Co nie znaczy, że zły. Ale i nie dobry przez duże D. Ot, do obejrzenia. Spodziewałem się czegoś lepszego, czytając Wasze komentarze i nieco się rozczarowałem. Oglądam dużo produkcji azjatyckich, ale ta niespecjalnie się wyróżnia na tle innych. Po pierwsze fabuła poprawne, ale nic ponad to. Dość przewidywalny, żadnych zaskoczeń. Po wtóre momentami przekombinowany (zwiększona prawdopodobność uchodzenia bohaterów cało z opresji). Po trzecie czasami troszkę montaż kuleje, znam możliwości Azjatów stać ich na wiele więcej. Gra aktorów też nie zachwyca (Andy Lau o wiele lepszy w "Świat Bez Złodziei"). Do kilku rzeczy bym się jeszcze przyczepił (niektóre teksty na bardzo niskim poziomie), ale to powyżej najważniejsze. Teraz dobre strony. Muzyka. Choć za mało klasycznej. Momentami dobre teksty, co nieco dziwne, bo jak wczesniej wspomniałem częśc z nich prezentowała poziom niemal żenujący. Doprawdy nie wiem jak można napisać tak nierówny script. Generalnie obejrzeć można, ale film nie spełnił moich oczekiwań, które były pewnie za wysokie po przeczytaniu kilku przekolorowanych (jak dla mnie) komentarzy na Filmwebie. Film kultowy? W żadnym wypadku...