PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=319690}

Frost

2004
4,8 5  ocen
4,8 10 1 5
Frost
powrót do forum filmu Frost

Ten film podobno miał być próbą nakręcenia współczesnego giallo. zabrał się za to Szwajcarski reżyser-amator Dominik Alber, który wcześniej miał na swoim kącie jedynie niskobudżetowy horror o wampirze - "kori".
"Frost" to również film niskobudżetowy. Spodziewałem, się że film będzie słaby, ale tak długo czekałem, aż wreszcie go znajdę w necie, że gdy w końcu udało mi się to, byłem, troszkę zajarany. no i przeżyłem rozczarowanie. "frost" to naprawdę marny film.
Początek faktycznie wyglądał jak giallo. Scena morderstwa w łazience. Niezbyt realistyczna krew (ale i tak powinna bardziej przypominać farbę, jeśli już miało być s tylu giallo), morderca ubrany na czarno, w czarnych rękawiczkach, pokazana tylko ręka z nożem. wszystko zalatuje tandetą, czyli tak jak powinno być. średnio w tym widać jakiś styl, ale było ok. niestety, na tym, kończy się giallo.
Zacznijmy może od fabuły. Strasznie poplątana, ale w sposób głupi i nie przypominający giallo. z początku ciekawa, potem wkurzająca, kretyńska i nudna. przez pół filmu nie było drugiego zabójstwa. Dziwne relacje między bohaterami, naciągana historia wypadku, kretyńskie dialogi - krótko mówiąc scenariusz leży i kwiczy. Na dodatek po połowie filmu, która przypomina niskobudżetowy dramat albo telewizyjne porno, otrzymujemy sporo trupów, owszem, ale wszystkie sceny morderstw przypominają amerykańskie slashery, a nie giallo. baaa - mamy nawet flaki. i tu muszę przyznać, iż pierwsze z serii zabójstw (podwójne) było niespodziewane i w sumie nawet niezłe.
Aktorstwo jest mierne i w połączeniu z dialogami miałem wrażnie, że oglądam jakiś niemiecki serial sensacyjny, parę poziomów niżej, niż nasi "kryminalni".
Z wyjątkiem paru przebłysków starań (nie talentu), reżyserii brak stylu. brak tu gry kolorów, brak ciekawych miejsc, nieciekawe wnętrza i nijak kręcone morderstwa.
W wywiadzie z Vincentem Gillioz, autorem muzyki do wielu niskobudżetowych horrorów ostatnich lat, czytałem, iż Alber poprosił go muzykę, która by pasowała do współczesnego giallo. i tu nasuwa się pytanie - czy Gillioz widział kiedykolwiek jakiś film giallo?? muzyka jest równie nijaka jak cały film, i równie "niegiallowata".
Podobno nieopublikowana wersja reżyserska tego dzieła trwa 139 minuty. WTF?? nie mam zielonego pojęcia jakie koszmary przygotował pierwotnie dla widzów pan Dominik, ale chyba dobrze, że z nich zrezygnował, bowiem moja wersja, trwa ok 1:40 h, a już po godzinie miałem wrażenie że męczę się z półtorej. pomimo iż pod koniec film robi się coraz bardziej bzdurny, ogląda się go lepiej, gdyż, więcej się dzieje.

Szanuje wszelkie próby wskrzeszania martwych gatunków, nawet jeśli wychodzą średnio, wiem przecież,że niektóry gatunki żyją i mają sie dobrze tylko w sercach fanów. ale tym razem nie mogę za dużo dobrego powiedzieć nawet o intencjach reżysera. tak jakby pomyślał "nakręćmy giallo", po czym, po pierwszej scenie uznał, iż zamiast oddać się pewnym schematom i regułom tego gatunku, ma większe ambicje i dorzuci jakiegoś skomplikowanego dramatu, a z kolei po 50 minutach zobaczył, że wyszła kupa więc do wora wrzucił slasher. eh... sory , że tak meczę, ale przy tego typu produkcjach, nawet jak są słabe zbiera mi się na analizowanie :)
3/10, widziałem gorsze kupy, mimo wszystko dało się to oglądać, ale odradzam.