś się, czy jak?

---
Ty: "Poza tym cały Twój przykład uczyniłeś nonsensownym poprzez „i na 100% pochodziło by to od Boga”,
co sprowadziło go do „Jeśli wiemy, że coś jest zaprojektowane, to powiesz że to nie jest zaprojektowane?”"

Nie no.... w tym przykładzie to ty tak na poważnie? Bo jeżeli tak, to widzę, że na prawdę nie potrafisz logicznie zastanowić się nad sensem tego, co ktoś do ciebie pisze.
Nie rozumiesz założenia: Przy założeniu, że istnieje A, to wtedy B?

---
Ja: "Poza tym, od kiedy to w dochodzeniu do tego czy coś zostało zaprojektowane czy jest dziełem przypadku można się dowiedzieć obserwując rzeczy,
które nie wiemy czy są dziełem przypadku czy są zaprojektowane? (...) No jak badając naturę i próbując dojść czy jest ona przypadkowa czy
zaprojektowana można to zrobić zakładając, że jak coś w niej występuje to jest dziełem przypadku?"

Ty: "Dochodzimy do wniosków wniosków, czy coś zostało zaprojektowane (a nie do wniosków, że nie jest zaprojektowane, albo że jest dziełem przypadku!)
poprzez porównywanie tego czegoś z obiektami, o których WIEMY że są zaprojektowane (a nie z obiektami, o których tego nie wiemy).
Dotarło?"

A do ciebie dotarło, że mantra nie działa? I może odpowiedziałbyś na moje pytanie, a nie zmieniał temat?

Ponawiam pytanie o twój absurdalny wniosek: "Jak badając naturę i próbując dojść czy jest ona przypadkowa, czy może
zaprojektowana, można to zrobić zakładając, że jak coś w niej występuje to nie jest zaprojektowane?"

---
Ja: "Ale nawet pomimo tego to zignorowałeś mój tekst mówiący, że pomimo tego, że nic nie wskazuje czy to Jahwe czy Odyn,
to i tak wskazuje na kogoś (projektanta) tyle, że nie wiadomo na którego dokładnie."

Ty: "wskazywałoBY!
Tymczasem nawet nie masz niczego co wskazuje na inteligentny projekt."

Nie zmieniaj tematu i wyjaśnij skąd wytrzasnąłeś w naszej rozmowie Jahwe i Odyna?

---
Ty: "Czyli Twój bóg nie stworzył świata, tylko go sobie zbudował z istniejących już elementów, tak?"

A skąd ja to mogę wiedzieć jak On to zrobił? Możesz nie zadawać takich dziwnych pytań?
Może mnie zaraz zapytasz o wymiary i wagę Boga? Albo czy jest mężczyzną, czy może kobietą?
A może jaki kolor mu się najbardziej podoba?
Skąd ktokolwiek na ziemi może to wszystko wiedzieć?
Czy ma to jakieś znaczenie w kwestii tego czy powstało to w wyniku projektu, czy przez przypadek?

---
Ja: "Nie martw się: ty i wszyscy inni też nie mają pojęcia czym to jest bo tego nie można zbadać z racji tego, że jest dawno "po ptakach"."
Ty: "Mówię że nie masz pojęcia o teorii Wielkiego Wybuchu (a nie o samym zjawisku), skoro twierdzisz że wg niej coś powstało z niczego."

I znowu to samo... Ty też nie masz pojęcia bo skoro twórcy tych teorii nie mają, to co mówić o tobie?
Ja ci mówię, że nauka polega na badaniu jakiegoś zjawiska, a tego zjawiska na da się badać, bo NAWET GDYBY naprawdę BB miał miejsce, to nie masz jak go badać.
Badanie hipotetycznych efektów hipotetycznego wydarzenia oznacza dla ciebie dowód na prawdziwość tego zjawiska? Dobre sobie.

Wszelkie widmo przesunięcia ku czerwieni, oddalanie się galaktyk to nie jest żaden dowód na BB.
Jakieś przesunięcie ku czerwieni istnieje, jakieś promieniowanie jest, galaktyki może i się oddalają ale co to ma wspólnego z BB, to nie wiem.
Ja też sobie mogę wymyślić, że coś było w przeszłości i powiedzieć, że A, B i C, które są teraz to skutki tego zdarzenia.
A skoro są A, B, C to znaczy, że zdarzenie to miało miejsce. Nonsens i tego nonsensu bronisz.

---
Ty: "link do wiki BB (nie wiem jak wkleić link bo nie puszcza mi komentarza)"

Ty mi tu nie wklejaj linków do bajek dla dorosłych tylko daj dowody na BB, a nie jakieś dywagacje i hipotezy karierowiczów-pseudonaukowców.

---
Ty: "Skoro tacy to wtedy byli dziecinni w te klocki to powiedz mi skąd ludzie tysiące lat temu mieli taką wiedzę:
jak obrabiać z milimetrową dokładnością kamień np. w piramidach, jak transportowali takie ogromne bloki na takie odległości i wysokości,
wyjaśnij rysunki na piramidach pokazujące elektryczność,
wyjaśnij malowidła (ze starożytności) na ziemi, które dopiero widziane z lotu ptaka można zobaczyć jako wielokilometrowe obrazki
i do tego niektóre przedstawiające szczegóły widoczne dopiero pod mikroskopem (pająk),
wyjaśnij jak wykonano i przetransportowano ogromne figurki z Wysp Wielkanocnych itp itd.
"

Otrzymam odpowiedź czy będziesz kręcił?

---
Ty: "Może i możesz, ale starasz się jak możesz aby z tej możliwości nie skorzystać."

Takie zdanie to ja mogę też skierować w twoim kierunku tylko co z faktu przerzucania takich pustych frazesów?

---
Ja: "Już wyżej pisałem: gdzie wierzę, to wierzę, a gdzie są domysły, to domysły. Nauka ma być obiektywna a nie oparta na wnioskach jakie nam pasują.
Często to się dzieje w przypadku ewolucji."

