UWAGA SPOILER
Dla mnie słabym punktem jest "podwójne" zabicie szalonej kochanki w końcowej scenie. Najsłabszy punkt rodem z tanich horrorów.
Prawda, jak oglądałam tę końcówkę zastanawiałam się, czy reżyser zdecydował się na taki tani chwyt (mając oczywiście nadzieję, że tak się nie stało). Mogę śmiało powiedzieć, że to zdecydowanie zmniejszyło moją ocenę filmu.
Moge sie zgodzic. Jakies paranormalne zjawiska zupelnie nie pasujace do calosci.
A czy Fan jest historią faceta, który chciał przelecieć jednorazówkę, a trafił na śmiertelnie niebezpieczną wariatkę, która uznała go za swoją własność? Chyba nie.
A Zagraj dla mnie Misty jest dokładnie o tym i Fatalne zauroczenie również, tylko że ten pierwszy film powstał wcześniej.
Strasznie mnie bawiły entuzjastyczne opinie i recenzje domorosłych kinomanów, jaki to w Fatalnym zauroczeniu świeży, niezwykły i oryginalny pomysł, że to kobieta prześladuje mężczyznę, jaka to pierwsza w kinie metafora poczucia zagrożenia wojującym feminizmem, itp.
No tak, ale szkielet konstrukcyjny podobny dość: od fascynacji do nienawiści.
Odnośnie Zagraj dla mnie.. - coś mi się wydaje, że aktorsko i scenariuszowo Fatalne zauroczenie może być po prostu lepsze.
Scenariuszowo - niekoniecznie (vide kompletnie spieprzona końcówka w Fatalnym...). Aktorsko - Glenn Close faktycznie rządzi.
Nie uważasz, że to trochę dziwne, takie łażenie po forach i wyszukiwanie moich postów, żeby wtrącić do nich twoje zaśniedziałe 3 grosze?
Jeszcze ludzie zaczna plotkować... ;)
Widzisz, pisałem o filmie, wtrąciłeś naprawdę głupie uwagi, które skrytykowałem, a od tego momentu mnie atakujesz personalnie. Wobec tego zerkam, czy gdzieś piszesz z sensem, a się okazuje, że prawie wszędzie atakujesz personalnie. Coś mi chcesz zarzucić?
Muchy w nosie, kolego. Dla jasności, bo zaraz skwapliwie podchwycisz i odwrócisz: zarówno nosek wyraźnie zadarty jak i muszki niestety twoje.
Ja ciebie atakuję personalnie? ;) I jeszcze zacząłem?
Masz zaburzony obraz sytuacji. Dość mocno. Bo ja zacząłem - fakt - ale w moich pytaniach nie było ani agresji, ani chamstwa, ani inwektyw. To wszystko - po pierwszych wyrazach ledwo skrywanej irytacji - pojawiły się bardzo szybko w twoich "refleksjach". Od tej pory to ty ganiasz za mną na forach jak nieprzytomny. Wystarczy poczytać, czarno na białym, chyba że i z tym masz problemy.
Że co znalazłeś w tej swojej piaskownicy, dziecko?
Oczywiście, że zacząłeś ataki. Twoje pytania były najpierw debilne, potem już pełne agresji. Nie zrozumiałeś najprostszych kwestii, zareagowałeś więc mnożeniem postów, jak to masz w zwyczaju, co zauważyłem, gdy zerknąłem na twoje rozmowy z innymi ludźmi.
Ale może mniej o mnie, brzdącu? To forum filmowe. Podobno miałem cię nauczyć dostrzegać belki w twoim oku, to właśnie taka jedna.
Czyli to Ja mnożę posty? ;) Mógłbyś kłamać w sposób nieco bardziej zaawansowany, żebyś nie musiał potykać się tak rozpaczliwie?
To co, może policzymy, kto pozaczynał wątki, w czyich tematach i ile tego było? Tak dla porządku. Chyba proste wyliczenie powinno dać jednoznaczny obraz, jak ci się zdaje? ;)
Ależ nie tylko mnożysz posty, ile nawet mnożysz posty głupie, pozbawione sensu, a wszystko w celu denerwowania rozmówców. Prymitywny trolling. I masz z tego dużo radości. :)
Lusterko, kolego Narcyzie.
Czyli kwestia podliczenia postów okazuje się zbyt kłopotliwa, żeby się do niej odnieść, prawda? ;)
To może dla utrwalenia, skoro tak starannie łukiem omijasz, Narcyzku:
Czyli kwestia podliczenia postów okazuje się zbyt kłopotliwa, żeby się do niej odnieść?
Zapomniałem, po co mam coś liczyć. Na razie jestem w trakcie przeglądania forum, co chwilę się natykam na twoje trollowanie. Mam je liczyć, tak? Żeby podać potem jakąś dużą liczbę?