Przy Baldurze,Tormencie i Falloucie ta gra to nic.I niemówcie mi że po raz pierwszy w tej grze zgineła jedna zgłównych bohaterek.A w Balduerzeilu zgineło głownych bohaterów ,Gorion,Khalid,czy jescze inni.Grałem w nią i ta gra jest tylko niezwykła dla azjatów.
eh....
Już sam tytuł wątku daje nam miarodajną próbkę poziomu intelektualnego autora...
Przeszedłem FF VII raz, zajęło mi to około 100h i z czystym sumieniem mogę powiedzieć że jest to jedna z najlepszych gier w jakie grałem. Fabuła, muzyka, barwne postacie połączone w harmonijną całość w genialnym świecie fantasy. Osobiście nie mogę sobie nawet wyobrazić dobrego remakeu tej gry, to już nie byłby ten klimat... Gra jest WEDŁUG MNIE perfekcyjna w każdym calu, słowem jestem ogromnym fanem
Nie oznacza to jednak że trawie każdego nowego finala w całości, po prostu ten idealnie wpasował się w MÓJ GUST (nie przepadam np za IX jednak chwale sobie VIII i X)
Czy to oznacza że jestem Azjatą? (z tematu tego wątku wynika że tak)
Otóż nie jestem!!! Zwyczajnie mam swój może egzotyczny gust podobnie jak inni ludzie którzy się już powyżej wypowiedzieli.
W fallouta nie grałem jednak wiem że wielu uważa tę grę za klasyk i zalicza do swoich ulubionych. Nic do nich nie mam, nikogo za to nie zamorduje i nikogo nie będę za to obrażał, każdy ma prawo mieć swoje poglądy oraz swój gust! Dlatego nie rozumiem po co ten temat istnieje, autor prezentuje jakieś rasistowskie poglądy, zero tolerancji dla innych ludzi, próbuje innym narzucić swoje zdanie i używa jakichś idiotycznych argumentów żeby to osiągnąć...
heh.. żal mi się robi takich dzieci bo już widać co z tego rośnie...
Podsumowując dla jednego najlepszą, najbardziej wciągającą grą o wspaniałym soundtracku jest mario bross a dla innych Killzone 2 i nie ma sensu wyzywać fanów gorszej wg nas gry od idiotów, żydów, popaprańców (czy jak tam ich nazywałeś Xenos) bo to i tak nic nie zmieni.
---------------------------------------------
Wracając do oceny filmu wg mnie słaba fabularnie, efekciarska, miła dla oka animacja (ogólnie da się obejrzeć) Myślę że square chciało wyłudzić jak najwięcej kasy od fanów ich najpopularniejszej gry. jednak mogło by sobie tego oszczędzić i zostawić genialny storyline w spokoju dla dobra pierwowzoru.
Pozdrawiam wszystkich fanów FF VII
chciałbym tam mieszkać :) tokio to piękne, zaawansowane technologicznie, czyste, uporządkowane miasto. Nie to co ten syf u nas
porównywać FF VII z Falloutem to tak jakbyś porównywał Gran Turismo z Colin Macrae Rally proste tylko ty nigdy tego nie zrozumiesz.
Hyh... Czy ktoś zauważył że kolega Xanos ciągle krytykuje wszystko co pochodzi z Azji? Ciągle komentuje niski poziom JRPG, krytykuje azjatów, ma nadzieje że Sony upadnie, itp.
No wiesz z fanatykiem nie pogadasz ;)
Mowa oczywiście o anty-Japońskim mistrzu Xanosie
Trudno mi jest powiedzieć który z tych znakomitych RPG jest lepszy, ponieważ nie grałem we wszystkie wymienione tu produkcje. Ale sądzę że spory na temat tych legendarnych gier są bez sensu... To tak jakby sprzeczać się o to że koszykówka jest lepsza od piłki nożnej... Sądzę że każdy ma swoich faworytów... A Pana Xanos'a zapraszam
tutaj -> http://pl.wikipedia.org/wiki/Tolerancja
ja tylko tak wpadłem, podziękować założycielowi tematu za 0.5h obsesyjnego śmiechu. jesteś koleś wybitny, tylko tak dalej.