Ty: "No i taka właśnie nauka jest – oparta na wnioskach. A jeżeli masz same domysły, to nie jest to teoria, tylko hipoteza.
Dopiero kiedy nauka dysponuje dużą ilością dowodów na prawdziwość hipotezy, i nie posiadasz żadnych dowodów na prawdziwość
innego wyjaśnienia – wtedy dopiero otrzymuje teorię. Czyli tak jak z teorią ewolucji."

Znowu powtarzasz puste definicje. Wiem co to hipoteza i wiem co to teoria.
Nie wiem czy ty wiesz za to co to takiego fakt i kiedy kończy się "teoria" a zaczynają fakty?
TE nie ma ŻADNYCH dowodów świadczących PRZECIWKO stwarzaniu.
TE nie ma też ŻADNYCH dowodów świadczących, że jest ona faktem.

---
Ja: "No ale przecież ja to samo napisałem pierwszy. Wiele razy wyśmiewano Biblię, że opisuje rzeczy niezgodne z faktami historycznymi lub,
że historia o tym nic nie mówi więc to mit, a potem się okazało, że archeolodzy odkryli po wieeeeelu latach dowody na słuszność Biblii."

Ty: "Jakiś przykładzik? Czy zmusisz nas do pozostania z przykładami odwrotnymi, jak np. płaska Ziemia, cały Exodus Żydów z Egiptu, o Księdze Stworzenia nie wspominając."

Znaczy się nie znasz tych bezpodstawnych zarzutów, których nie raczono wycofać i przeprosić a zabierasz głos w sprawie Biblii?
Ja tak nie robię ze sprawami w których się nie orientuję.
Nie wiem co ma wspólnego exodus i księga rodzaju z tym co pisałem.

---
Ty: "Pomijając idiotyzm zwany jak używanie słowa „przypadek”, to może zorientuj się najpierw w temacie ile % nauki wynika z odgapiania od przyrody, zanim będziesz powtarzał takie idiotyzmy."

haha to już nauka wyznacza procenty w kwestii podpatrywania przyrody? Ubawiłem się

---
Ty: "Istnienie nienawiści, bólu i cierpienia wyklucza jedynie możliwość istnienia nieskończenie dobrego, kochającego, mądrego i wszechmocnego boga.
Ale nie wyklucza to istnienia boga pozbawionego części lub wszystkich tych cech."

Ja: "Obie możliwości są dopuszczalne."

Ty: "Otóż nie. Niestety nie rozumiesz logiki, czego efektem jest m in powyższe stwierdzenie."

Logikę to u ciebie zastąpiła mantra. Mantra nie jest argumentem. Nie rozstrzygam, która z tych możliwości jest prawdziwa.
Obie są możliwe i jeżeli twierdzisz inaczej to znaczy, że coś ci w jednej nie pasuje i to cała kwestia.
Nie potrafisz zrozumieć to znaczy, że to nie może mieć miejsca.

---
Ty: "O!
W takim razie żadnych problemów nie sprawi Ci wykazanie mi chociaż jednego błędu logicznego w całej naszej dotychczasowej rozmowie. Czekam z niecierpliwością."

I co jeszcze? A nie łaska czytać co do tej pory napisałem? Mam to znowu przepisywać? Mam ciekawsze rzeczy niż wyręczanie cię.

modi_fw

Kochany modi_fw,

Zasłużyłeś już chwilę temu, by trafić do spisu treści, a nadal piszesz. Jesteś darem, który ciągle daje i dorobisz się jeszcze przynajmniej jednego punktu.


➤➤➤ Nic nie odrzucam. W życiu, w nauce i wynalazkach do niczego nie przydały się jeszcze ani BB, ani teoria ewolucji.

O, ignorancjo! O, ciemnoto!

http://en.wikipedia.org/wiki/Applications_of_evolution
http://pl.wikipedia.org/wiki/Medycyna_ewolucyjna


➤➤➤Ty: "Prawidłowe stanowisko ludzi 1000 lat temu brzmiałoby: "Nie mamy podstaw by uznać karabin maszynowy, samolot, komputer i prąd za dzieło inteligencji*"."
➤➤➤ hahaha. a do czego mamy w takim razie podstawy?

Do niczego. Może doznasz potężnego szoku w swoim świecie zdefiniowanym przez fałszywe dychotomie i nielogiczność, ale wobec każdego twierdzenia można zająć nie dwie, tylko trzy pozycje:

„TAK” , „NIE” oraz „NIE WIEM, więc nie będę idiotą wysysającym bzdury z palca, tylko spróbuję to zbadać i się dowiedzieć jak jest naprawdę, a dopóki tego nie osiągnę, to powstrzymam się przed zwierzęcym pędem utrzymywania wierzeń nieodróżnialnych od fałszu.”


➤➤➤ Czy ty widzisz jak się teraz ośmieszasz?

Nie. Widzę natomiast, jak Ty robisz to i to coraz bardziej spektakularnie i nie muszę Cię nawet do tego prowokować. Po prostu za każdym razem kiedy otwierasz usta, Twoja ignorancja względem nauki, logiki i rzetelnej argumentacji wylewa się z Ciebie niczym z gotyckiego rzygacza na Notre Damme.


➤➤➤ A czy ty w końcu przestaniesz jak mantrę powtarzać ten bezsens wyciągnięty nie wiem skąd?
Uważasz, że jak coś będziesz w kółko powtarzał to zostanie to uznane za prawdę?

Nie, robaczku. Sam dowodzisz prawdy mojego stanowiska i fałszu swojego, a mimo to nawet tego jeszcze nie dostrzegłeś.

Ja mówię, że inteligentne zaprojektowanie przedmiotu rozpoznajemy na podstawie porównania go z innymi przedmiotami, o których wiemy że zostały inteligentnie zaprojektowane.
Ty mówisz, że to jest błędne, i jako argument używasz tego, że nigdy NIE WIDZIAŁEM nożyczek które nie zostały inteligentnie zaprojektowane.

