PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=235964}

Futro

2007
5,8 6,5 tys. ocen
5,8 10 1 6542
4,0 8 krytyków
Futro
powrót do forum filmu Futro

Spotkania rodzinne - dla chyba większości z nas horror, który trzeba jakoś od czasu do czasu przeżyć. Film Drozdowicza opowiada właśnie o takim tradycyjnym, bo komunijnym zlocie rodzinnym. Do posiadłości państwa Makowieckich przyjeżdżają ich dzieci - Jarek z żoną Alicją wraz z dwoma synami i córeczką, Robert oraz Grażyna z mężem Wiktorem i synem Grzesiem. Prócz nich na przyjęciu stawiają się rodzice synowej wraz ze swoją drugą córką, znajomi państwa domu, oraz katechetka. Jak sie można domyślać spokojna atmosfera wkrótce zacznie się sypać, rozpoczną się kłótnie, a na jaw zaczną wychodzić coraz to większe sekrety poszczególnych osób.

Sam pomysł na ten film był całkiem ciekawy, zachęcająca była również niezła obsada. Niestety jak to często bywa wykonanie już takie świetne nie jest i naprawdę sporo można by było w tym filmie poprawić. Po pierwsze i widać to już na samym początku seansu, "Futro" cierpi na syndrom podrzędnego serialu. Nie ogląda się tej produkcji jak prawdziwego filmu, tylko jak kolejny odcinek telenoweli. Sceny są zdecydowanie za krótkie, dialogi zbyt pourywane, a wątki nieskładnie przeplatają się między sobą. Przez to cały obraz jest niesamowicie poszarpany, brak mu ciągłości i ciężko się go ogląda. Drugi problem to nadmiar wątków. Najbardziej bezsensowny jest cały bzdurny segment poświęcony majorowi, który do filmu kompletnie nic nie wnosi. Mam wrażenie, że twórcy zdecydowali się na wprowadzenie tej postaci tylko po to, by w obsadzie można było umieścić jeszcze Henryka Talara.

Za dużo w "Futrze" scen byle jakich, które nie budują napięcia, nie śmieszą i nie mówią niczego specjalnego o bohaterach, takich migawek wrzuconych kompletnie nie wiadomo po co, przez co całość się niepotrzebnie rozłazi. Mało też w ten całej historii mającej być z założenia komedią scen śmiesznych czy zabawnych. Owszem jest tu kilka momentów kiedy możemy się lekko zaśmiać, ale jest ich niestety tak mało, że łatwo o nich zapomnieć. Problemem są również i bohaterowie, mało przekonujący i mało sympatyczni (choć może takie było założenie). Na tle pozostałych wybijają się znacząco Agnieszka Wosińska jako uzależniona od narkotyków Alicja, Roma Gąsiorowska jako pochodząca z Ukrainy gosposia i Karolina Gruszka jako poruszająca niewygodne tematy katechetka. Cała reszta - cyniczny Jarek, słabowity Robert, rozgoryczona Grażyna, dumny i blady Henryk, krytykujący wszystko Antoni itd. gra przyzwoicie ale nie rewelacyjnie.

Chyba jednak najbardziej ze wszystkiego wkurzająca jest muzyka Marcina i Bartka Olesiów. Zaledwie trzy krótkie motywy, które powtarzane w nieskończoność są tak denerwujące, że najchętniej chciałoby się wyłączyć dźwięk. Do tego trąbka na której wygrywany jest jeden (z zamiaru dowcipny) z motywów działa tak na nerwy, że momentami trudno jest przetrzymać niektóre sceny. Zdecydowanie nieudany debiut muzyczny.

5/10