Witam. Jestem świeżo po filmie i zastanawia mnie jedna rzecz. Co w końcu wyznawał Gellert i jego poplecznicy?
W filmie z jednej strony mówi, że to podludzie, gdzie kilku trzeba zostawić, bo ktoś musi sprzątać. Z drugiej mówi pod koniec, że są po prostu inni i teoretycznie przekonuje Queenie na swoją stronę, by pozwoli jej wyjść za Jacoba. Czyli że okłamał ją? Skoro tak to pewnie powiedział tak kilku innym czarodziejom i gdyby wyszedł ten dość ważny szczegół to Ci przestaliby za nim podążać. Więc jak to w końcu jest?
Bardzo proszę o szczegółowe wyjaśnienie, bo nurtuje mnie to niezmiernie.
Grindelwald opiera się na manipulacji , wobec dobrych ludzi , ale wobec złych mówi wprost bo i oni podzielają jego poglądy i nie śmią ich wyjawić bo tu też o ich skórę i władzę idzie .
Myślę, że Grindelwald mówi to, co inni chcą usłyszeć, dlatego tak łatwo pozyskuje zwolenników. Czystokrwistym wystarczy obietnica mordowania mugoli, przeciętnym czarodziejom potrzeba bardziej zaowalowanej obietnicy, np. bycia w pełni "wolnym". Nie wiem czy jest znane podejście Grindelwalda do mugolaków, ale jeżeli dla niego talent magiczny jest ważniejszy niż pochodzenie ("Magia rozkwita tylko w wyjątkowych duszach"), to np. dzieci ze związku Queenie i Jacoba byłyby przyjęte z otwartymi ramionami (o ile nie zdarzyłby się charłak). Oczywiście ewentualni pozostawieni przy życiu mugole musieliby znajdować się pod całkowitą kontrolą.
Grindelwald mówi, że mugole nie są gorsi, ale inni, nie są bezwartościowi, ale stworzeni do innych celów itd. Jak to usłyszałam (kilka godzin temu) to od razu skojarzyło mi się z gadkami osób wyznających bardziej wyrafinowaną i pozornie bardziej "cywilizowaną" formę rasizmu.
"Czarni nie są gorsi, tylko inni niż my" -> a zaraz potem następuje seria porównań pomiędzy jednymi i drugimi, z której w jasny sposób wynika, że inni=gorsi, tylko nie mówi się tego wprost.
"Czarni są stworzeni do innych celów" -> nie nadają się do pracy intelektualnej, zarządzania, ale za to do ciężkiej harówy.
Podobnie zresztą przez wieki (a nawet i dziś się to zdarza) argumentowano pozycję kobiet w społeczeństwie, określano ją pięknymi, okrągłymi zdaniami "kobieta i mężczyzna mają inne zdolności, są stworzeni do innych celów", co w praktyce oznaczało, że baba ma zasuwać w kuchni i rodzić dzieci, a nie może m.in. się kształcić.