Już? Dotarło?



➤➤➤ Pierwszy człowiek na ziemi gdy zobaczył wokoło same rzeczy zaprojektowane przez Boga, to co miał powiedzieć?

Nie rozmawiamy o Twojej bezpodstawnej hipotezie, tylko o weryfikowalnej rzeczywistości.

Ale rozważmy Twój hipotetyczny przykład, aby po raz kolejny zademonstrować, jak bardzo nie rozumiesz logiki, ani nie jesteś w stanie nawet zrozumieć pozycji swojego rozmówcy.


➤ Aaaaa. ja sam nic jeszcze nie zaprojektowałem i nic sobie nie stworzyłem, więc jeżeli słyszysz mnie Boże, to stwierdzam, że wszystko co mnie otacza nie jest zaprojektowane bo sam jeszcze niczego nie zaprojektowałem.

Masz jakąś dysfunkcję umysłową uniemożliwiającą Ci przyswajanie nowych informacji i zmianę wcześniejszych, błędnych przekonań, czy robisz to z premedytacją? Ile raz już Ci powiedziałem, że odrzucenie twierdzenia „jest zaprojektowanie” nie jest przyjęciem twierdzenia „nie jest zaprojektowane”?

Jeśli odrzucisz moje twierdzenie, że mam w kieszeni figurkę zielonego słonika, to znaczy że przyjmujesz za prawdę twierdzenie, że nie mam w kieszeni figurki zielonego słonika?

To naprawdę nie jest trudne. Otrzep się z budyniu, który wylał na Twój intelekt teizm, bo pod tą warstwą budyniu nie jesteś przecież głupim człowiekiem.


➤ „Od dzisiaj wobec tego, za zaprojektowane będę uznawał tylko to, to sam zaprojektuję bo przecież nic jeszcze nie zaprojektowałem"

Prawie dobrze. Poprawny wniosek brzmieć powinien:
„Od dzisiaj wobec tego, za zaprojektowane będę uznawał tylko to, to sam zaprojektuję, oraz to co mogę porównać do innych rzeczy o których wiem, że zostały zaprojektowane przez inteligencję moją, czy jakąkolwiek inną."


➤➤➤ Możesz łaskawie odpowiedzieć na pozostałą cześć wypowiedzi? Interesuje mnie gdzie znajdziesz w przyrodzie pozostałe rzeczy, które wymieniłem.

Nie rozumiem, co ta wypowiedź miała na celu, poza ponownym udowodnieniem mojej racji (co oczywiście nie było Twoim zamierzeniem). Naprawdę, już nie musisz.
Przyjmuję zbroję, hełm i brzytwę za inteligentnie zaprojektowane, ponieważ mam dowody na to, że powstają w wyniku celowego działania człowieka, i nie mam żadnych dowodów by uznać że powstają w wyniku procesów naturalnych.


➤➤➤ I znowu ta sama mantra. Zapętliłeś się, czy jak?

Utknąłeś na jednym błędzie myślowym i wszystko co piszesz z niego się wywodzi. To co? Mam zacząć mówić o jakimś innym temacie? Jeśli ktoś mówi że 2 + 2 = 0.9799, to zamiast w kółko tłumaczyć mu dlaczego prawidłowym wynikiem jest 4, to by uniknąć posądzania o zapętlenie, powinienem urozmaicić to tłumaczeniami, że jednak wynikiem jest 31573?


➤➤➤ Nie no.... w tym przykładzie to ty tak na poważnie? Bo jeżeli tak, to widzę, że na prawdę nie potrafisz logicznie zastanowić się nad sensem tego, co ktoś do ciebie pisze. Nie rozumiesz założenia: Przy założeniu, że istnieje A, to wtedy B?

Skup się, człowieku. Przecież widzę, że z natury nie jesteś głupi. Postanowiliśmy sprawdzić, kto szybciej dopłynie na drugi brzeg. Ale Ty przyspawałeś się do argumentu inteligentnego projektu, i mimo że teraz ciągnie Cię na dno, to zamiast go zostawić i płynąć, wolisz tonąć jak kotwica wykrzykując w stronę mnie wychodzącego na drugi brzeg: „Wygry<bul>wam! Ale z ciebie <bul, bul> cieniak <bul>! HA<bulbul>HA<bul>!”


Twój przykład nie zawierał jedynie założenia „istnieje A”, ale i dodatkowe założenie „człowiek wie, że A istnieje i wie, że inteligentnie zaprojektował”, to pytanie o to co człowiek powie jest nonsensowne, bo odpowiedź sam ograniczyłeś tylko do jednej możliwości (oczywiście pomijając odpowiedzi nielogiczne).



➤➤➤ Ponawiam pytanie o twój absurdalny wniosek: "Jak badając naturę i próbując dojść czy jest ona przypadkowa, czy może zaprojektowana, można to zrobić zakładając, że jak coś w niej występuje to nie jest zaprojektowane?"

Ponawiam:
To nonsensowne pytanie jest dowodem Twojego KOMPLETNEGO i CELOWEGO (bo tłumaczyłem Ci to już X razy) niezrozumienia następujących rzeczy:
- słowo „przypadek” nie ma sensu. Podaj jego definicję, i albo go odrzucimy albo nazwiemy poprawnie.
- „przypadkowa” lub „zaprojektowana” jest błędem logicznym fałszywej dychotomii, ponieważ nie jest przeciwieństwem i nie wyczerpuje puli możliwości.
- w poznawaniu rzeczywistości dochodzimy tylko do wniosków jaka ona jest, a nie jaka ona nie jest

Otrząśnij swój umysł z budyniu!




➤➤➤ A skąd ja to mogę wiedzieć jak On to zrobił? Możesz nie zadawać takich dziwnych pytań? Może mnie zaraz zapytasz o wymiary i wagę Boga? Albo czy jest mężczyzną, czy może kobietą?

