Samą mnie zaskoczyło, że na koniec filmu się wzruszyłam. Może przez ten wstęp Spielberga przed filmem, który gdzieś z tyłu głowy zostaje przez cały film. Może przez ostatnią scenę, po której wiemy już co było dalej. Bardzo dobrze dobrana muzyka, Film jest tak naprawdę o miłości. I to nie tylko tej do kina. Nie zapomnę oczu Michelle Williams w scenie, gdy mąż wnosi ją do nowego domu...