Zobaczcie na budżet przeznaczony na film i końcowy boxoffice. Strata 20mln $. Nasuwa się pytanie, komu zależało na tym, aby film nie trafił do szerszego grona odbiorców, o czym świadczy fakt, że nawet na siebie nie zarobił. Dla kogo temat był na tyle niewygodny? Czy może żyjemy już w początkowych czasach Gottaki?
jesli juz jestes wielbicielem teorii sp. to wpierw zapoznaj się do kogo nalerzy Columbia Pictures Corporation, a póżniej szukaj spisku. Otóż Columbia Pictures Corporation https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=masoneria+colombiana
Wiem do kogo należy, więc nie musisz wklejać linków do google. Poza tym jestem wielbicielem różnych teorii i w sumie sam rzeczownik teoria tutaj wystarczy. Ciekawe, że pomimo tego co podaje nam filmeb, iż film "zyskał bardzo przychylne recenzje prasy i opinie widzów" nie udało mu się nawet w połowie zarobić na siebie, a dajmy na to "Pirania 3D" uzyskała trzykrotność włożonych w nią środków. Stąd, prostą drogą logiki, jeżeli film oceniany na 4.5 tak dobrze na siebie zarabia, a film ze średnią 7.6 nawet nie zwraca poniesionych kosztów produkcji, to jest to powód do zastanowienia się, dlaczego tak jest. Szczególnie, że w ocenianiu obu filmów wzięła udział taka sama, całkiem spora liczba oglądających. 4+4=?, a 4.5 ? 7.6.
A po co ludzie mają sobie uświadamiać, że bogacze za pieniądze będą mogli (już mogą?) poprawiać zdrowie, własną genetykę i genetykę swoich dzieci, a w efekcie przedłużać życie.
Czy wiesz, że bogaci żyją dłużej, już teraz? Nie mówi się o tym wiele, nie pokazuje statystyk.
Za to przedstawia się mnóstwo czynników, od których zależy długość życia, nie wspominając, że najważniejsze z nich to pieniądze...
Po co bunt motłochu przeciwko bogatym. Nikt nie jest zainteresowany nową rewolucją społeczną.
A kto ci broni być bogatym? Weź dupe w obroty cholerny socjalisto i bogać się do woli.
Ale nie! To „państwo” ma dać, a bogaci „maja się dzielić”.
Wszelki socjal to regres ewolucyjny. Wg. teorii doboru naturalnego najlepiej wiedzie się tym, którzy są najlepiej przystosowani (najsprytniejsi, najsilniejsi, najbardziej obrotni). A według wszelkich socjalizmów? Według socjalizmów najwygodniej jest temu, który jest zbyt tępy, leniwy albo niedostosowany, żeby znaleźć sobie porządne zajęcie dające dobrą wypłatę, bo żyje sobie na socjalu i inni muszą na niego zapierdzielać.
Gdzie tu postęp? Gdzie naturalny impuls do stawania się lepszym i do rozwoju jednostki? W społeczeństwach akceptujących system gdzie jedni harują, a inni na nich pasożytują (czyli praktycznie we wszystkich krajach rozwiniętych) następuje cywilizacyjny regres. Bo pasożyty żyjąc sobie wygodnie z pracy innych, nie maja żadnego impulsu do ewolucji, do rozwoju osobistego. To widać gdy zwiedza się „gorsze dzielnice” w USA i Europie Zachodniej, gdzie bezrobotni imigranci zgarniają co miesiąc 1000$/€ i nic nie robią ze swoim życiem. Bo nie muszą.
Dlaczego USA, które pod koniec XVIII wieku było kolonialna dziurą, o którą nie chciało się nawet specjalnie walczyć Imperium Brytyjskiemu (podczas Rewolucji Amerykańskiej Brytyjczycy posiadali silne rezerwy militarne w Anglii, Indiach, Azji Południowo-Wschodniej a nawet pobliskiej Kanadzie, których mimo porażki nie ściągnęli do XIII Kolonii, bo zwyczajnie nie było warto angażować takich środków w walce o to zadupie) przez jakieś 120 lat zmieniło się w największe imperium na planecie? Bo wraz z wolnością wprowadzili nowatorski system gospodarczy, w którym możesz się dorabiać ile chcesz i nikomu nic do tego i z nikim (ani z feudalnymi panami, ani z biedną chołotą) nie musisz się dzielić.
Dlaczego współczesne, kapitalistyczne, choć autorytarne Chiny wyrastają na potęgę polityczna i gospodarczą? Bo tam też z dnia na dzień można się stać bogaczem o ile ma się jaja i cokolwiek w głowie.
A czemu współczesna, socjalna Europ, gdzie każdy imigrant-nierób dostaje kilkaset € zasiłku coraz bardziej się pogrąża? No własnie.
Więc może i takiemu bezrobotnemu albo robolowi na najniższej krajowej (bo niczego pożytecznego nie potrafi i robi jako „siła niewykwalifikowana”) wydaje się, że to „niesprawiedliwe”, że mądrzejsi, lepiej wykształceni i obrotniejsi od nich mają mercedesy, a oni nie i „im też się należy”, ale wara od zamożnych i bogatych, bo juz tylko oni ciągną cywilizację zachodnią do przodu.
1. Świat człowieka to nie dżungla - różnimy się jednak trochę od zwierząt.
