Ja się spodziewałem jakiejś prawdziwej furii , że Mel będzie gonił gości z gnatem i wykańczał po kolei. A tu lipa. Taką furię można było zobaczyć dopiero jak poszedł do domu Benneta. Spodziewałem się więcej. Ode mnie 6/10.
Czy po nazwie filmu oceniamy całokształt ? to tak jakbyś ocenił książkę o okładce piszesz tylko o tytule nie o całym filmie więc mam rozumieć że ta ocena tylko dla filmu bo TY nie zobaczyłeś takiej furii jakiej byś się spodziewał -,- jak patrzę po filmach w których ja daje 10\10 większość ludzi tylko narzeka i tu jest to samo.... ale na szczęście jestem ja i postanowiłem się wypowiadać bo to co tu nie którzy piszą to aż się płakać chce ...
Nie oceniam tylko na podstawie tytułu, film ogólnie mi się nie spodobał . Albo inaczej - spodziewałem się dużo więcej , niestety się zawiodłem.
Może nie twój gatunek mi się osobiście podobał film ciekawy pomysł i ogólnie dużo by tu wymieniać po prostu nie lubię wypowiedzi które nie mają argumentów czy czepiają się tytułu lub nawet nie rozumieją filmu a oceniają tyle takich wypowiedzi czytałem że musiałem założyć konto i zacząć się wypowiadać bo to jest masakra ;D
W końcu przeczytałam coś mądrego.
Aż chce mi się je czytać!
Pozdrawiam Cię Adameczek. ;P.
Zwróciłeś uwagę na zły tytuł, "Furia" to wymysł niestety skrajnie nieudolnych polskich lektorów co do których zatrudnienia nadal nie mogę się nadziwić. Często zdarza się, że tytuł przekazuje przesłanie filmu ale zazwyczaj tylko ten oryginalny:) Pozdrawiam.
A widzisz faktycznie nie zwróciłem wcześniej uwagi na tytuł oryginalny. I zgadzam się czasami jak widzę tytuł oryginału a potem przetłumaczony na Polski to aż się śmiać chce a nieraz płakać.
No tak, ale obawiam się, że skoro "film ogólnie Ci się nie spodobał", to gdybyś zwrócił uwagę na tytuł oryginalny zmieniłbyś tylko tytuł postu na "Gdzie ten mrok?" albo "Gdzie ta ciemność?".
Dla mnie to bardzo dobry thriller o nieco słabszym akcencie ekologicznym niż pierwowzór. Martin Campbell nakręcił nową wersję swojego kultowego mini serialu BBC z 1985 roku. W polskiej TV leciał pod dosłownie tłumaczonym tytułem oryginalnym (obydwu wersji): The Edge of darkness / Na krawędzi mroku. W połowie lat 80-tych serial szokował odwagą w poruszeniu ekologiczno - politycznego tematu. Po 25 latach pierwotna fabuła już nie ma takiej siły oddziaływania, bo nie takie ekologiczne przekręty i katastrofy na ekrannie widzieliśmy. Ekologia zeszła w Furii na daleki plan, a na pierwszym jest główny bohater, który próbując rozpaczliwie znaleźć odpowiedź na pytanie kto i dlaczego zabił jedyną bliską mu istotę - wdepnął w ohydny, cyniczny korporacyjny syf. Mel Gibson świetny w roli ojca, który chociaż na swojej drodze przedwcześnie dobił do ściany - do końca potrafi kąsać. Mistrzostwo świata zarówno scenariuszowa postać jak i popis gry aktorskiej Raya Winstone'a na drugim planie. Dla mnie bardzo dobry:)