Po "Nietykalnych" wzrósł mój apetyt na kino francuskie. Niestety "Faceci od kuchni" mnie zawiedli:(. Niby to lekka kulinarna komedyjka, ale ani nie zgłodniałam na tym filmie, ani właściwie mnie nie rozbawił. Nawet miejscami przynudzał. Zawiódł też Jean Reno.
Film podobał mi się do chwili pojawienia wątku z żywnością monekularną. Działania bohaterów (ściągnięcie zdziwaczałego eksperta, obecność w restauracji konkurenta) były absurdalne. Zakończenie filmu było dziecinne, spodziewałem się czegoś poruszającego. Nawet scena po napisach końcowych (mimo wszystko warto na nich zostać) była denna.
Jakiś mężczyzna (chyba ów ekspert) goni gęś nad stawem. Scena trwa ok. 20 sekund.
Jak dla mnie film bardzo infantylny i naiwny. Tak bardzo, że aż niestrawny. A do genialnych "Nietykalnych" dzielą go całe lata świetlne. Zaledwie jedną scenę można uznać za śmiesznawą (tj rozmowę przez telefon z narzeczoną). Rozczarowałem się tak dalece, iż zaczynam wręcz żałować, że nie wybrałem się choćby na "Magic Mike". Lepiej by już było oglądać męskie pośladki ;)