2. Postęp ekonomiczny za wszelką cenę? Gratuluję światopoglądu.
3. Najbogatsi ciągną cywilizację do przodu? Najbogatsi żerują na pracy milionów i czerpią z niej niebotyczne korzyści.
4. Sądzisz, że aby być bogatym wystarczy "wziąć dupę w obroty"? Niespotykana naiwność. Zarób zatem swój pierwszy milion.
5. Jak pokazują badania 1% najbogatszych posiadło swoje majątki wskutek dziedziczenia, wykorzystaniu układów i pomysłów innych, bezwzględnemu i nieuczciwemu zniszczeniu konkurencji, oszustw czy zwykłej kradzieży.
6. Rozwój cywilizacyjny, postęp gospodarczy warunkuje KLASA ŚREDNIA. Ani razu jednak o tym nie wspomniałeś.
Ad. 1. Świat człowieka, to świat biologiczno-fizyczny. Człowiek wyciął lasy, założył miasta i stworzył sobie nowe środowisko życia — cywilizację. Ale to niczego nie zmienia.
Prawa doboru naturalnego i ewolucji obejmują wszystkie istoty żywe: rośliny, zwierzęta, grzyby, pierwotniaki, we wszystkich środowiskach: w dżungli, w morzu, na pustyni i w cywilizacji. A najważniejsze prawo ewolucji mówi: jednostka do rozwoju potrzebuje impulsów zewnętrznych (ze swojego środowiska), które stymulują tą jednostkę.
Ad. 2. A co jeśli nie postęp? Utopijne mrzonki socjal-durniów, o świecie w którym nikt się nie przemęcza, wszyscy są młodzi, piękni, równi (np. debil z IQ 40 jest równy w prawach, decyzjach i dostępie do bogactw geniuszowi). To ja tobie gratuluje poglądów. Takie mrzonki są z góry skazane na porażkę. Zawsze będą mądrzejsi i głupsi, zdolniejsi i debile. I dlatego zawsze będą biedni. Zdolniejsi nie będą się dzielić równo z debilami.
Poza tym że to z góry skazane na porażkę próby i zwykłe marnotrawstwo czasu i zasobów, to jeszcze wiąże się z nimi inne niebezpieczeństwo.
Już obecnie w wielu zachodnich krajach istnieją całe wielomilionowe grupy społeczne żyjące z pasożytnictwa na reszcie społeczeństwa. Gdyby nie zasiłki, ci ludzie nie mieliby co jeść. I nie jest tak, że w gospodarce nie ma miejsca na pracę tych ludzi, ale po prostu oni nie są zainteresowani podjęciem jakiejkolwiek legalnej pracy. Powszechnie utożsamia się to zjawisko z mniejszościami etnicznymi: czarna społeczność w USA, muzłumanie w Europie Zachodniej. To nie do końca prawda, ale trzeba przyznać, że bezrobocie wśród nich jest wielokrotnie wyższe (tak samo jak przestępczość).
Idąc dalej, wraz z postępem technicznym to zjawisko może się rozrastać i pogłębiać, by w efekcie ukształtować ludzkość, która nie jest już sama zdolna utrzymać się przy życiu.
Uwsteczniona, zdegenerowana jednostka, przez setki czy tysiące lat niepodlegająca ewolucyjnej stymulacji, niezdolna do jakiegokolwiek działania (być może nawet do myślenia!), uzależniona od pomocy z zewnątrz (o ile jakaś pomoc z zewnątrz będzie), zdegradowana do roli zwierzęcia do opieki (albo w ogóle wyeliminowana z walki gatunków, jeśli tymi zwierzętami nie będzie się miał kto opiekować) to jest ideał socjałów?
Ad. 3.
Jak zbudować miasto? Rozdasz milionom ludzi łopaty i każesz im kopać? Będziesz miał miliony dołów, rowów i nasypów, do niczego nie przydatnych. Rozdasz milionom ludzi cegły i kielnie i każesz murować? Będziesz miał miliony kupek murów, może jeden bardzo długi mur, ale do niczego nie przydatny. Dasz milionom ludzi beczki z asfaltem i każesz go wylewać? Będziesz miał miliony asfaltowych oczek, pasm, jezior, ale nie ulice.
Chcesz zbudować miasto? Znajdź organizatorów, którzy będą tym milionom wydawać rozkazy, wytyczą ulice, wskażą gdzie i jak kopać, powiedzą gdzie stawiać mury.
Dopiero ukierunkowana i zorganizowana praca daje jakiekolwiek korzyści. Bez organizatorów, projektantów, biznesmenów praca roboli jest gówno warta. Najlepiej obrazuje to historia socjalizmu w Polsce. Co z tego, ze mieliśmy huty, kopalnie, odlewnie, skoro ich produktów: stali, miedzi, ołowiu nikt w Polsce nie potrzebował? Ludzie w Polsce potrzebowali mięsa do garnka i papieru do dupy. Obywatele PRL mieli jeść te miliony ton stali wyprodukowane w hutach, czy podcierać sobie tyłki blachą stalową? Takie własnie „bogactwa”, czyli nikomu niepotrzebny złom, daje praca niekierowana przez zdolnych organizatorów życia gospodarczego.
Starożytni Grecy i Rzymianie uważali wręcz, że praca fizyczna urąga godności wolnego człowieka i jest domeną „gorszych” — niewolników, chłopów i jeńców. Kto wie czy nie należy im w XXI wieku, gdy w wielu fabrykach automaty i roboty przemysłowe zastępują robotników, przyznać racji.
