PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=730659}

Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda

Fantastic Beasts: The Crimes of Grindelwald
2018
6,5 115 tys. ocen
6,5 10 1 115167
4,6 50 krytyków
Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda
powrót do forum filmu Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda

Przede wszystkim pierwsza uwaga - w polskiej dystrybucji dano zdecydowanie zbyt wiele seansów z dubbingiem. Na 6 czy 7 seansów w ciągu dnia zaledwie dwa były z napisami i to w jakichś beznadziejnych godzinach, w niektórych kinach nie było ich wcale w dni największego obłożenia, czyli weekendy. Szokujące, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że moim zdaniem to NIE JEST film dla dzieci. Serio, serio. A dlaczego? Mord na małym dziecku, mord na niemowlaku i to dokonany przez jego młodszą siostrę, Leta będąca dzieckiem poczętym z gwałtu, ogólnie kwestia wykorzystywania seksualnego (matka Yusufa i Lety porwana od męża i uwiedziona pod wpływem Imperiusa, Jacob zaręczający się z Queenie pod przymusem czaru), do tego jeszcze te wszystkie telenowelowe koligacje jak w 'Modzie na Sukces' oraz potwierdzenie czegoś dla mnie absolutnie obrzydliwego, a mianowicie tego, że ludzie rozmnażają się ze swoimi skrzatami domowymi (Irma Dugard - 'half-elf'), które 1) mentalnością i zachowaniem przypominają trochę dzieci, 2) są de facto niewolnikami czarodziejów. Nope. Nie wiem, co dzieciom miałoby się w tym filmie spodobać poza paroma scenami ze zwierzakami.

Aż przykro mi to mówić, ale film niestety jest pocięty niczym Popek Król Albanii. Jest to zlepek scen, z których spora część niczego do fabuły nie wnosi, podobnie jak pojawianie się niektórych postaci, snują się po ekranie w niewiadomym celu i rozumiem, czemu sporej ilości osób ten film się nie spodobał.

Mnóstwo bohaterów potraktowanych zostało po macoszemu - Rosier (której nazwisko znam tylko dzięki materiałom promocyjnym, bo pani przydupaska z przepięknym przekrojem garderoby nawet się nam w filmie nie przedstawia), Tina-epizodina, Nagini (liczę na rozwinięcie jej wątku, bo potencjał jest tu spory, a w tej części kompletnie zmarnowany), sam Credence, Leta, przy czym wątek Lety jest chyba z całego towarzystwa najsłabszy, bo jej rodzinne dramy, które zajmują sporo czasu antenowego, nic mnie jako widza nie obchodzą (za mało było czasu na poznanie postaci), a jej poświęcenie i w konsekwencji śmierć, nie ma żadnego sensu, ani nie jest w żaden sposób poruszająca (choć jest pewnym powiewem świeżości, bo spodziewałam się śmierci Tezeusza i pełnego angstu trójkąta Newt - Tina - Leta).

Zwierzaki urocze i ciekawe, ale w sumie niepotrzebne, za wyjątkiem cudnego niuchacza nie dokładają niczego do fabuły. Flamel kompletnie mija się z moim wyobrażeniem o tej postaci i nie wiem, co on w tym filmie właściwie robi, poza byciem słabym comic reliefem.

Nie rozumiem natomiast jednej rzeczy, o której dyskusje w internecie nie cichną od kilku dni - czemu wszyscy tak się prują o ten finałowy twist? Przecież Grindelwald to geniusz manipulacji, jak dla mnie jasnym jest, że ściemnia, żeby Credence zatańczył tak, jak mu Gellert zagra. Credence szuka odpowiedzi a Gellert narzędzia, więc mu tę (wyciągniętą z rzyci co prawda, ale jednak) odpowiedź daje, czym zyskuje jego zaufanie. Prosta sprawa. Ogólnie końcowy akt, muzyka i duet Depp/Law ratują ten film, przy czym Depp to dla mnie największe zaskoczenie, bo byłam bardzo przeciwna temu castingowi, a tu niespodzianka, bo zagrał dobrze i oszczędnie, z Gellerta zapowiada się ciekawy villain pierwsza klasa. Wątek Gellerta i Albusa został idealnie wyważony, jestem pod wrażeniem. Tak subtelny, że nikt nie poczuje się urażony, a jednocześnie tak oczywisty, że kto ma zrozumieć co tam się działo, to zrozumie. Jedyny mój zarzut jest taki, że jest go za mało i liczę na więcej w kolejnych częściach, bo tu aż kipi od emocji. Nie wiem, na ile jest to zamierzony przez Rowling efekt, ale odbrązawianie postaci Dumbledore'a po raz kolejny udaje się fantastycznie. Grindelwalda i Dumbledore'a na pierwszy rzut oka tyle dzieli, a jednak są ulepieni z tej samej, manipulatorskiej gliny. Najs.

Rowling niestety jeździ walcem po własnym kanonie (choćby taka głupotka jak ta McGonagall ucząca w Hogwarcie przed kanoniczną datą własnych narodzin, Dumble jako nauczyciel DADA zamiast transmutacji, czy to, że Jacob pomimo bycia mugolem może wleźć naprawdę wszędzie i nie ma w filmie mowy o żadnych zabezpieczeniach antymugolskich), naprawdę, niech ona wreszcie wyjdzie ze swojej bańki i pozwoli sobie pomóc w tworzeniu tej serii, bo straci fanbase. Film zaliczył średnie otwarcie na takich ważnych rynkach jak USA czy Chiny, ma beznadziejne opinie krytyków i niezbyt entuzjastyczne widzów, a tu jeszcze trzy filmy przed nami, trochę kiepsko. Wake up, Jo!