oglądałam "Fridę" od niechcenia, kompletnie mnie nie wciągnęła i nie wiem, czym ludzie sie tak zachwycają. Wqrza mnie ten cały szał na fridę - film, książka i nagle wszystkie polskie feministki (patrz --->> Kora) wyznają, że Frida była ich ideałem od dawna, a jej życie wielką dla nich fascynacją. Żałosne.
Frida wzorem dla feministek? Kobieta, która spędziła całe swoje życie u boku faceta, który ją notorycznie zdradzał, przykładem feministki, feministki godnej naśladowania??
Ona może i była wielka, może i była utalentowana (nie znam się na malarstwie) ale nigdy bym nie chciała dążyć do takiego "ideału".