Bardzo lubię i szanuję Luis de Funesa. Większość komedii z jego udziałem jest przezabawna. Jednak według mnie "Fantomas" to jeden z bez wątpienia najsłabszych filmów z jego udziałem (takie przynajmniej jest moje zdanie). Dlaczego tak uważam? Ponieważ film ten nie wywołał ani jednego uśmiechu na mojej twarzy. A już zupełnie zirytowała mnnie scena, w której ten dziennikarz i jego narzeczona zjeżdżają tą krętą, górską drogą samochodem bez sprawnych hamulców. Tu już reżyser trochę przesadził, czyniąc ze zwykłego dziennikarza mistrza kierownicy na miarę S.McQuenn'a z filmu "Bullitt" (który na dodatek ma niewyobrażalne szczęście tzn. dziennikarz, a nie detektyw Frank Bullitt). Poza tym scenariusz "wieje nudą". Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w komedii scenariusz nie jest najważniejszy, ale w Fantomasie jest on po prostu słaby. Gra aktorska (poza de Funesem, ale bez żadnej rewelacji) nie zachwyca, dialogi są jak z filmu "klasy B", muzyka (która zawsze jest dużym atutem komedii z de Funesem) mało melodyjna i nie "wpada w ucho".
A już scena końcowa (może mi ktoś powie po co pilot helikoptera odleciał, przecież było wiadome, że komisarz Juve wkrótce będzie potrzebował pomocy tzn. po zanurzeniu się okrętu podwodnego) zupełnie mnie "wytrąciła z równowagi". Na dodatek jak to możliwe, że kobieta w pontonie wyposażonym tylko w wiosła dociera tak szybko na środek morza ratując narzeczonego i komisarza od utonięcia.
Moja ocena to 4/10
Racja. Ja też jestem w stanie dać tylko 4/10. Najsłabszy film z L. de Funesem, nużący i praktycznie bez żadnej fabuły. Według mnie, nie ma tam żadnej sceny, która by śmieszyła, natomiast jest wiele takich, które denerwują i są nielogiczne.
Ależ to nie jest komedia.. może troszeczkę miała być.. ale tu chodzi bardziej o sensację..też mnie nurtują te błędy..a dzeiennikarz jest jak Bond.. wszystko umie.. ( odwołuję się do późniejszych części.. )to co mówiłeś.. jego rajd bez hamulców,to jak w 3 cz. leciał chwycony za samolot,jeg zawodowy pościg konno.. ;d ja daję 9/10
Mam dokładnie to samo zdanie. Może nie jestem nie wiadomo jakim zwolennikiem de Funesa, ale do dnia wczorajszego, kiedy to wreszcie (!!!) zobaczyłem "Fantomasa" na każdy film z tym aktorem patrzyłem z mniejszą lub większą przyjemnością. Z humorem raczej kiepsko (Funes jednak występuje tu nieco rzadziej, niż w innych filmach), ale najbardziej irytowała mnie quasi-sensacyjna fabuła. Jeśli to miała być parodia, to słabo się udała, bo ja tu raczej dostrzegam - oprócz motywów ewidentnie parodystycznych - zwyczajną naiwność scenariusza.
Yyyyy...czytam i nie wierzę. Jaką naiwność scenariusza można dostrzec w filmie, który z założenia jest bajką, komiksem, fantazją i wariacją na temat filmów sensacyjnych, kryminalnych itp. Dla mnie pierwsza część 'Fantomas' jest jednym z najlepszych filmów z udziałem De Funesa. Dlaczego? Bo aktor na szczęście nie zdominował filmu i przede wszystkim jego styl nie jest tu jeszcze aż tak wykalkulowany.
Zdecydowanie 10/10
Coś w tym jest. Tego filmu Luis de Funes nie dominuje, co jest w mniejszym stopniu widoczne w kolejnym odcinku serii przez co traci tę dość dużą zaletę.
haha, naiwny scenariusz. Co za placki :D w fantomas powraca samochód był samolotem, przecież to niemożliwe !! hahahahaha(śmiech fantomasa)
Ja ten film traktuję po prostu jak komedię sensacyjną, bo takimi też były filmy o Fantomasie z de Funesem. Oglądać je należy podobnie, jak filmy o Jamesie Bondzie- z dystansem. Widocznie po prostu do Ciebie nie trafił. Dla mnie to klasyk, jestem nawet pod wrażeniem pomysłów i ich wykonania. Dzisiaj to już ramotka, ale jak na tamte czasy film ten, jak i inne o Fantomasie to po prostu dobra rozrywka. Niekoniecznie ambitna, ale dobrze zrobiona sensacja z elementami komediowymi.