Pozwól, że po raz kolejny spróbuję zeskrobać Ci łyżeczką trochę budyniu z Twojego intelektu, abyś dojrzał co właśnie zrobiłeś... Albo nie! Mam lepszy pomysł – zamiast łyżeczki, użyję węża strażackiego w próbie ostatniej szansy:

➊ Stwierdzasz, że Big Bang jest bez sensu, bo stworzenie świata z niczego jest nonsensowne.

➋ Po zwróceniu Ci uwagi, że to nie Big Bang, tylko właśnie teizm twierdzi że świat powstał z niczego, próbujesz uciec od konkluzji że sam swoje stanowisko nazwałeś nonsensownym poprzez dodanie sobie furtki „bóg mógł stworzyć coś z istniejących już zasobów energii” - co jest zaprzeczeniem najbardziej podniecającego teistów dogmatu n/t boga – stworzyciela wszystkiego.

➌ Ja, aby upewnić się że rozumiesz co właśnie powiedziałeś, powtórzyłem Twoje twierdzenie używając innych słów, ale zachowując dokładnie ten sam sens. Ponieważ umysł opływa Ci teistycznym budyniem, to wcześniej nie dojrzałeś jednoznaczności stwierdzeń „stworzył coś z istniejącej energii” oraz „nie stworzył, tylko przekształcił formę energii w inną formę”. Ale kiedy ja użyłem tej drugiej wersji, to strzelił Ci teistyczny bezpiecznik („przecież nie mogę przyznać, że bóg nie stworzył świata, tylko go przekształcił!”), więc wyparłeś się tego co przed chwilą powiedziałeś („nie pytaj mnie, skąd mogę wiedzieć!”) mając nadzieję, że rozmawiasz z 5-latkiem, który się na to nabierze.

I tak oto (aby uniknąć absurdu tego co powiedziałeś w ➋) zaprzeczyłeś w ➌ temu co powiedziałeś w ➋ (aby uniknąć absurdu wynikającego z tego co powiedziałeś w ➊), i wróciłeś do absurdu ➊ (z którego próbowałeś uciec za pomocą tego co powiedziałeś w ➋).


modi_fw, chrzczę Cię „Uroboros” – tym, który w imię utrzymywania swojego nonsensownego wierzenia gotów jest oddać się wiecznemu w absurdzie zapętleniu.

Szach-mat, kochanieńki.

Jeżeli masz w sobie chociaż resztki krytycznego myślenia, to nie zazdroszczę Ci tego co czujesz czytając ten post. Uzmysłowienie sobie tak fundamentalnej i kompletnej porażki intelektualnej musi być traumatycznym przeżyciem.


Pozdrawiam :)


PS
Jesteś takim montypythonowskim Czarnym Rycerzem
http://www.youtube.com/watch?v=Ah6kKb3km6g#t=158

Jeśli w ogóle będę dalej Ci odpowiadał, to będę drastycznie okrajał dalszą naszą dyskusję z wątków, bo w większości z nich (wszystkich?) nie pozostały już nawet martwe, umęczone strzępy pozorów sensowności Twojego stanowiska. Odpowiadać będę tylko na te martwe strzępy, które chce mi się jeszcze poprzerzucać.



PPS
Odnośnie nauki, ewolucji i Wielkiego Wybuchu – wątek uważam za zakończony. To jest temat teistyczny. Moim celem nie jest nadrabianie u kreacjonistów dramatycznych braków z podstaw biologii, fizyki i innych nauk przyrodniczych, tylko badanie zasadności argumentów za istnieniem boga.
Jeżeli jeszcze czegoś nie rozumiesz – masz internet, a w pobliżu Ciebie na pewno znajdziesz też jakiś uniwersytet. Jeśli pójdziesz na wydział biologii, to ktoś na pewno z przyjemnością wytłumaczy Ci, dlaczego ewolucja jest lepiej udowodniona niż grawitacja, i dlaczego w życiu codziennym bez przerwy korzystasz z nauki wynikającej z teorii ewolucji.



------------------------------------------------------------------------
Czy powinieneś wierzyć w boga? Sprawdź:
http://www.filmweb.pl/user/impactor

impactor

A ja widzę, że mantra twoim przyjacielem. OK.... nie będę tracił czasu na twoje ślepe uwielbienie do naukowców.

1. medycyna ewolucyjna - chłopie o czym ty piszesz? To nie jest żadna zasługa TE tylko najzwyczajniej w świecie tak został zaprojektowany świat, że każde żywe stworzenie na tej planecie ma pewien zakres tolerancji na zmieniające się warunki i w zależności od tego w jakich warunkach się znajdzie, to do nich się będzie próbowało dopasować. Żaden naukowiec przeczący TE nie twierdzi, że nie ma czegoś takiego jak mikroewolucja. Nie istnieje natomiast coś takiego jak makroewolucja - łamanie barier między rodzajami. Miedzy gatunkami jest dowolność i dzięki temu Inteligentny Projektant pozwolił np. na wiele gatunków roślin, wiele gatunków psów, wiele gatunków ptaków, wiele gatunków ryb, wiele gatunków ludzi itp. Natomiast nie ma fizycznej możliwości na złamanie barier między rodzajami: wilk nie zmieni się rybę i na odwrót (uwzględniając oczywiście formy pośrednie - to było uproszczenie). Nawet sama Biblia mająca tysiące lat podaje, że wszystko miało się rozmnażać "wg swego rodzaju" a nie wg swego gatunku. Dlatego Darwin i jego dzieło o "Gatunkach" nijak się ma do TE. Poza tym nie ma żadnego dowodu na TE.

2. taa.. można zająć więcej jak trzy pozycje: TAk , NIE, nie wiem, dzisiaj nie wiem, za tydzień będę wiedział, mój ojciec wie..... o czym ty piszesz? Jeżeli czegoś nie wiesz, to nie jest to jakaś trzecia opcja. Opcja są dwie: albo coś jest prawdą, albo nie jest prawdą. Brak wiedzy nie jest żadną kolejną opcją. Albo coś jest czarne, albo nie jest. Albo coś się wydarzyło, albo się nie wydarzyło.