buahaha
Ludzie. Co to w ogóle za dyskusja? Nie wiem czy się śmiać czy płakać po przeczytaniu niektórych wypowiedzi. Jak można porównywać, tudzież wkładać do tej samej szufladki takie gry jak FF7, Torment i Fallout? To jak porównywac co lepsze: komedia romantyczna, czy czarna komedia - obie są komediami, ale idą w zupełnie innym kierunku. Final Fantasy VII jest grą bardzo dobrą, może nawet rewelacyjną... w swoim gatunku. Nie pitolcie o żadnej głębi i emocjach, ponieważ w tej historii są one na poziomie rozwoju emocjonalnego przeciętnego nastolatka. FF7 to gra dająca możliwość "nakarmienia" swojego wewnętrznego dziecka (lub po prostu dziecka), jak Fable czy inne gry o super herosach ratujących świat przed zagładą. Ma to swój niewątpliwy urok, nie przeczę, ale każdy kto twierdzi, że są w tej historii jakieś niesamowicie głębokie przemyślenia i emocje, ten albo sam ma zaledwie naście lat, albo na tym poziomie pozostał. Są emocje, są dylematy moralne, są nawet tragedie, ale w całej swej oprawie infantylne. To trzeba lubić bądź polubić, bo gra jest świetna.
Torment z drugiej strony to bardzo dojrzałe, bardzo poważne i przede wszystkim bardzo mroczne podejście do tematu. W tej grze nie gracz uświadczy infantylności, poza kilkoma "rozluźniaczami" w stylu postaci Modrona. Torment to dramat psychologiczny najwyższych lotów - nawet w porównaniu do produkcji wielkoekranowych. Historia jest naprawdę głęboka, czasem depresyjna, ale z całą pewnością cięższa gatunkowo od FF7. Nie pieprzcie o żadnych rankingach i innych tego rzeczach, bo nie trzeba być ani socjologiem, ani psychologiem żeby wiedzieć, że lżejsza historia ukazująca wszystko w lekkostrawny sposób, czasem wręcz jedynie obrazowo zawsze, ale to zawsze łatwiej znajdzie drogę do serca masowego odbiorcy.
Jedyna różnica to grywalność, a raczej grywalność wielokrotna i dopiero tutaj FF7 wychodzi na prowadzenie z czysto mechanicznego punktu widzenia, dzięki dużej liczbie postaci i "random encounterów". Torment nie pozostaje dużo w tyle, ze swoją możliwością prowadzenia postaci w dowolny sposób (i nie chodzi tu tylko o inne bronie). Możliwości prowadzenia samych dialogów są niezliczone.
Podsumowując: obie gry są co najmniej bliskie geniuszu - W SWOICH GATUNKACH! Wszyscy fanboye, którzy przelewają krew za jeden czy drugi tytuł powinni poważne zrewidować swój światopogląd. Baldura pomijam - był wyznacznikiem jakości do czasu pokazania się Tormenta, więc jest niżej w łańcuchu pokarmowym. Fallout natomiast, to artyzm z jeszcze innej kategorii, z mniejszym naciskiem na stronę emocjonalną, a większym na grywalność i niepowtarzalny klimat. Pod względem grywalności bije wszystkie wymienione tytuły, nie zostawiając im cienia szans (pisze to myśląc głównie o F2). Tak że dzieci niech się biją dalej w swojej piaskownicy i dalej próbują przekonać innych, że ich babeczka jest większa, a ja to skwituje ponownie stwierdzeniem: maksymalna ocena dla każdej z gier - w swoim gatunku!
@UP: Święta prawda... jRPG i cRPG to dwa różne gatunki, i mimo iż ostatnio trochę się ze sobą zaczynają scalać to w dobie FFVII i Tormenta było za dużo różnic między gatunkami, żeby porównywać gry...
I jeszcze... ktoś około 1 strony (sorry, nie czytałem całego tematu, bo wypowiedzi OP mnie irytowały) stwierdził, że w cRPG główny nacisk położony jest na walkę, co uważam, jest totalną bzdurą... oczywiście jeżeli mówimy o BG/PT/Fallout bo teraz faktycznie cRPG "ukonsolowiono" i spora ich część to walka. Przykład?
Takiego Tormenta można podobno przejść jedynie kilkakrotnie wdając się w nieuniknioną bójkę, a pkt-y doświadczenia dostaje się głównie za dobrze prowadzone dialogi. Ta gra ma ponad 5000 stron dialogów, nie wiem czy teraz robi się gry o takiej ilości słówek do czytania, pewnie nie bo większość opisów załatwia się przez wybajerowaną grafikę 3D.