Może wg. ciebie praca fizyczna jest powodem do dumy, ale ja nie jestem pewien czy można być dumnym z faktu, że swoją pożyteczność dla społeczeństwa legitymuje się faktem, że twoja praca jest tańsza niż zakup robota do fabryki.
Więc „bogaci” na nikim nie żerują. Oni biorą co swoje, bo doskonale wiedzą, że biznesmeni i organizatorzy są potrzebni bardziej robotnikom, niż robotnicy „bogatym”. Bo tylko dzięki działalności „bogatych” praca robotników jest cokolwiek warta. W PRL-u zabrakło „bogatych”, zabrakło „prywaciarzy”, biznesmenów, „elit”. I okazało się że te „bogactwa” PRL-u, to zwykły, niepotrzebny, nic nie wart złom.
„Sądzisz, że aby być bogatym wystarczy "wziąć dupę w obroty"? Niespotykana naiwność. Zarób zatem swój pierwszy milion.”
Nie, nie wystarczy wziąć dupę w obroty. Trzeba mieć też coś w głowie, a nie tylko w łapach. To połączenie cech: sprytu i pracowitości kiedyś nazywano w Polsce „obrotnością”.
I nie twierdziłem że dzięki tej obrotności można zarobić ani pierwszy, ani drugi milion. Ale wystarczy żeby żyć lepiej niż inni.
jedź do jakiegoś kraju trzeciego świata, np Senegalu. Społeczeństwo Senegalu jest generalnie bardzo biedne, ale spotkasz tam dwa typy ludzi:
— jeden to typowy robotnik — siedzi cały dzień gdzieś przy placu w mieście/przy nabrzeżu w porcie i czeka aż ktoś go weźmie do jakiejś roboty (rozładowanie ciężarówki, sprzątanie gruzu po rozbiórce, noszenie cegieł na budowie);
— drugi to typowy biznesmen — nie czeka biernie aż ktoś mu coś da, coś zaproponuje, stworzy mu jakąś okazję do zarobku. Sam ją sobie stwarza. Chłopaki zbierali blaszane puszki, beczki po ropie i inny złom i robili z nich jakieś klamoty dla turystów, narzędzia do domu i ogrodu itp. Inni handlowali, otwierali „budki z fast-foodem”.
Obie grupy żyły dość biednie z naszego polskiego punktu widzenia, ale domyśl się którym powodziło się jednak lepiej.
Obrotność może i nie zawsze wystarczy do zarobienia miliona, ale do zdobycia lepszego życia owszem.
Ad. 5.
Masz pretensje do innych, że twoi przodkowie byli gołodupcami i nic ci nie zostawili? Więc co, inni też mają nie dziedziczyć, bo tatuś i mamusia Ahmeda byli biedotą?
Wykorzystanie układów, wykorzystanie innych, oszustwa? Typowe jęczenie robola.
„ Jak pokazują badania”
Pokaż najpierw te badania, bo jak pokazują inne badania, 99% trolli i 100% lewaków lubi powoływać się na badania, które nie istnieją, albo istnieją tylko w ich wyobraźni.
Ad. 6.
Klasa średnia to w rozwiniętych ludzie pracujący umysłowo, na niższych stanowiskach organizatorskich lub technicznych. „Ludzie pracy” czyli robotnicy to wszędzie i zawsze (od starożytnego Egiptu, poprzez średniowieczne Chiny, po dzisiejsze USA) klasa niska, która jest w stanie pozytywnie wpływać na rozwój i wytwarzać korzyści tylko pod kierunkiem klasy średniej i wyższej.
I co, myślisz, że jak naskrobiesz pół strony tekstu to masz rację? Im więcej pisaniny, tym zyskuje ona na jakości? :P
Szczerze? Ani to analiza rozwoju, ani to ma coś wspólnego z psychologią ludzi....chociaż nie...wróć-ujawnia zaburzenia zdolności poznawczych, a zwłaszcza zaburzenia myślenia abstrakcyjnego i potrzebę ataku prawdopodobnie uwarunkowaną własnym brakiem pewności siebie. Naprawdę nie chce się czytać.
Mało tego. Ujawnia osobę potencjalnie niebezpieczną, gardzącą zwykłym człowiekiem ("robolem"), gotową zapędzić ludzi do niewolniczej pracy w imię mitycznego postępu i rozwoju cywilizacji. Chcesz "wydawać milionom rozkazy", a gdy już się robol zużyje, spadnie jego wydajność, zastąpić go maszyną, a jego samego się pozbyć bo tylko ekonomia się liczy?!
Wiesz, że gdyby nie ten robol, rzemieślnik, rano nie zjadłbyś ciepłej bułki, nie naprawił samochodu, ktoś pod twoim domem nie zadbałby o trawnik i piękne krzewy.
Każdy jest potrzebny i każdy ma swoją godność. TAKĄ SAMĄ GODNOŚĆ. Każdy jest człowiekiem.