3. Ty: "Ja mówię, że inteligentne zaprojektowanie przedmiotu rozpoznajemy na podstawie porównania go z innymi przedmiotami, o których wiemy że zostały inteligentnie zaprojektowane. Ty mówisz, że to jest błędne, i jako argument używasz tego, że nigdy NIE WIDZIAŁEM nożyczek które nie zostały inteligentnie zaprojektowane."

Zrozum człowieku, że myśląca osoba nie musi niczego porównywać z innymi rzeczami znanymi jako zaprojektowane. Coś się tak tego uczepił? Człowiek nawet nie wykształcony może określić czy coś powstało przez przypadek czy musiał ktoś w tym maczać swoje palce. Natomiast nikt nie broni tobie stwierdzić, że "nie widziałeś wcześniej nic takiego więc nie jest to zaprojektowane". Twoja wola. Istnieje w matematyce coś takiego jak współczynnik prawdopodobieństwa i jeżeli przekroczy się pewną granicę (nie pamiętam teraz jaka to liczba) to uznaje się, że prawdopodobieństwo zaistnienia tego jest ZEROWE. Oczywiście dla zwolenników TE nie ma czegoś takiego bo skoro wyszła jakaś liczba, to znaczy, że prawdopodobieństwo jest i koniec.

4. Ty: "Ile raz już Ci powiedziałem, że odrzucenie twierdzenia „jest zaprojektowanie” nie jest przyjęciem twierdzenia „nie jest zaprojektowane”?
Jeśli odrzucisz moje twierdzenie, że mam w kieszeni figurkę zielonego słonika, to znaczy że przyjmujesz za prawdę twierdzenie, że nie mam w kieszeni figurki zielonego słonika?"

Znowu mantra? Powtarzaj to non stop i wrzuć to sobie jeszcze do swojego spisu treści. Może się bardziej dowartościowujesz? Nie wiem.
Ile razy jeszcze? Jeżeli pan Paweł nie jest jednego oka, to ile ty masz tam jeszcze swoich opcji? Co oprócz tego, że tego oka nie jeszcze tu wymyślisz?
Ach wiem! Mam jeszcze taką opcję, że nie wiem czy pan Paweł ma komplet oczu! O kurcze, mamy trzecią opcję: nie wiadomo nic na temat oczu Pawła. Mamy trzy opcje: ma 1 oko, nie ma 1 oka, i nie wiem kurde czy ma 1 oko bo skąd mam to wiedzieć?

5. Ty: "Prawie dobrze. Poprawny wniosek brzmieć powinien:
„Od dzisiaj wobec tego, za zaprojektowane będę uznawał tylko to, to sam zaprojektuję, oraz to co mogę porównać do innych rzeczy o których wiem, że zostały zaprojektowane przez inteligencję moją, czy jakąkolwiek inną.""

Ależ się porobiło! Jeżeli czegoś nie ma w mojej bazie danych doświadczeń to znaczy, że to nie może być zaprojektowane przez inteligencję. Jestem z ciebie dumny. No do takich wniosków doszedłeś, że gratuluję, haha :)

6. Ty: "Przyjmuję zbroję, hełm i brzytwę za inteligentnie zaprojektowane, ponieważ mam dowody na to, że powstają w wyniku celowego działania człowieka, i nie mam żadnych dowodów by uznać że powstają w wyniku procesów naturalnych."

Ach, teraz nagle te przedmioty są zaprojektowane ale łopata już nie. Hmm podstęp węszę ale wstrzymam się z wnioskami

7. Ty: "o co? Mam zacząć mówić o jakimś innym temacie? Jeśli ktoś mówi że 2 + 2 = 0.9799, to zamiast w kółko tłumaczyć mu dlaczego prawidłowym wynikiem jest 4, to by uniknąć posądzania o zapętlenie, powinienem urozmaicić to tłumaczeniami, że jednak wynikiem jest 31573?"

Może jakiś argument najpierw, bo samo gadanie, że wynik ma być 4 i koniec, to tak jakoś nie bardzo pasuje do nauki, prawda? No chyba, że opierasz się na dogmatach naukowców, że BB i TE jest prawdą.

8. Ty: "Twój przykład nie zawierał jedynie założenia „istnieje A”, ale i dodatkowe założenie „człowiek wie, że A istnieje i wie, że inteligentnie zaprojektował”, to pytanie o to co człowiek powie jest nonsensowne, bo odpowiedź sam ograniczyłeś tylko do jednej możliwości (oczywiście pomijając odpowiedzi nielogiczne)."

Ach, czyli jednak nie widzisz żadnej analogi do teraźniejszości.

9. Ty: "- słowo „przypadek” nie ma sensu. Podaj jego definicję, i albo go odrzucimy albo nazwiemy poprawnie.
- „przypadkowa” lub „zaprojektowana” jest błędem logicznym fałszywej dychotomii, ponieważ nie jest przeciwieństwem i nie wyczerpuje puli możliwości.
- w poznawaniu rzeczywistości dochodzimy tylko do wniosków jaka ona jest, a nie jaka ona nie jest"

A co? Teraz będziesz decydował o znaczeniu słowa "przypadek"? No do czego to doszło?
A ja bym zaryzykował, że dochodzimy do każdego z tych wniosków w zależności od skomplikowania badanego obiektu.
Oczywiście ty masz swoje zdanie i strzelasz focha bo nie pasuje ci to do twojej argumentacji?

10. Ty: "Odnośnie nauki, ewolucji i Wielkiego Wybuchu – wątek uważam za zakończony. To jest temat teistyczny."

haha to powodzenia w szukaniu Boga :)

modi_fw

Skończyłem czytać po 'tak został zaprojektowany świat'. Zarzucasz teoriom brak dowodów, a sam opierasz swoją wypowiedź na hasełkach pozbawionych jakichkolwiek podstaw. Żenada.

gejzermocy

Silny argument z twojej strony.

modi_fw

A co miałbym argumentować? To ty tutaj wysuwasz puste hasełka bez podstaw, ja nie.

modi_fw

►►► tak został zaprojektowany świat, że każde żywe stworzenie na tej planecie ma pewien zakres tolerancji na zmieniające się warunki i w zależności od tego w jakich warunkach się znajdzie, to do nich się będzie próbowało dopasować.