Dla kontrastu FFVII, gdzie co druga konwersacja prowadziła do walki z bossem, a podróżując po mapie co chwilę trafia się na Random Encounter'y, których nie da się uniknąć. Exp zyskuje się jedynie z walk i tak na prawdę tylko walce ono służy (w przeciwieństwie do Tormenta gdzie postać z Inteligencją na poziomie 3 mogła jedynie dyszeć niezrozumiale, a postać z Mądrością wywindowaną dzięki exp na poziom 20-kilku mogła "zniknąć" NPCa wmawiając mu, że tak na prawdę nie istnieje). Dialogi są liniowe, nie licząc może wstawek BNów, które zależały od tego kogo mamy w drużynie... ale nie można tego nazwać nieliniowością. Oczywiście, historia jest ciekawa i magiczna, ale jak napisał przedmówca (przedpisacz?) dosyć infantylna. Fabuła Tormenta jest głęboka i niejednoznaczna, bohaterowie są wyraziści i mają swoje problemy, większe niż zastąpienie dłoni karabinem maszynowym... Ktoś coś wspomniał o tym, że wiedza przeszłości Clouda zostaje wywrócona w pewnym momencie do góry nogami i że to jest super zwrot akcji. Ponownie odsyłam do Tormenta, gdzie co druga postać kojarzy głównego bohatera z inną osobą...
Żeby było jasne - nie krytykuję FFVII i stanowczo nie podzielam zdania OP, ale z drugiej strony robienie z FFVII wszechideału nie ma sensu. Nie będę powtarzał tezy przedmówcy :P
BTW, osobiście wolę Tormenta niż Fallouta, może dlatego, że świat Planescape z jego nieskończoną różnorodnościa przypadł mi bardziej do gustu niż postapokaliptyczna Ameryka, ale też znowu nie będę się przekrzykiwał która z gier jest lepsza, bo na poziomie technicznym stoją dla mnie w jednym rzędzie, różnią się tylko settingiem.
"Nie pitolcie o żadnej głębi i emocjach, ponieważ w tej historii są one na poziomie rozwoju emocjonalnego przeciętnego nastolatka. FF7 to gra dająca możliwość "nakarmienia" swojego wewnętrznego dziecka (lub po prostu dziecka), jak Fable czy inne gry o super herosach ratujących świat przed zagładą."
aha to pomimo że mam ponad 20 i chodzę na studium policealne to rozumiem że według ciebie mam emocje przeciętnego dziesięciolatka ? Wielkie dzięki dla autora tego "powalającego" tekstu :/
P.S. jak chcecie się tak rozpisywać na temat gier to pomyliliście fora :)
@DemonChris21: Jakby to, że chodzisz na studium policealne coś zmieniało... rozumiem, że jeżeli ktoś nie chodzi na studium policealne to już spokojnie może być na poziomie rozwoju emocjonalnym 10-latka? I kto tu sypie "powalającymi" tekstami... Ciekawe w ile wymienionych wcześniej gier grałeś, żeby mieć porównanie?
@otaku10981: Zgodzę się, że Japończycy wciskają do swoich dzieł te elementy. Jednak taka "Mononoke Hime" czy "Spririted Away" (też japońskie), ma według mnie dużo więcej głębi i przesłania niż FFVII, a mimo iż w grę grałem 2 razy, może nie zbyt dokładnie bo nie bawi mnie hodowanie Chobocco czy zdobywanie jakiś super-materii itp, ale jakoś żadna z pobocznych postaci nie zapadła mi głęboko w pamięć, potrafię je oczywiście wymienić, ale z motywacjami i ich "zapleczem" emocjonalnym to miałbym już problem.
Widzisz tobie w pamięci nie zapadło a mi tak.
Nie mam ochoty pisać jakiegoś dłuższego wywodu czy analizy postaci w
celu udowodnienia złożoności albo głębi ale mógłbym kilka przykładów
przytoczyć tak jak np ogólne przesłanie "żyj w zgodzie z naturą".
Midgar sam w sobie jest krytyką wielkich korporacji gdzie biedni żyją
pod bogatszymi a wszystkim rządzą pieniądze.Wymowne było np. zniszczenie
całego sektora slumsów z wszystkimi ludźmi tylko po to żeby zniszczyć
Avalanche.
Jeżeli uważałeś na fabułe to powinieneś pamiętać że dla Shinry liczyły
się tylko pieniądze a nie dobro ludzi i mimo że wiedzieli o tym że
niszczą ziemie nadal wysysali energie z planety powoli ja niszcząc a w
efekcie uwalniając Weapony.