Ja osobiście nawet większy szacunek mam do tej pani, która codziennie przychodzi i sprząta biuro niż pracującego w tym samym biurze maklera, którego robota polega na wyrolowaniu kogoś - choćby był na drugim końcu świata. Praca tej pani jest bardziej użyteczna społecznie, nie wspominając o aspekcie etycznym. Ale apelowanie do twojego sumienia chyba nie ma sensu? ;)
"Organizatorzy, organizatorzy" oni są najważniejsi! I tu podajesz przykłady już od starożytnego Egiptu. Wiesz, że ci "organizatorzy" zapędzili mieszkańców do nieludzkiej pracy? Jaka katorgę im zgotowali? Egipcjanie umierali w wieku dwudziestu kilku lat, wszyscy mieli zdeformowane kręgosłupy (co pokazują wykopaliska) od ciągnięcia kamieni pod budowę piramid.
Ale to są przecież takie wspaniałe zabytki! Posągi cywilizacji!
Po co nam te zabytki?! To są tylko góry kamieni! Lepiej gdyby ci "organizatorzy" czyli wąska kasta panów, kapłanów wykorzystała swoje zdolności do budowy infrastruktury kraju, kanałów nawadniających, ulepszania odmian zbóż, pracy hodowlanej. Tak by wszyscy pracujący na tym korzystali. Nie mówiłem nigdy o nierobach - nie wiem skąd ty to wziąłeś. Panowie jednak woleli gromadzić złoto w skarbcach i pławić się w luksusach. Reszta niech zdycha.
W końcu Egipt upadł - co było do przewidzenia.
Dziś ludzie na szczycie piramidy finansowej zarabiają po kilkaset tysięcy razy więcej miesięcznie niż ci na dole!
Czy uważasz, że oni są kilkaset tysięcy razy lepsi, wydajniejsi, ciężej pracują od kogoś, kto wykłada towar w supermarkecie?
Po wojnie w Niemczech stosowano zasadę, że dyrektor firmy nie może zarabiać więcej niż 4-krotność płacy szeregowego robotnika. I mimo tego Niemcy (a może pomimo tego) rozwijały się bardzo szybko. Dziś rozpiętość wynagrodzeń sięgła kosmosu, a wzrost gospodarczy oscyluje w okolicach zera. W Stanach niewiele więcej.
Krach tego systemu widać już na horyzoncie.
„I co, myślisz, że jak naskrobiesz pół strony tekstu to masz rację? Im więcej pisaniny, tym zyskuje ona na jakości? :P”
No może nie jest to tak doskonała i trafna argumentacja jak Pańskie:
„Najbogatsi ciągną cywilizację do przodu? Najbogatsi żerują na pracy milionów i czerpią z niej niebotyczne korzyści.”
ale starałem się możliwie najjaśniej przedstawić fakty dotyczące procesów gospodarczych i tak rozbudowana eksplikacja wydawała mi się niezbędna aby właściwie naświetlić sprawę.
„Szczerze? Ani to analiza rozwoju, ani to ma coś wspólnego z psychologią ludzi....chociaż nie...wróć-ujawnia zaburzenia zdolności poznawczych, a zwłaszcza zaburzenia myślenia abstrakcyjnego i potrzebę ataku prawdopodobnie uwarunkowaną własnym brakiem pewności siebie. Naprawdę nie chce się czytać.”
Ke? Mógłby Pan jasno wyrazić o co Panu chodzi? Bo póki co fragment:
„ujawnia zaburzenia zdolności poznawczych, a zwłaszcza zaburzenia myślenia abstrakcyjnego i potrzebę ataku prawdopodobnie uwarunkowaną własnym brakiem pewności siebie”
wskazuje mi jedynie że jest pan pseudointeligentem starającym się mówić w „mondrym jenzyku”.
„Mało tego. Ujawnia osobę potencjalnie niebezpieczną, gardzącą zwykłym człowiekiem ("robolem"), gotową zapędzić ludzi do niewolniczej pracy w imię mitycznego postępu i rozwoju cywilizacji.”
Jeśli spotkam „roboli” wykształconych, świadomych zachodzących zjawisk społecznych i gospodarczych, niebędących zwolennikami tanich teorii spiskowych, czytających dzieła bardziej wymagające niż "Harry Potter", wtedy zacznę szanować tę grupę społeczną. Tylko że tacy ludzie znajdują w życiu bardziej prestiżowe zajęcia niż prosta praca fizyczna.
A co do „niewolniczej pracy”, to nie mam pojęcia skąd się wziął Panu taki wniosek. Wręcz przeciwnie, jestem gorącym zwolennikiem szerokiej wolności jednostki. Jeśli ktoś chce pracować (niekoniecznie niewolniczo) to świetnie, jeśli ktoś ma do pracy (tak fizycznej, jak i intelektualnej) awersję, to również jego sprawa. W każdym razie dopóki nie kradnie i nie pasożytuje na innych (Babciu, babciu kup mi quada!).
Jeśli chodzi o pracę i wynagrodzenia chłopów i robotników, to po prostu uważam te grupy ludności za zbyt zachłanne i zbyt krótkowzroczne, aby brać pod uwagę ich zbyt daleko posunięte roszczenia. Tak jak trudno wytłumaczyć dzikusowi biegającemu po amazońskim lesie, że zjedzenie od razu wszystkich jagód jakie znajdzie nie koniecznie jest dobrym pomysłem, bo mógłby kilka z nich posadzić obok domu, uprawiać, że mógłby nie zabijać wszystkich zwierząt jakie napotka, a kilka z nich zabrać do domu i oswoić, a w konsekwencji przejść z modelu gospodarki zbieracko-myśliwskiej na model pastersko-rolniczy i mieć znacznie więcej pożywienia niż dotychczas, tak nie da się wytłumaczyć robotnikom i chłopom, że niekoniecznie „im się należy”.
