Dotychczas postrzegałem Salmę Hayek jako aktorkę ładną. Po obejrzeniu ”Fridy” przekonałem się również, że ma talent. Niewiele wiem o malarce, w którą się wcieliła ale jej kreacja była dla mnie bardzo przekonująca. Sam film miał bardzo fajny klimat i kapitalną muzykę. Momentami postrzegałem go jako nieco dziwny ale biorę pod uwagę fakt, że Meksyk, w którym działa się akcja to nieco inny krąg kulturowy niż ten, w którym my zostaliśmy ukształtowani. W filmie zastosowano ciekawy zagieg jeśli chodzi o dialogi. Bohaterowie mówili po angielsku z akcentem tak twardym, iż miałem wrażenie, że mówią po hiszpańsku. Sądzę jednak, że hiszpańskojęzyczne dialogi nadałyby filmowi jeszcze więcej naturalizmu. 8/10
Zgadzam się co do hiszpańskiego akcentu. A moim zdaniem konwencja filmu była taka ze względu na reżyserkę, nie krąg kulturowy. Ona robi takie "dziwne" filmy- np."Across" czy "Tytus".
Nie widziałem wymienionych przez Ciebie filmów ale chętnie sięgnę po nie, jeśli nadarzy się okazja. Pozdrawiam