Mój wybór padł na ten film, bo podobno najbliższy książkowemu pierwowzorowi. Ogląda się bardzo przyjemnie, nie jest ani przesłodzony ani przesadnie "brudny i brzydki" co często się zdarza w tego typu produkcjach. Niestety razi kilka drobnych szczegółów których mogli się dość łatwo wystrzedz. Pierwsze to wiek Victora, 34 letni aktor grający studenta to chyba lekka przesada. Pozszywana ożywiona żona Frankensteina też nie ma żadnego uzasadnienia, a wystarczyło żeby np przejechał jej jakimś nożem po twarzy i już by mieli wytłumaczenie dla efektów wizualnych. Śmierć obu braci tez jakaś taka bez widocznych konsekwencji, to co zostało powiedziane nie współgra z tym co widzimy.
E tam, z tym wiekiem to przesadzasz. Jakieś góra 10 lat różnicy w wieku między aktorem a graną postacią. Michael J. Fox też miał 24 lata jak zagrał 17 latka w "Powrocie do przyszłości", a w następnych częściach różnica była jak wiemy coraz większa, ale nie przeszkadzało mi to wcale i powiem więcej, nie wyobrażam sobie innego aktora w tej roli :)
Pozdrawiam :)
Często aktorzy (a jeszcze częściej aktorki) grają młodsze od siebie postacie i zupełnie mi o nie przeszkadza i raczej nie sprawdzam ile kto ma lat. Tutaj natomiast bardzo rzuciło mi się to w oczy, tym bardziej że Kenneth Branagh wygląda na dorosłego faceta, jak by miał taką chłopięcą urodę to bym słowa nie napisała. Do tego specjalnie sprawdziłam i w książce jest że Victor miał 17 lat, wiec trochę tej różnicy jednak jest.