Gospodarka ma służyć zabezpieczeniu potrzeb i rozwojowi ludzkości, nie pojedynczych ludzi ani tez kasty chłopsko-robotniczej.
„Wiesz, że gdyby nie ten robol, rzemieślnik, rano nie zjadłbyś ciepłej bułki, nie naprawił samochodu, ktoś pod twoim domem nie zadbałby o trawnik i piękne krzewy.”
Nie, nie wiem. Maszyny przemysłowe w branży spożywczej tez są już od dawna stosowane. A ludzi obecnie zatrudnia się przy pracy fizycznej już tylko tam, gdzie praca maszyny byłaby zbyt kosztowna. Jak tu szanować ludzi, którzy są pożyteczni tylko dlatego, że są tańsi od głupiej maszyny?
„Chcesz "wydawać milionom rozkazy", a gdy już się robol zużyje, spadnie jego wydajność, zastąpić go maszyną, a jego samego się pozbyć bo tylko ekonomia się liczy?!”
Jestem człowiekiem, istotą biologiczną. na pierwszym miejscu liczy się więc dla mnie moje własne przetrwania i przyjemność, na drugim przetrwanie gatunku. Przetrwanie obcego „robola” interesuje mnie tyle, ile interesuje zebrę w stadzie przetrwanie innej zebry. Niewiele.
Jeśli ci roszczeniowi i mało pożyteczni robole stoją na drodze rozwojowi gatunku, a nawet zaczynają go od środka niszczyć (polecam „Bunt mas” José Ortega y Gasset'a), to owszem, gardzę nimi i popieram usunięcie tę klasę ze społeczeństwa (tylko proszę nie wmawiać mi jakichś ludobójczych zapędów, wynalazek prezerwatywy powinien załatwić sprawę).
„Każdy jest potrzebny i każdy ma swoją godność.”
Każdy ma godność, z tym się zgodzę. Dlatego choć moje poglądy wydaja się dość ekstremalne, to jednak nie nakłaniam nikogo do ludobójstwa, do opluwania robotników na ulicy, do jakiegokolwiek restrykcyjnego postępowania wobec niższych klas społecznych.
Bo historia to nie tylko jednostkowe wydarzenia i pojedyncze wielkie nazwiska (choć one również mają wpływ na historię) ale przede wszystkim zachodzące, długotrwałe procesy. Procesy trwające całe dekady i stulecia. I w tych właśnie procesach klasy niższe, masy chłopsko-robotnicze muszą zniknąć i ustąpić miejsca technokratycznym elitom. Muszą, jeśli chcemy myśleć o długotrwałym rozwoju cywilizacji ludzkiej.
Postuluję jedynie tyle i nic poza tym.
„Ja osobiście nawet większy szacunek mam do tej pani, która codziennie przychodzi i sprząta biuro niż pracującego w tym samym biurze maklera, którego robota polega na wyrolowaniu kogoś”
Ta Pani sprzątająca w biurze swoją pracą utrzymuje tylko własną rodzinę. Ten „rolujący kogoś” makler, pozwala przeżyć rodzinom pracowników kilku przedsiębiorstw, nawet jeśli nie taki jest jego cel i robi to wyłącznie „przy okazji”. Dlatego ja szanuję tego „rolującego kogoś maklera”, a tą sprzątającą Panią pogardzam. Bo jest nie tylko idiotką (co jak co, ale wykształceni ludzie są w stanie znaleźć sobie lepszą pracę, a sprzątają głównie ci, no cóż, głupi i niewykwalifikowani), ale też i z pragmatycznego punktu widzenia egoistką.
Ale to akurat w naszym kraju (choć nie tylko w naszym, w sumie wszędzie jest tak samo) bardzo popularny wśród tych głupszych warstw społecznych schemat myślenia: „ja pracownik, który siedzi cały dzień i robi tylko co mu każą (czasem nawet nie za bardzo wie co i czemu robi), którego decyzje nie mają praktycznie żadnego wpływu na pracę przedsiębiorstwa i który nie ponosi za swoją pracę absolutnie żadnej odpowiedzialności wypruwam sobie żyły, a dyrektor, od którego decyzji zależy los całego przedsiębiorstwa, od którego wykształcenia, wiedzy i doświadczenia zależą pensję dziesiątków ludzi, to złodziej i nierób.”
Oczywiście Tylko czemu w takim razie ów robotnik rzucający takie teksty nie zdobył sam wykształcenia i nie został dyrektorem, jeśli to takie proste?
Reszty pana wątpliwego wywodu już komentował nie będę, bo nosi znamiona zwykłego oszołomstwa i eseju autorstwa samego Marksa.
