Największa atrakcja filmu to chyba ta scena gdy Gruszka ściaga pończochę... :-) Humor sytuacyjny do bani, parę tekstów było powiedzmy zabawnych. Dno dno dno. Dialogi zupełnie sztuczne - jakby z jakiegos "Klanu" czy innej "M jak miłości". Podobnie jak gra prawie wszystkich aktorów. Jedynie Frycz trzymał jakiś poziom. Rozczarowała mnie Karolina Gruszka- być może po prostu nie ma talentu do ról komediowych.