Jeden z protoplastów nurtu kina post-apokaliptycznego: grupa ocalałych z zagłady atomowej szuka sposobów na przeżycie w wyniszczonym świecie.
"Five" to niezależna produkcja, która skupia się przede wszystkim na aspekcie psychologicznym, co niejako odróżnia ją od znaczącej większości przedstawicieli gatunku, z reguły zmierzających w stronę thrillera lub kina akcji. Oczywiście, kameralny charakter historii wynika w dużej mierze z ograniczeń budżetowych, warto jednak zaznaczyć, że nie rzucają się one w oczy tak bardzo, jak można by się tego spodziewać. Miejscami rażą pewne naiwności fabularne, podobnie jak nieco papierowe, mdłe postaci, jednak na pierwszy plan wybija się sugestywna atmosfera. To ona skutecznie utrzymuje widza przed ekranem, także wtedy, gdy pojawiają się nużące przestoje. Wymowa filmu Obolera jest raczej pesymistyczna, czego nie zmienia nawet promyk nadziei w finale. Tym samym wizja, jaką udało się tutaj wykreować, decyduje o sile obrazu, a jego mankamenty łatwiej wybaczyć.