Niby nie pogardzasz, a jednak pogardzasz niższymi klasami, "robolami". Zapominasz jednak, że gdyby nie ci zwykli, szarzy pracownicy przedsiębiorstwa, firmy nie funkcjonowałby. Gdyby nie praca tych milionów, "organizatorzy" sami musieliby zakasać rękawy. Zaraz powiesz, a gdyby nie kadra menadżerska i organizatorska nie byłoby zakładów pracy. Zgoda! Ale jedni potrzebują drugich! Nikt w gospodarce nie jest zbędny i każdemu należy się szacunek. Tej pani co sprząta toalety też! Może nawet większy niż maklerowi giełdowemu, który tak naprawdę nie wytwarza nic, żadnej wartości dodanej. Pracuje na zasadzie "jedni tracą – drudzy się bogacą". Nie tak dawno finansiści zgotowali nam potężny kryzys finansowy. A dlaczego? Bo patrzą na świat bardzo wąsko, egoistycznie, cynicznie i nieodpowiedzialnie. W razie czego przecież uratują nas podatnicy – czyli robole i inne podstawowe klasy. Ale przecież tobie ich nie żal – dlaczego jeden z drugim nie zdobył wykształcenia i nie został dyrektorem! Tylko, że wszyscy dyrektorami nie zostaną, chyba to jasne! Zresztą w dzisiejszych czasach mnóstwo ludzi ma wysokie wykształcenie bądź kwalifikacje, a musi wykonywać najniżej płatne zajęcia np. na kasie w sklepie. Znam wielu takich. Dlaczego tak jest? No właśnie dlatego, że im wyżej piramidy finansowej, płacowej, zawodowej tym robi się ciaśniej, a na górze jest dramatycznie mało miejsca. Większość ludzi musi zadowolić się niżej płatnymi i mało prestiżowymi zajęciami. Ale to jest normalne! 'Oczywista oczywistość'. Chodzi jednak o to, aby nie pogardzać tymi ludzi, nie uważać za coś gorszego. Każdy w gospodarce jest potrzebny, każdy jest człowiekiem i każdemu należy się szacunek.
Nie jesteśmy jak zebry w stadzie! Nie jesteśmy zwierzętami. Zebry ani żaden inny gatunek zwierząt nie stworzył cywilizacji! Pewnie tego nie zrozumiesz, bo dla ciebie liczy się tylko "własne przetrwanie i przyjemność". Skrajnie egoistyczne podejście! Na szczęście nie wszyscy tak myślą, bo ważna jest także współpraca, odpowiedzialność, los innych i sięganie dalej niż czubek własnego nosa.
>>> "po co ludzie mają sobie uświadamiać, że bogacze za pieniądze będą mogli (już mogą?) poprawiać zdrowie, własną genetykę i genetykę swoich dzieci, a w efekcie przedłużać życie."
> Komputery, telefony komórkowe, czy in vitro też miały być wyłącznie dla bogatych. A dziś co? Są to normalne rzeczy, do których w wielu krajach dostęp mają najbiedniejsi. Działa tu prosta mechanika rynku - najpierw za kupę kasy kupują bogaci, po czym za zarobione pieniądze produkt się ulepsza i zmniejsza koszta produkcji, przez co coraz to mniej zamożni ludzie mogą sobie na daną rzecz pozwolić. Dziś wyłącznie najbogatsi mogą lecieć w kosmos, lecz już powstają sposoby aby rynek turystyki kosmicznej otworzyć dla przedstawicieli klasy średniej.
Technologie przedłużania życia też z początku na pewno będą zarezerwowane wyłącznie dla bogatych, ale wraz z rozwojem technologii, coraz szersze masy ludzkie będą mogły przedłużyć swoje życie.
>>> "Czy wiesz, że bogaci żyją dłużej, już teraz? Nie mówi się o tym wiele, nie pokazuje statystyk."
> Pewnie o tym się za wiele nie mówi, bo tylko debil o tym nie wie? Gdzie jest wyższa średnia długość życia? W Kambodży, Zimbabwe, Czadzie, czy w Szwecji, Kanadzie, lub Francji? Bogatsze kraje mają zdrowsze i dłużej żyjące społeczeństwo. Nie jest niczym niezwykłym, że ta sama zasada tyczy się jednostek - bogaty ma dostęp do najlepszej, najnowszej medycyny, biedny musi z kolei zdać się na mniej wysublimowane metody leczenia. Gdybym miał kasy jak lodu, to też bym był okazem zdrowia.
>>> "Za to przedstawia się mnóstwo czynników, od których zależy długość życia, nie wspominając, że najważniejsze z nich to pieniądze..."
> No raczej pieniądze nie sprawią, że zaczniesz biegać po 2-3 kilometry dziennie, to też nie pieniądze sprawią, że będziesz jeść zdrowe, trzy posiłki dziennie. To są działania indywidualne - brak nałogów, dobre odżywianie, aktywny tryb życia.
To nie jest takie pewne. Telefony, laptopy i inne produkty materialne to nie to samo co zdrowie. Tu nie można stosować automatycznych analogii. Opieka zdrowotna, zabiegi medyczne na Zachodzie, zwłaszcza w Stanach ciągle drożeją, nie tanieją. Koszty, nawet prostych, operacji poszybowały niebotycznie. Na znaczną cześć zabiegów stać tylko najbogatszych. I tak zapewne pozostanie.
Statystyki nie pokazują, że bogatsi żyją dłużej, bo każdy "debil" o tym wie? Rozwaliłeś mnie tym stwierdzeniem.
To dlaczego statystyki pokazują długość życia ludzkiego ze względu na miejsce zamieszkania (miasto, wieś), płeć (też wszyscy wiedzą, że kobiety żyją dłużej) czy wykształcenie?
Tylko nie pokazują długości życia w zależności od stanu majątkowego i dochodów ludności.
Chyba to jasne dlaczego jest to akurat pomijane...
I czemu sam sobie przeczysz: "Gdybym miał kasy jak lodu, to też bym był okazem zdrowia."
