Też swego czasu byłem belfrem, całkiem niedawno i pewnego dnia przychodząc na kacu (w tym zawodzie nie da rady bez wódki) nie chciało mi sie prowadzic lekcji i postanowilem sobie zrobic lekcje-manipulację. Coś tam był temat o religii,,, i zacząłem wciskać kit że w biblii jest wątek o lądowaniu UFO. Wiedząc że cała ta zgraja mongołów nie miała raczej Biblii nawet w rękach, palnąłem taki żart. Oczywiscie na początku zostałem wyśmiany, nikt mi wierzył. Lecz ja dalej z grobową mina ala JAruzelski, coraz głośniej akcentowałem i mówilem o UFO w Biblii!!!! Im glosniej krzyczalem i mowilem widziałem ze robi się cisza i zaczynają mnie sluchac! Już tak nie oponowali jak na początku zajęć. Wiekszosć zaczęla słuchać uważnie i szeptać między sobą. Mniej wiecej po 10 minutach zaczeli juz zadawac pytania, 'ale jak to...', ''i nikt o tym nie mowi?...' ''A na religii mowili nam inaczej...'' Zapewniam was ze pod koniec lekcji już WSZYSCY UWIERZYLI W LĄDOWANIE UFO W BLIBLII :))), pytania: jak?skąd?gdzie? czemu nas okłamują? etc.itp Cała klasa stała już za mną. A przecież jeszce 45 minu temu mnie wysmiali. Oczywiscie na koncu im powiedzialem: I zobaczcie banda kretynów, jak łatwo jest was omotać i omongolić, aa takich wszystkowiedzących zgrywacie na kazdej lekcji!...Tak im się głupio zrobiło, że do końca matury nawet najwięksi wrogowie mówili mi: Dzien dobry Panie Profesorze!
No tak, tylko ja waliłem farmazony z głowy a nie z Biblii. Chodziło mi o pokazanie pewnych mechanizmów socjologicznych.