Szalona jazda bez trzymanki. Yakuza nieudacznik ginie ze swoim szefem w zamachu. Szalony naukowiec zamienia go więc w cyborga i bohater wraca do świata żywych. Uczy się kroków baletowych by unikać kul, na śniadanie je mleko z metalem, no i musi opanowywać swoje rządze, które pojawiły się wraz z przeszczepieniem mu wielkiego penisa. Brzmi debilnie? No takie miało być.
Miike bawi się konwencją kina science-fiction i gangsterskiego, ignorując przy tym wszelką logikę i takt. Znajdziemy tu więc wszystko za co kochamy tego reżysera, a nawet dużo więcej. Mnóstwo czarnego humoru (im bardziej się opowieść rozwijała, tym częściej wybuchałem opętańczym śmiechem), krwawych scen, różnych obrzydliwości, trochę wzruszeń (:o) i nawet jest tu miejsce na przyjaźń oraz miłość. Mieszanka wybuchowa.
To trzeba zobaczyć, choć tego typu dzieła wymagają sporo dystansu. Oj sporo...