pod koniec filmu przysnąłem nieco, nie ze względu na późną porę, ale zbyt duże nasycenie scenami batalistycznymi. Nie wiem po obejrzeniu, kto z kim i o co walczył w Meksyku. Sergio Leone chciał coś tu przekazać, ale nic do mnie nie dotarło... Jedyny ciekawy wątek to fascynująca postać i losy rzezimieszka-filozofa i jego rodziny oraz tajemnicza osoba terrorysty z Irlandii. Leone pięknie maluje, jego dzieła upiększa jeszcze muzyka Morricone, ale publicystyka jest tu nie na miejscu. Dlatego tylko 9/10.
Dlatego ja nawet nie zwracałem uwage na ten cały polityczny podtekst , liczyła sie dla mnie tylko para bohaterów , ich spojrzenia czy nawet najmniejsze gesty wyrażały bardzo wiele.Za każdym razem gdy oglądam ten film , odkrywam w nim cos więcej , n.p w scenie która przedstawia retrospekcje gdy John strzela do przyjaciela , na pierwszy rzut oka wydaje sie że strzelił do niego dlatego iż ten okazał sie zdrajcą i kapusiem , jednak warto zwrócic uwage na pierwszą retrospekcje w filmie gdy John , jego kumpel i dziewcztyna jadą samochodem.W tej scenie jest kilka czytelnych spojrzen które mogą wyrazac wzajemną zazdrosc pomiedzy dwójką przyjaciół , i byc może to uczucie zazdrosci doprowadziło do zdrady
Przechodze ponowna fascynacje tym filmem, dlatego odkopuje tematy. Moim zdaniem, finalna retrospekcja ukazuje jednak, ze John zabil swojego przyjaciela jednak z powodu zdrady (dlatego zachowal tajemnice doktora, ktorego zdrada przywiodla mu na mysl to, co zrobil jego przyjaciel). W finalnym flashbacku do Irlandii obaj caluja ta sama dziewczyne i obaj sa z tego rownie zadowoleni co pokazuje stopien ich zazylosci: przyjaciele tak bliscy, ze dziela sie nawet dziewczyna (a raczej: John sie podzielil dziewczyna z nim)