A potem piszesz, że pieniądze nie sprawią, że będziesz zdrowy, bo trzeba zdrowo żyć (bieganie, brak nałogów, itp).
To jak w końcu?
>>> "Telefony, laptopy i inne produkty materialne to nie to samo co zdrowie."
> Ależ oczywiście, że to jest to samo! Zdrowie jest rzeczą materialną, tak samo jak laptop, czy telefon. Dla przykładu w Afryce grypa jest wciąż chorobą śmiertelną, podczas gdy w Europie leczona jest w przeciągu tygodnia przy użyciu leków, dostępnych cenowo nawet dla najbiedniejszych. Większość badań w kraju Okcydentu można przeprowadzić za darmo, dzięki powszechnej służbie zdrowia, podczas gdy w Afryce sprzęt do np. rezonansu magnetycznego jest tak rzadki, że rzadko który szpital ma go na wyposażeniu i badania z jego użyciem bywają bardzo drogie. Sprawia to, że ludzie Zachodu podlegają lepszej i częstszej diagnostyce, więc i choroby są wykrywane dużo szybciej i leczone dużo sprawniej.
Inny przykład, tym razem z europejskiego podwórka - do metody in vitro jeszcze do niedawna dostęp mieli tylko najbogatsi, a wszyscy lunatycy od teorii spiskowych zaczęli głosić, że teraz bogaci będą tworzyć sobie ulepszone dzieci, które będą lepsze od biedoty i powstania nowa rasa panów. Rzeczywistość okazała się mniej paranoiczna, otóż bowiem coraz większa rzesza krajów refunduje zapłodnienie pozaustrojowe, przez co dostęp do metody zdobywają już nawet najbiedniejsi.
Listę tę można powiększać o masę innych przykładów, gdzie bogaci mieli stać się panami życia i śmierci, a tak naprawdę po kilku latach dana metoda dbania o zdrowia zaczęła być dostępna dla każdego. I tak jest ze wszystkim na całym świecie.
>>> "To dlaczego statystyki pokazują długość życia ludzkiego ze względu na miejsce zamieszkania (miasto, wieś), płeć (też wszyscy wiedzą, że kobiety żyją dłużej) czy wykształcenie"
> Niektóre też wskazują na rasę, wykonywany zawód, klimat regionu zamieszkania, preferencje seksualne, religię, a także poziom dochodów. Dla przykładu osoby wierzące żyją średnio dłużej niż ateiści, oraz te mieszkające powyżej pewnej wysokości bezwzględnej żyją dłużej niż te mieszkające niżej. Wpływ ma także ciśnienie atmosferyczne i temperatura, również rasa i zawód mają znaczenie, a także miejsce zamieszkania, w zależności czy żyjemy nad morzem (dłuższe życie), czy wgłąb lądu (życie krótsze). Również osoby bezpłodne żyją dłużej niż płodne, co zauważono ku naszemu zdziwieniu u każdego gatunku.
Więc serio, aby przeprowadzić bardzo szczegółową analizę długości życia, trzeba wziąć pod uwagę: religię, płeć, miejsce zamieszkania, region zamieszkania, preferencje seksualne, płodność, wysokość miejsca zamieszkania, dietę, aktywność fizyczną, libido, dochody, temperaturę, ciśnienie atmosferyczne, poziom zanieczyszczenia miejsca zamieszkania, rasę, zawód, oraz nawet profil genetyczny populacji. Jak zatem widzisz, prawdziwie zaawansowane badania, to coś więcej niż "płeć, wykształcenie, miejsce zamieszkania".
>>> "Tylko nie pokazują długości życia w zależności od stanu majątkowego i dochodów ludności."
> https://www.google.pl/search?q=life+expectancy+and+income&newwindow=1&source=lnm s&tbm=isch&sa=X&ved=0CAgQ_AUoAmoVChMIltT3i8aMxgIVSvNyCh2fMQO9&biw=1811&bih=983
https://scholar.google.pl/scholar?q=life+expectancy+and+income&hl=pl&as_sdt=0&as _vis=1&oi=scholart&sa=X&ved=0CB4QgQMwAGoVChMIltT3i8aMxgIVSvNyCh2fMQO9
https://en.wikipedia.org/wiki/Preston_curve
Jeżeli zignorujemy setki dostępnych badań, tysiące wykresów i studiów tematu, to... tak, masz rację, to wtedy można śmiało powiedzieć, że nikt tego nie pokazuje ;) Zamiast być skrajnym ignorantem i twierdzić, że żadne badania tego nie wskazują, mogłeś poświęcić te 3-4 sekundy życia na wpisanie hasła w Google Scholar i zobaczyć, że takich badań są tysiące, jak nie więcej. Choć w sumie mogłeś nie wiedzieć, że począwszy od roku 2004 istnieje bliźniacza platforma Google, która zajmuje się gromadzeniem prac naukowych ze wszystkich dostępnych dziedzin, bezpłatnym ich udostępnianiu i z wbudowaną wyszukiwarką interesującego nas tematu badań i że już na temat badań nie jest tak łatwo kłamać...
>>> "I czemu sam sobie przeczysz: "Gdybym miał kasy jak lodu, to też bym był okazem zdrowia."
