Zacznijmy od tego, że jest to produkcja, która ma wzbudzić dumę w Turkach i tak jest.
Historia przedstawiona w filmie różni się o tej właściwej, ale to jest zrozumiałe.
Efekty specjalne dosyć marne, ale z drugiej strony jest to film turecki więc i budżet
pewnie mniejszy niż w Hollywood.
Osoba odpowiedzialna za scenariusz powinna dostać zakaz wykonywania zawodu. Akcja
skacze z punktu do punktu bez zachowania płynności. Przedstawienie Watykanu jako
siedziby pazernych, tchórzliwych polityków pewnie miało na celu wpasowanie się w
gusta muzułmanów (Turcja koniec końców), ale wydaję mi się, że zraża to każdego
innego widza z kontynentu.
Film trwa ponad 2 i poł godziny i to byłoby ok, jeżeli przez cały ten czas reżyser jak i sami
aktorzy potrafili by zainteresować widza; tak nie było. Pierwsze pół godziny miało nas wprowadzić w realia filmu, więc oglądałem z zaciekawieniem kiedy akcja zacznie się
rozwijać; nie rozwinęła się.
Brak spójności w fabule (np. fragment kiedy saperzy kopali tunel pod murami zamku.
Zajmowało im to masę czasu, natomiast kiedy żołnierze dowiedzieli się o tym tunelu,
wykopali kilkanaście/kilkadziesiąt metrów w parę minut).
Koniec filmu ukazuję Giovaniego Gustinaniego jako 'antybohatera' co trochę mnie
zdziwiło biorąc pod uwagę, że przez większość czasu pokazywany był jako wierny władcy dowódca z godnymi podziwu umiejętnościami.
Sorry za brak składni w tym co napisałem, ale 1. rzadko mi się zdarza pisać takie
wywody po polsku, 2. humanistą też nie jestem.