Przesłanie aktualne biorąc pod uwagę aktualny stan planety i jej powolne
zanieczyszczanie.
Jeżeli chodzi o watki poboczne to mi akurat większość zapadła w pamięć.
Drama stoi w ff7 an wysokim poziomie a wszelkie retrospekcje i
dramatyczne wydarzenia są odpowiednio wzruszające i interesujące.
Choćby historia Baretta i Dyna albo Reda i jego miasta-Obserwatorium.
Postacie są charyzmatyczne i są porządnie rozbudowane zaczynając od
przeszłości,motywów czy relacji z innymi postaciami.Oni się również
zmieniają czyli są dynamiczni.Choćby Cloud który na początku miał
wszystko w dupie ale później przechodził kilka "transformacji
psychologicznych" podczas trwania gry.
W sumie jedynie Yuffi i Cait Stich stoją na niskim poziomie ale to
typowe postaci humorystyczne.
Trzeba pamiętać że Japończycy mają trochę inny styl tkania historii i
często mieszają,humor,przesłanie ,drame i idiotyzmy(a Square dość pilnie
tego się trzyma) więc często ci którzy się z takim czymś spotykają
doznają lekkiego szoku kulturowego.
"Mononoke Hime" czy "Spririted Away"
Nie porównuj krótkiego filmu z wielogodzinną grą.
"potrafię je oczywiście wymienić, ale z motywacjami i ich "zapleczem"
emocjonalnym to miałbym już problem. "
Że nie pamiętasz to nie znaczy że fabułą była pusta lub gupia.
Jak bym się zebrał to mógłbym ci na temat Final napisać płomienne
wypracowanie XD
"Oczywiście, historia jest ciekawa i magiczna, ale jak napisał przedmówca
(przedpisacz?) dosyć infantylna. "
Japończycy już tak mają że w swoich dziełach umieszczają elementy
infantylne i humorystyczne.A Final Fantasy 7 to przede wszystkim baśń.
Ale mimo to nadal uważam ze Final Fantasy ma głębokie przesłanie i
rozbudowane postacie jak w bardzo dobrej książce fantastycznej.
Może nie jest to poziom Dostojewskiego ale Kinga i np. jego Mrocznej Wieży
już tak.
Nameless do twoich wiadomości jakbyś chciał wiedzieć to przeszedłem grubo ponad 50 RPGów lepszych i gorszych nie liczę już innych gier bo dało by się naliczyć już kolosalne sumy na różne platformy (PSX, PS2, XBOX 360) chyba więc mam co do porównywania. I nie wmówisz mi że emocje lub fabuła w FF VII jest najlepsza dla nastolatków bo spośród tych ponad 50 RPGów FF VII najbardziej mnie wciągnął i poruszył(fabuła, głębia, postacie ze swoimi problemami itd), a grałem we wszystkie części FF od I do XII(prócz XI a czekam teraz na XIII) na 100% ze wszystkimi subquestami i dodatkowymi bossami którzy mają ponad 1 000 000 HP. Więcej się nie będę rozpisywał nt. tej gry bo otaku 10981 już wszystko ładnie rozpisał/opisał.
Nie mam zamiaru się licytować, bo jeżeli w RGP grywasz jedynie na konsolach to już masz wielką przewagę w postaci tasiemcowych serii Final Fantasy, Legend of Zelda itp.
Jak widzę PieCa nie wymieniłeś, czy to zapomniałeś czy po prostu w niewiele RPGów na nim grałeś, w każdym bądź razie możliwe że nie masz porównania z RPG doby BI, a moim zdaniem właśnie te gry operujące na wyobraźni gracza, który musiał niedostatki graficzne rekompensować tekstowymi opisami są najlepsze.
Nie mam zamiary wdawać się w dyskusję konsole vs pc, bo zwykle zamieniają się one w flamewary...
Używając porównania ze świata literatury. FF jest Harry Potter, popularny, lubiany i starający się być dojrzalszy przez mroczność i krew, tradycyjne RPG są jak "Władca Pierścieni" - poważniejsze (i nie chodzi tutaj tylko o grafikę). Niby obie książki poruszają czasem podobne tematy ale przedstawienie jest już inne.
"Używając porównania ze świata literatury. FF jest Harry Potter,
popularny, lubiany i starający się być dojrzalszy przez mroczność i
krew, tradycyjne RPG są jak "Władca Pierścieni" - poważniejsze (i nie
chodzi tutaj tylko o grafikę). Niby obie książki poruszają czasem
podobne tematy ale przedstawienie jest już inne. "
Powiedz mi dokładnie w którym miejscu FF7 stara się być mroczny i
krwisty?