Mhm. A jak się już dany organizm dopasuje do tych nowych warunków, a warunki znowu się zmienią, to znowu się do nich dopasuje, zmieniając się troszkę bardziej, prawda? Aż w końcu odejdzie od swojej pierwotnej formy tak daleko, że nie będzie w stanie się z nią krzyżować, co oznaczać będzie stworzenie nowego gatunku. Gratuluję Ci przedstawienia podstawy ewolucji.


►►► tak został zaprojektowany świat, że każde żywe stworzenie na tej planecie ma pewien zakres tolerancji na zmieniające się warunki i w zależności od tego w jakich warunkach się znajdzie, to do nich się będzie próbowało dopasować.

Po pierwsze, nie istnieje mikro i makroewolucja. To co rozumiesz przez mikroewolucję jest właśnie ewolucją. Jedyna różnica między ową „mikro” i „makro” to czas! 300 000 lat = małe zmiany pod wpływem ewolucji. 3 mln lat = duże zmiany pod wpływem ewolucji.
Po drugie, nie istnieje termin „rodzaj”. Ten nonsensowny termin został ukuty przez przez niedouczonych kreacjonistów, którzy nie potrafią go nawet zdefiniować, bo kiedy próbują to albo wychodzi im z tego definicja „gatunku”, albo coś co w ogóle nie działa.


►►► Poza tym nie ma żadnego dowodu na TE.

Teoria Ewolucji zasłużyła sobie na miano teorii, ponieważ dysponujemy niezliczoną ilością dowodów na jej prawdziwość, a nie dysponujemy żadnym dowodem który by się z nią nie zgadzał. Teoria Ewolucji jest lepiej udokumentowana, niż Teoria Grawitacji.

Twoja argumentacji n/t kreacjonizmu jest równie sensowna, co twierdzenie, że ludzie nie unoszą się jak baloniki nie z przyczyn wyjaśnionych przez Teorię Grawitacji, tylko dlatego, że niewidzialne aniołki cały czas przytrzymują ich stopy przy gruncie.


►►► 2. taa.. można zająć więcej jak trzy pozycje: TAk , NIE, nie wiem, dzisiaj nie wiem, za tydzień będę wiedział, mój ojciec wie..... o czym ty piszesz? Jeżeli czegoś nie wiesz, to nie jest to jakaś trzecia opcja. Opcja są dwie: albo coś jest prawdą, albo nie jest prawdą. Brak wiedzy nie jest żadną kolejną opcją. Albo coś jest czarne, albo nie jest. Albo coś się wydarzyło, albo się nie wydarzyło.

Spróbuj pomyśleć chwilę, niż na coś odpowiesz, dobra? Oczywiście, że możliwości są tylko dwie. Tak, lub Nie. Ale pozycje wobec tej możliwości można przyjąć trzy:
1 Uważam, że Tak
2. Nie uważam że Tak, ani Nie
3. Uważam, że Nie.

Jeżeli nadal tego nie rozumiesz, to masz tutaj przykład:
Twierdzenie: Na przystanku dwie ulice od Ciebie stoi dziewczyna w białej kurtce.
Możliwości: Stoi lub Nie stoi.

No więc uznajesz, że stoi, czy uznajesz, że nie stoi?
A może jednak NIC NIE UZNAJESZ, BO NIE MASZ DOSTATECZNEJ ILOŚCI DANYCH BY STWIERDZIĆ, ŻE TAK LUB NIE?!

►►► Zrozum człowieku, że myśląca osoba nie musi niczego porównywać z innymi rzeczami znanymi jako zaprojektowane. Coś się tak tego uczepił? Człowiek nawet nie wykształcony może określić czy coś powstało przez przypadek czy musiał ktoś w tym maczać swoje palce.

Człowiek niewykształcony najwyraźniej nie wie, że poza powyższymi dwoma opcjami istnieją również inne: np. powstało nie przez przypadek, tylko skutkiem ciągu zjawisk naturalnych, które za każdym razem doprowadzą do powstania tego samego tworu. Więc gdzie w tym przypadek, albo maczanie palców?


►►► Natomiast nikt nie broni tobie stwierdzić, że "nie widziałeś wcześniej nic takiego więc nie jest to zaprojektowane". Twoja wola.

Który to już raz demonstrujesz, że nie rozumiesz nawet tego, co się do Ciebie mówi? "Nie widziałem wcześniej nic takiego więc nie jest to zaprojektowane" jest czymś KOMPLETNIE RÓŻNYM od mojego stanowiska, czyli „Nie widziałem wcześniej nic takiego, więc nie stwierdzam, że zostało zaprojektowane”.

Tymczasem jest lustrzanym odbiciem Twojego stanowiska, które brzmi "Nie widziałem wcześniej nic takiego więc jest to zaprojektowane! Wszystko jest zaprojektowane!"

Zapraszam Cię również do lektury tego punktu n/t prawdopodobieństwa:

http://www.filmweb.pl/user/impactor
⑪ * Prawdopodobieństwo - czym jest, i czy w ogóle istnieje


►►►►►► Ile raz już Ci powiedziałem, że odrzucenie twierdzenia „jest zaprojektowanie” nie jest przyjęciem twierdzenia „nie jest zaprojektowane”?
►►► Znowu mantra? Powtarzaj to non stop i wrzuć to sobie jeszcze do swojego spisu treści. Może się bardziej dowartościowujesz? Nie wiem.

Powtarzanie najwyraźniej rzeczywiście nie skutkuje w Twoim przypadku, bo wydajesz się być zupełnie niewrażliwy na przyswajanie nowych informacji.


