Ja złapałam się na tym, że trzymałam kciuki za O. Obaj byli ciekawi i świetnie zagrani, ale jednak jakoś bardziej polubiłam wycofanego mordercę. Tok, z tym swoim popisywaniem się nie specjalnie dobrze wróżył jako płatny zabójca, choć był widowiskowy, to trzeba mu oddać :) Ale cała ta rywalizacja wzięła się z jego potrzeby udowadniania, że jest najlepszy. O nic nie musiał udowadniać nikomu i chyba temu, to właśnie jemu kibicowałam.
Tak czy inaczej, świetny film.