Harry Potter nie ma porównania z FF7 .HP to tak jakby szkolne rozterki
plus przeciwnik pojawiający się w każdej części.Final Fantasy 7
bardzije przypomina Władce Pierścieni bo i tu i tu mamy motyw krucjaty w
celu ratowania świata z swoją drużyną.Tyle że Final jest bardziej
nastawiony na drame i rozbudowanie postaci.Oczywiście to tylko takie
małe podobieństwa bo jednak różnic jest od groma XD
"Jak widzę PieCa nie wymieniłeś, czy to zapomniałeś czy po prostu w
niewiele RPGów na nim grałeś, w każdym bądź razie możliwe że nie masz
porównania z RPG doby BI, a moim zdaniem właśnie te gry operujące na
wyobraźni gracza, który musiał niedostatki graficzne rekompensować
tekstowymi opisami są najlepsze. "
Ta jasne pozostańmy w erze Wizadry XD
"Nie mam zamiaru się licytować, bo jeżeli w RGP grywasz jedynie na
konsolach to już masz wielką przewagę w postaci tasiemcowych serii Final
Fantasy, Legend of Zelda itp. "
Oj ale po co schodzić na tematy o konsolach? dyskusja dotyczy przecież
tego czy Final Fantasy 7 ma dobrą fabułę czy nie.
Wniosek?
Ma dobrą fabułę ale po prostu nie przypadła ci ona do gustu.
Zapamiętałeś elementy infantylne i w pamiętasz Final Fantasy 7 jako coś
w stylu pierwszego Harrego Pottera(lol) a tak nie jest.
Otaku, FF7 jest świetne, sam właśnie przechodzę tą grę na PSP i spędziłem już przy niej dobe 35 godzin, a do końca jeszcze hoho i wcale mnie to nie martwi. Po prostu nie ma sensu na siłę przypisywać tej grze cech, których nie posiada. Wszystkie wymienione "głębokie przesłania" są w tej historii, owszem, ale są po prostu banalne. Niszczenie środowiska, krwiopijcze korporacje... nawet w pod koniec lat 90-tych kiedy FF7 ujrzało światło dzienne to już były banały w świecie gier komputerowych. To jest fajne na swój sposób, a nawet wciągające, co jednak nie zmienia faktu że czasem wywołuje uśmieszek wyrozumiałości i politowania. Gdybym grał w FF7 mając 15 lat, zapewne byłbym okrutnie przejęty tą historią i jej głębią - teraz mając 27 lat, mogę się nią cieszyć tylko i wyłącznie traktując to wszystko z przymrużeniem oka. Morały i przesłania płynące z fabuły tej gry są oczywiście jak najbardziej słuszne i wiecznie żywe, ale podane w maksymalnie uproszczony sposób.
Nie zgodzę się z Nameless w kwestii porównania Harrego Pottera do Władcy Piecieni. Jeśli chodzi o FF7 i Tormenta, to jak porównać HP do Wiedźmina, który jest nieskończenie bardziej złożony i dojrzalszy od Władcy (którego też bardzo lubię). Ale Harry Potter też jest fajny (a ostatnio coraz lepszy), gdy spojrzeć na niego z odpowiednim nastawieniem. Jak do baśni, nie do poważnej historii.
No właśnie ja mam do finala nastawienie jak do takiej baśni.
Co nie zmienia faktu że ma świetnie rozbudowaną fabułe.Niewiele jest gier
które mogą się z nim równać.
Czy akurat przesłanie o szanowaniu przyrody jest banałem? Chyba nie..
kufa ludzie po co się jeszcze kłócicie skoro tego zjebanego pokurwieńca już nie ma. Gry wymienione wszystkie należą do klasyki. W każdą grałem. FF 1-9 (w 7 - 320 h). tormenty, baldury, icewind dale'a, fallouty (poza 3) przechodziłem po kilka razy, żeby zobaczyć wszystko i odczuć różnice grania różnymi postaciami.Poza ww tytułami..właściwie to wydaje mnie się, że grałem w każdego dobrego rpg na pc, playa nie mam . Frajda jest z grania w każdą z tych gier, nie bez powodu są ochrzczone kultowymi na całym świecie. A to, że ten koleś od tematu to skończony debil to widać na dzieńdobry. zluzujcie trochę bo serwer padnie