►►► Jeżeli pan Paweł nie jest jednego oka, to ile ty masz tam jeszcze swoich opcji? Co oprócz tego, że tego oka nie jeszcze tu wymyślisz? Ach wiem! Mam jeszcze taką opcję, że nie wiem czy pan Paweł ma komplet oczu! O kurcze, mamy trzecią opcję: nie wiadomo nic na temat oczu Pawła. Mamy trzy opcje: ma 1 oko, nie ma 1 oka, i nie wiem kurde czy ma 1 oko bo skąd mam to wiedzieć?

Starałem się zrozumieć to, co chciałeś przekazać tym na wpół niezrozumiałym zdaniem. Więc pytasz, jakie są opcje względem twierdzenia „Paweł ma jedno oko”? Oczywiście trzy, tak jak względem każdego twierdzenia:
1. Tak, przyjmuję, że ma jedno oko.
2. Nie przyjmuję, że ma jedno oko.
3. Przyjmuję, że nie ma jednego oka.

Może na Twoim przykładzie uda Ci się zaskoczyć.

►►► Ależ się porobiło! Jeżeli czegoś nie ma w mojej bazie danych doświadczeń to znaczy, że to nie może być zaprojektowane przez inteligencję. Jestem z ciebie dumny. No do takich wniosków doszedłeś, że gratuluję, haha :)

W komputerach istnieje coś takiego, jak zabezpieczenie przed zapisem. U Ciebie występuje najwyraźniej podobny fenomen. Nie ważne, ile razy Ci się powtórzy, że powyższe zdanie jest idiotyzmem, że jest jedynie Błędem Logicznym Chochoła, i poda Ci się poprawną wersję, która brzmi „w mojej bazie danych doświadczeń to znaczy, że to nie mam podstaw by przyjąć, że było zaprojektowane przez inteligencję”, to Ty dalej w kółko to powtarzasz ten sam idiotyzm.

►►► Może jakiś argument najpierw, bo samo gadanie, że wynik ma być 4 i koniec, to tak jakoś nie bardzo pasuje do nauki, prawda? No chyba, że opierasz się na dogmatach naukowców, że BB i TE jest prawdą.

Haha, mało Ci powyżej argumentów? :) Ano tak - żaden się nie rejestruje, bo jesteś zabezpieczony przed zapisem.
I przy okazji - jedną z głównych różnic pomiędzy nauką i religią jest to, że w nauce nie ma miejsca na jakiekolwiek dogmaty.

►►► A co? Teraz będziesz decydował o znaczeniu słowa "przypadek"? No do czego to doszło?

Przecież powiedziałem, żebyś Ty sam podał definicję słowa przypadek i na niej będziemy operować…


►►► A ja bym zaryzykował, że dochodzimy do każdego z tych wniosków w zależności od skomplikowania badanego obiektu.

A ja już Ci wytłumaczyłem kilka(nascie?) razy, nawet na przykładach, dlaczego jest to błąd logiczny.


►►► Oczywiście ty masz swoje zdanie i strzelasz focha bo nie pasuje ci to do twojej argumentacji?

Moja argumentacja jest spójna logicznie i wzajemnie do siebie pasująca. Przykłady spójności Twojej argumentacji omówiliśmy już w szczegółach w poprzednim moim poście.


►►► haha to powodzenia w szukaniu Boga :)

Nie zajmuję się szukaniem boga, tylko powodu pozwalającego odróżnić od fałszu twierdzenie o jego istnieniu.

ocenił(a) film na 7
impactor

W sądzie jest tak:
stan pozytywny: niewinność.
Prokurator musi wykazać, że oskarżony jest winny zarzucanego mu czynu. Bez żadnych wątpliwości.

Podobnie i w tym przypadku:
stan pozytywny: Bóg istnieje.
Ktoś, kto się z tym nie zgadza, musi wykazać, że Bóg nie istnieje. Bez żadnych wątpliwości.

Do widzenia.

Ryloth

Niestety, jak zwykle intelekt Cię zawiódł.

Musisz dowieść, że bóg jest winny istnienia. Nic nie jest winne istnienia dopóki nie udowodnisz mu istnienia.


➤➤➤ Ktoś, kto się z tym nie zgadza, musi wykazać, że Bóg nie istnieje. Bez żadnych wątpliwości.

Apogeum głupoty. Ktoś kto nie zgadza się, że Latający Potwór Spaghetti, krasnoludki, łysy skinhead na przystanku za blokiem, Zeus, albo Mbombo istnieje, musi wykazać że oni nie istnieją. Bez żadnych wątpliwości. A dopóki tego nie zrobi, musi wierzyć w ich istnienie.

Gratuluję.

ocenił(a) film na 7
impactor

Niestety, jak zwykle intelekt cię zawiódł.

Twoje zdanie i wymówki mnie nie interesują. Ja tylko przedstawiam, co ma być, skoro tak bardzo chcesz się wypowiadać, o ile w ogóle powinieneś. Jeżeli nie wierzysz w Boga, to musisz mieć powody. Twoje wymigiwanie się od wszystkiego, manipulacja wypowiedziami i wielokrotne przedstawianie ateistów jako tych, którzy nie muszą nic udowadniać, jest żałosne i niepoważne. Wielu przed tobą próbowało wykazać albo że Bóg istnieje albo że Bóg nie istnieje. Nikomu się skutecznie nie dało. Rozumiem, że masz ego tak wielkie, że swoje zdanie uważasz za jedyną i najświętszą prawdę, ale mógłbyś popracować nad kulturą wypowiedzi i traktowaniem innych z szacunkiem.

