Maksiu to kot, który marzy o karierze muzycznej i wielkiej sławie. Natura poskąpiła mu jednak talentu, a nieustanne ćwiczenie śpiewu pozbawiło dachu nad głową. Wyrzucony przez swego pana, znajduje schronienie na leśnej wyspie u Bobo, bobra, który najbardziej na świecie ceni sobie ciszę i spokój. Wspólne mieszkanie jest uciążliwe dla obu
Byłem na tym filmie z córką w Heliosie. Jeżeli nawet ona powiedziała, że był "trochę nudny", to znaczy, że był nudny, bo nie jest wybredna jeżeli chodzi o ruchome obrazy.
Mógłby być lepszy, niestety był słaby. Rosjanie się nie postarali. Dzieciaki w kinie się kręcili, jakby miały robaki w pupie, widocznie nie podobała im się ta bajka.