Sa dwie fajne rzeczy w tym filmie. 1. To ja gra Jan Frycz - ten czlowiek jest po prostu aktorskim geniuszem. 2. Uroda Karoliny Gruszki - powtarzam uroda nie jej gra. Reszta rozczarowuje. Brak akcji. Brak pointy. Rzeczy takie jak: puste walizki, ktorymi z latwoscia rzucaja na dach auta, krecenie dwoch scen na tym samym skrzyzowaniu, samonaprawienie sie reflektora w mercedesie, to ze policjanci zabieraja na komisariat tych 4 a jej nie (nie ma takiego prawa), to ze po walnieciu mercem w inne auto nie przyjechala policja spisac protokul... i wiele wiele innych niedorobek. Pomysl nie byl zly, ale np... mozna bylo pociagnac watek tych polskich fobii reprezentowanych przez postac Frycza, gdyby faktycznie jechali do tego Paryza i po drodze cos im sie tam dzialo ALBO gdyby na koncu sie okazalo, ze ta guma zlapana na poczatku i ci gliniarze itd to wszystko byl element planu przygotowany przez Gruszke z Dorocińskim (cos jak w Grze z Douglasem). A tu ani zakonczenia, ani fabuly... kolejny zlepek tekstow w stylu "Na ciebie aviomarin nie dziala, bo to biala tabletka". Teksty spoko, ale film to dla mnie cos wiecej niz tylko dialogi, a tak wyszlo nam cos na ksztalt "Daleko od noszy" :( Moim zdaniem zmarnowany pomysl, szkoda mi Frycza i Sturha ... i kasy wydanej na bilety.
Ja się chyba nie wybiorę...po tym jak wynudziłam się na "ja wam pokażę"boję się Polskich...ekhm..komedii