"Ktoś kto nie zgadza się, że Latający Potwór Spaghetti, krasnoludki, łysy skinhead na przystanku za blokiem, Zeus, albo Mbombo istnieje, musi wykazać że oni nie istnieją. Bez żadnych wątpliwości. A dopóki tego nie zrobi, musi wierzyć w ich istnienie." - Niemalże dokładnie tak, poza tym tylko, że nie musi w nikogo wierzyć. Nikt do niczego nie zmusza. Ale dla takiego "mistrza" logiki jak ty, wykazanie, że potworki z klusek nie istnieją, nie będzie trudnym zadaniem.

stan pozytywny: Bóg istnieje.
Ktoś, kto się z tym nie zgadza, musi wykazać, że Bóg nie istnieje. Bez żadnych wątpliwości.

Do widzenia.

PS. Tak przy okazji, idź się zbadać do lekarza.

Ryloth

➤➤➤Jeżeli nie wierzysz w Boga, to musisz mieć powody.

Oczywiście – brak powodów pozwalających uważać to za prawdę.



➤➤➤ stan pozytywny: Bóg istnieje. Ktoś, kto się z tym nie zgadza, musi wykazać, że Bóg nie istnieje. Bez żadnych wątpliwości.

Stan pozytywny: jednorożce, krasnoludki, Prometeusz, Zeus, Światowid, płaska Ziemia, LPS, skinhead na przystanku istnieją.
Ktoś, kto się z tym nie zgadza, musi wykazać, że oni nie istnieje. Bez żadnych wątpliwości.


I m.in. właśnie dlatego jesteś głupcem niewartym dalszej interakcji.

ocenił(a) film na 7
impactor

"I m.in. właśnie dlatego jesteś głupcem niewartym dalszej interakcji." - Wiesz, dlatego ja i wielu innych już tak sądzi o tobie od dawna i się z tobą tylko bawię. Uważasz, że twoje zdanie jest jedyne słuszne? To się mylisz. Jeżeli wwalasz się z buciorami i chcesz zaburzyć stan rzeczy, mówiąc, że Bóg nie istnieje, to musisz to udowodnić albo siedzieć cicho i znać swoje miejsce.

Ryloth

➤➤➤ mówiąc, że Bóg nie istnieje...

Każdy Twój post to kolejny pomnij Twojej głupoty :) Pisz dalej - pomników głupoty teizmu nigdy dość.

ocenił(a) film na 7
impactor

Pomników twojej głupoty jest tyle, że nic tego nie przebije.

Twoja wymówka jest dla ciebie bardzo wygodna, szkoda tylko, że znaczy to samo, co "nie wierzyć w Boga" tylko innymi słowami.

W Boga można albo wierzyć albo nie. A jeżeli twierdzisz, że jest coś takiego jak brak zdania na ten temat, to nie powinieneś się na tematy religijne wypowiadać, bo nie masz własnego zdania na podstawową kwestię. I to nie ja tak mówię, tylko tak się ogólnie przyjęło, że jak ktoś nie potrafi się "opowiedzieć po jednej ze stron", to niech zamilknie. Tyle.

Ryloth

Niezmiernie mnie bawisz, więc dalej Ci odpowiadam :)))

➤➤➤ Twoja wymówka jest dla ciebie bardzo wygodna, szkoda tylko, że znaczy to samo, co "nie wierzyć w Boga" tylko innymi słowami. W Boga można albo wierzyć albo nie. A jeżeli twierdzisz, że jest coś takiego jak brak zdania na ten temat...

No i własnie to jest jeden z filarów Twojej głupoty :) Ja jak najbardziej twierdzę, że w boga nie wierzę, i że istnieją tylko dwie możliwości względem twierdzenia "bóg istnieje":
1 - tak, wierzę że to prawda (wierzę w boga)
2 - nie, nie wierzę, że to prawda (nie wierzę w boga)

A więc pierwszy, mniejszy element tego konkretnego objawu Twojej głupoty polega na tym, że nie zdajesz sobie sprawy co twierdzi osoba, której pozycję próbujesz krytykować.

Drugi, ważniejszy element tego objawu Twojej głupoty polega na tym, że utożsamiasz stanowisko
"nie wierzę, że tak" (odnoszącym się do twierdzenia "coś istnieje")
ze osobnym stanowiskiem
"wierzę, że nie" - (odnoszącym się do twierdzenia "coś nie istnieje".)

A konkretniej - na wypadek gdyby trudno byłoby CI zrozumieć: utożsamiasz stanowisko "nie wierzę, że bóg istnieje" ze stanowiskiem "wierzę, że bóg nie istnieje".

I te dwie częsci składają się na jeden z filarów Twojej głupoty (pozostałych doświadczyliśmy w innych wątkach), z którym mamy do czynienia w tym przypadku.

Mam nadzieję, że pomogłem.

:)

ocenił(a) film na 7
impactor

Wiesz, nie za bardzo lubię bawić się w takie przepychanki słowne, ale dla kogoś, kto i tak jest beznadziejnym przypadkiem i uważa swoją opinię za jedyną prawdziwą, mogę nagiąć swoje zasady.

I cały ten twój niezbyt inteligenty post ( jak wszystkie pozostałe zresztą ), jest kolejną próbą wymigania się od odpowiedzi i manipulowania innymi.

Formuła pytania jest z gatunku tych najprostszych. Pytania o opinię: Czy uważasz, że Komorowski będzie dobrym prezydentem? Czy uważasz, że Ukrainę trzeba dozbroić? Pytanie o stan rzeczy: Czy masz samochód? Czy jesteś żonaty?

Pytanie: Czy wierzysz w Boga? jest jakby połączeniem tych dwóch rodzajów pytań, ale odpowiedzi i tak są trzy: "Tak", "Nie" albo "Nie wiem". Takich rzeczy to się człowiek uczy w podstawówce.

Ty pseudointeligentnym bełkotem usiłujesz wykombinować jakąś inną wersję, w której nie musisz bezpośrednio mówić, że nie wierzysz w Boga (czyli nie musisz mówić, dlaczego tak sądzisz i nie musisz nic udowodniać), ale jednocześnie atakujesz tych, którzy wierzą.


Ciebie wiele osób nazwało głupim i jakoś żyjesz. Mnie opinia jednego fanatyka też raczej nie przerazi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones