Podobają mi się filmy o złodziejach pod warunkiem, że okradają innych złodziei – banki, korporacje, mafiosów, kartele, państwo czy bogaczy. Tu mamy hołd dla kreatur najgorszego sortu (kieszonkowców, oszustów), okradających zwykłych zjadaczy chleba – stąd niesmak od samego początku. Film jest w dużej części absurdalny. Słabowita fabuła ma czkawkę. Główny bohater to mistrz Jedi i jasnowidz.
Jego starszawy mentor za to jest mistrzem w strzelaniu, kula mija serce o milimetry, nie zahacza o żebra ani z przodu ani z tył. Rewelacja, bo wystarczyła lekka zmiana trajektorii a byłby trup. Cały czas widzimy cuda, czary mary i super zbiegi okoliczności. Głupotowacizna, pseudohumor i trochę słabego slapsticku. Kiepsko.
a to nie pierwszy film o złodziejach, od dawna ekranizowano różnych gangusów, ,,dobry kowboj zły indianin'' ,startujących mafiozów co zaczynali od okradania rówieśników w szkole, a w dorosłym życiu kijem basebalowym rozłupywali czaszki konkurentom, haracze, hurt narkotyków, potem na tym pismaki , filmiaki zarabiali kase pisząc o tym książki .Bo ludzie lubią takie klimaty, Tak się toczy Byle złodziej co ukradnie 20 zł to nie imponuje, ale taki co zayebal miliony nakręćmy o nim film. haha Banki , korporacje w realu ci są niemal nietykalni duża kasa duża obstawa nawet armia dopilnuje interesu konkret hajs ropa gaz na bliskim wschodzie itd