A potem piszesz, że pieniądze nie sprawią, że będziesz zdrowy"
> Widać nie potrafisz odróżnić zdrowia od kondycji fizycznej. Guza mózgu bieganiem po 3km dziennie nie wytniesz, do tego potrzebna jest operacja, ale z drugiej strony pieniądze na nic się nie zdadzą, jeżeli będziesz brał narkotyki, pił, palił, obżerał się i tak dalej. Dobra kondycja fizyczna pozwala uniknąć chorobę, lecz jeśli już zachorujemy, to przydałyby się pieniądze na leczenie. Dobra kondycja psychofizyczna pozwala zmniejszyć częstotliwość chorowania, a także pozwala zwiększyć odporność naszego organizmu na różnego rodzaju infekcje. Tak jak napisałem - tego za pieniądze nie kupisz, to zależy wyłącznie od indywidualnych działań każdego człowieka.
1. "Zdrowie jest rzeczą materialną, tak samo jak laptop, czy telefon."
Właściwie mógłbym zostawić to bez komentarza, ale niech Ci będzie.
Idąc twoim tokiem rozumowania, zdrowie można kupić (bo jest rzeczą materialną) tak samo jak każde inne przedmioty (wspomniany laptop czy telefon).
Cieszę się, że w rzeczywistości tak nie jest, bo bogacze żyliby wiecznie.
2. Uczepiłeś się metody in vitro, a może podasz inny przykład zabiegów medycznych, bo słyszałeś, że wyjątek potwierdza regułę? Grypa to akurat choroba, wszędzie może być śmiertelna, także w Europie. Zresztą potwierdzasz tu, że bogatsi mogą skuteczniej się leczyć i tym samym żyć dłużej (na co wskazywałem w pierwszym poście).
3. Statystyki długości życia.
Jeśli podajesz link, to pokaż konkretny, który wskazuje zależność długości życia od dochodów i stanu majątkowego ludzi. Nawet jeśli dotrze się do takich źródeł, to jak mówiłem wcześniej, nie są one powszechnie znane ani tym bardziej przedstawiane w ogólnodostępnych rocznikach statystycznych.
Wiem, że długość życia ludzkiego jest analizowana pod kątem wielu czynników. Podałem akurat te trzy.
4. Ostatni wątek o "zdrowiu za pieniądze" zostawiam bez komentarza. Nadal sam sobie zaprzeczasz.
Ps. Wiem co to jest kondycja fizyczna, ale za wykład dziękuję :P
1. Bo zdrowie można kupić. Jak jestem chory na grypę, to idę do lekarza i ten przepisuje mi leki które kupuję, zażywam i wracam tym samym do zdrowia.
Widzisz, nie jestem zawisłym komunistą, który w bogaczach widzi wcielenie wszelkiego zła i nie życzę im wymarcia. De facto życzę im nieśmiertelności, latania po kosmosie, najlepszej medycyny, uczelni i tym podobnych świetnych udogodnień.
2. No oczywiście że potwierdzam. Przecież w moim poście też mówiłem, że tylko idiota może uważać za coś odkrywczego stwierdzenie, że bogaci mają dostęp do lepszej medycyny, ergo - mogą żyć dłużej. Wszak to są rzeczy od lat wiadome. Wciąż widzę nie przyjmujesz do wiadomości, że zależność między bogactwem, a zdrowiem została już przez naukę opisana w wielu pracach naukowych i nie jest to żadna wiedza tajemna.
3. Wszystkie linki jakie podałem zawierają badania. Ja chrzanię, podałem wręcz stronę z tysiącami badań. To że Tobie się nie chciało ich przejrzeć, to już nie moja sprawa.
Nie jest także powszechną wiedzą, że niedźwiedzie są ssakami heterotermicznymi, co nie znaczy, że jest to wiedza ukrywana przed ludźmi. Wie o tym każdy choćby trochę zainteresowany tematem i wie o tym także ten, kto poświęcił w swoim życiu choćby nieco czasu na buszowanie po Wikipedii. Z zależnością między zdrowiem, a bogactwem jest tak samo - badań jest cała masa, oraz istnieje hasło na Wikipedii, które wyjaśnia to zagadnienie, no ale trzeba poświęcić te 5 minut, by poszukać i przeczytać, a nie tylko biadolić i snuć teorie spiskowe.
4. No skoro uważasz że dobrą kondycję fizyczną można kupić, to cóż... Swoją drogą, jestem ektomorfikiem. Możesz mi podać numer do jakiejkolwiek kliniki, w której będę mógł dodać sobie dodatkowe mięśnie? Wiesz, po prostu chce sobie za pieniądze kupić umięśnioną sylwetkę. No i mam też pewne problemy z kondycją fizyczną jeśli idzie o bieganie. Dasz jakiś namiar na klinikę, zajmującą się podkręcaniem wydolności płuc?
"Bo zdrowie można kupić. Jak jestem chory na grypę, to idę do lekarza i ten przepisuje mi leki które kupuję, zażywam i wracam tym samym do zdrowia."
Tym razem bijesz samego siebie. Już pierwsze zdanie dyskwalifikuje cię jako adwersarza dyskusji.
Szkoda czasu na rozmowę.
Ps. Do twojej wiadomości - nie każdy lek pomaga, nawet na tak 'zwyczajną' chorobę jaką jest grypa (nie mówiąc o bardziej skomplikowanych dolegliwościach). Nie ma automatycznej zależności - wydaję pieniądze i kupuję sobie zdrowie. ("Bo zdrowie można kupić") :P