Cudowny aktor, szkoda, że już nie żyje (w przyszłym roku będzie dziesiąta rocznica). Dacie wiarę, że wszystkie numery kaskaderskie zawsze wykonywał sam. Dla mnie najlepsza scena filmu to walka Fandora z gorylami Fantomasa-czułem się jakbym oglądał stare, dobre Bondy.