no więc obejrzałem. Zielone przesłony, żółte przesłony, a więc nie tak znowu czarno-biało... Trochę niemiecki znam, to i w miarę łapałem przekaz i fabułę. Muzyka taka droniczna, tj. długo wybrzmiewające klawisze chyba imitujące chóry, coś a la Aguirre, gniew boży.
Fabuła myślę dość przewidywalna, strachu wielkiego nie było. Na pewno film dobrze ilustruje jak wiele się zmnieniło w kinie przez te niemal sto lat.