podoba mi się za doskonałe ukazanie silnej osobowości artystki, jej niezależności i odwagi wypowiadania swoich myśli poprzez malarstwo.. obala on w pewien sposób stereotyp "sztuki męskiej, sztuki żeńskiej"... bardzo dobrze przedstawiony jest także tutaj bezpośredni związek sztuki z życiem artysty....
Zgadzam się, co do przedsawienia ralecji i zależności sztuki z zyciem artysty.
Co ciekawe można poznać to na dwóch przykładach - zarówno Fridy jak i Diego. On artysta - który za wszelką cene próbuje obronić swoje ideały co przekłada się na jego życie prywatne a ona cierpiąca artystka przelewająca swój ból na płytno. Te symbole i surrealizm. Wreszcie zrozumiałam do czego odnosi się to co malowała !!
Frida wcale nie chciała zaliczać się do surrealizmu. Ona malowała to, co naprawdę czuła. To, co widziała. Nie uciekała się do surrelalistycznych 'sztuczek', by zobaczyć to, co przedstawiała w obrazach.
Film bardzo dobry. Muzyka cudowna. Perełka.